16.

620 52 24
                                    



- Megan ubrałaś się już? – zapytałem

- Tak, tak.

- Czeka nas długi dzień. Jesteś gotowa ?

- Tak jest ! - wykrzyknęła i posłała mi jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów

- To w drogę – otworzyłem drzwi. Moją twarz musnął delikatny, ale zimny wiatr.

Spojrzałem w niebo. Po wschodniej stronie zabarwiło się kolorami wschodzącego Słońca.

Lubię takie poranki, rześkie i bezchmurne. Dotąd nie poświęcałem im dużo uwagi, Ale długi czas po rzuceniu roboty cierpiałem na bezsenność. Właśnie wtedy zacząłem lubować się w takich porankach i wieczorach.

Wciągnąłem powietrze do płuc i głośno je wypuściłem.

- Idziemy Buckusiu ? - zagadnęła mnie znienacka dziewczynka

Pokiwałem twierdząco głową i ruszyliśmy. Po chwili poczułem jak ktoś- Megan- łapie mnie za rękę. Początkowo nieśmiało, a potem mocniej zacisnęła rączkę na moich palcach. Nie cofnąłem ręki jak za pierwszym razem,pozwoliłem, aby trzymała mnie jak długo zechce. Zresztą było to miłe i mimowolnie wykwitł uśmiech na mojej twarzy.


Przez całą drogę buzia jej się nie zamykała. Opowiadała coś o bajkach, które oglądała. Nadmieniła przy okazji że bardzo długo mieli telewizor. Pomimo że anteny brak, to ona mogła oglądać nagrane wcześniej bajki. I tak oto streściła mi, albo opowiedziała ze szczegółami, sam nie wiem,swoją ulubioną bajkę o jakiejś księżniczce. Potem o jakiejś doktor od pluszowych misiów.

I tak jak nie rozmawiała ze mną przez kilka dni, tak teraz gadała jak nakręcona.

- I wiesz, co Bucky ?

Pokiwałem przecząco głową

- Sara też oglądała seriale.

- Tak ? - udawałem zaskoczonego

- Tak! I jak chciałam zobaczyć co, to mnie wyganiała z pokoju – powiedziała z żałością

- A to ciekawe...

- Ja też byłam ciekawa, co ona ogląda. Bo ze mną oglądała zawsze, ale jak ja z nią chciałam to nie mogłam i...- nagle przerwała. Spojrzałem na nią z góry przerażony jej nagłym milczeniem – Bucky?

- Tak ?

- Muszę siku... - wyszeptała

Westchnąłem.

- No dobrze – puściłem jej rękę, a ona podbiegła do najbliższego drzewa i odwróciła się w moją stronę

- Nie podglądaj ! - wywróciłem oczami, ale wykonałem jej rozkaz odwracając się do niej tyłem

Skrzyżowałem ręce na piersiach i napawałem się chwilą ciszy. Zaraz wróci i znów będzie opowiadać o jakże interesujących bajeczkach...

- Jestem ! - wykrzyknęła uradowana – możemy iść !

Chwyciła mnie ponownie za rękę i ruszyliśmy.

Po dwóch godzinach drogi dotarliśmy do Macon.

Macon? Macon? Skąd ja znam to miasto? Dzwoni, tylko nie wiem w którym kościele.

Szliśmy główną drogą. Musimy przejść przez całe miasto, więc może sobie przypomnę skąd znam tą miejscowość.

Czekając na zbawienie || Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz