Dziewczyny siedzą u mnie już miesiąc.Okazały się bardzo dobrymi lokatorkami, wcale nie przez to że nie wypytywały o moją przeszłość , ani o metalowe ramię. Były wesołe i przede wszystkim zacząłem mieć jakiś porządek w półkach , w zlewie i ogólnie wszędzie ( nie żeby bunkier miał jakąś ogromną powierzchnię , ale ja nie przywiązywałem się do błahych rzeczy tym bardziej do utrzymywania porządku) .
Siedziałem teraz przy stoliku szczerząc zęby w uśmiechu i przyglądając się dwóm wygłupiającym się na łóżku siostrom . Wszędzie unosił się ich śmiech , szczególnie Megan , który był cholernie zaraźliwy.I tak jak nie uśmiechałem się od nie wiem jak długiego czasu ,tak teraz banan mi z ryja nie schodził .
- Buckusiu . Co będziemy dzisiaj robić ? - zagadnęła mnie nagle Megan .
„Buckuś"- tą ksywką obdarzyła mnie Sara.
Dziewczyny któregoś deszczowego dnia zaczęły przeszukiwać wszystkie szafki i ku mojej rozpaczy znalazły kilka schowanych głęboko na dnie (chyba samego piekła) gry planszowe i karty. W jednej z takich gier należało wymyślić sobie ksywki . Megan została księżniczką , Sara szaloną mamuśką , aja ... no właśnie nie jestem bardzo twórczy więc miałem się już wygadać z Zimowym Żołnierzem , ale w porę ugryzłem się w język.Sara się zamyśliła , myślała i myślała aż w końcu wykrzyknęła : BUCKUŚ ! Wykrzywiłem twarz w pełnym niezadowolenia grymasie , ale Megan tak się spodobało moje nowe imię że zostałem nim ochrzczony na zawsze.
- Nie wiem – odpowiedziałem . No tak , bo do tej pory zapewniałem im rewelacyjną rozrywkę
- A może dokończymy tamtą grę ? - zapytała i ucałowała Sarę w policzek
Skrzywiłem się. Ta gra kompletnie nieprzypadła mi do gustu . Trzeba było kupować jakieś miejsca ,dostawało się gotówkę , potem można było stawiać zielone domki albo czerwone. Bez sensu.
- Jak chcesz – odpowiedziałem beznamiętnie i wyciągnąłem na stół grę
Obie dziewczyny usiadły i rozpoczęliśmy rozgrywkę.
Siedziałem wieczorem na łóżku i ostrzyłem nożem kredki Megan. Naprawdę nie wiem skąd wzięła te przybory , ale sądząc po tym że udało im się znaleźć takie„ciekawe" rzeczy bunkier był przeznaczony dla niewielkiej dzietnej rodziny.
Podniosłem wzrok , który wylądował na krzątającej się przy zlewie Sarze. Wyglądała zdecydowanie lepiej niż jak ją znalazłem , ją i jej siostrę. Zaczęła nabierać kobiecych kształtów , które cholernie zaczęły mnie pociągać. Przechyliłem głowę w bok i zmierzyłem ją wzrokiem od stóp do głów. Miała na sobie krótkie spodenki i mój podkoszulek i poza tym bardzo zgrabne nogi i pupę. Bucky ogarnij się, o czym ty myślisz ? O niej i jej kształtach...Kurdę . Kiedy to ja ostatni raz cokolwiek z kobietą ? Szlag...już nawet nie pamiętam.
- Buck ? Wszystko gra ?- wyrwał mnie z zamyślenia zatroskany głos Sary
- Tak...- odparłem i spojrzałem się na nią . Tak ,ewidentnie mi się podoba i zamierzam coś z tym zrobić.
Wstałem z łóżka i podszedłem do niej powolnym krokiem. Dziewczyna ciągle myła naczynia , których uzbierało się trochę w przeciągu tego tygodnia. Stała do mnie tyłem więc nie widziała , ani tym bardziej nie słyszała moich kroków. Delikatnie odsunąłem kosmyki jej włosów opadające na szyję. Zadrżała , ale nie wykonała żadnego ruchu. Zbliżyłem twarz do jej włosów wdychając jej zapach po czym powoli przesuwałem się w dół , aż dotarłem do szyi . Musnąłem ją wargami co spowodowało kolejną falę drżenia. Odwróciłem ją w swoją stronę. Spojrzała prosto w moje oczy i po chwili poczułem jej ciepłe i miękkie wargi na moich. Całowała mnie.
![](https://img.wattpad.com/cover/81133720-288-k794388.jpg)
CZYTASZ
Czekając na zbawienie || Bucky Barnes
FanficPostapokaliptyczna rzeczywistość. Bucky Barnes jeden z wielu, ocalałych w katastrofie planety, ludzi teraz ukrywa się w bunkrze walcząc o przeżycie. Pewnego dnia spotyka kogoś kto obraca jego życie o 180 stopni.