cześć, friends, prosiłabym każdego o komentarz z opinią/pierwszym wrażeniem, miłego czytania!
sierpień, rok 2016
Zadarłam głowę do góry i przygryzłam policzek od środka, by się nie rozpłakać. Andy stał około pięciu metrów przede mną i patrzył na mnie smutnym wzrokiem, co dobijało mnie jeszcze bardziej. Czułam się podobnie jak rok temu, kiedy miałam wrócić do Phoenix, jednak nie wszystko było takie samo. Tym razem to Biersack wyjeżdżał i nie było już szansy na to, że jednak uda nam się zostać w tym samym miejscu - czy tego chciałam, czy nie, byliśmy skazani na rozłąkę. Andy dwa miesiące temu skończył liceum, nadszedł czas na rozpoczęcie nauki w college'u, więc złożył podania na dwóch uniwersytetach: jednym w Portland, drugim w Los Angeles. Chociaż mówił, że portlandzka uczelnia bardzo mu się podobała i naprawdę chciałby tam kontynuować naukę, oboje wiedzieliśmy, że tak naprawdę wolał zdecydowanie lepszą i na wyższym poziomie uczelnię w Mieście Aniołów. Upierał się, że nawet nie wierzył w możliwość dostania się tam, że dostawali się tam tylko najlepsi, więc nie miał szans, nie będzie musiał nigdzie wyjeżdżać i wszystko zostanie tak, jak było do tej pory, ale nie słuchałam go. Znałam jego możliwości i wiedziałam, że zostanie przyjęty - Andy skończył ostatnią klasę z wysokimi wynikami, poza tym był świetnym artystą i zapowiadał się na kogoś naprawdę wielkiego. Bałam się, że przeze mnie mógłby zrezygnować z takiej szansy, więc tydzień po tym, jak złożył podania na obie uczelnie, zaczęłam wręcz błagać Andy'ego o obiecanie, że jeśli się dostanie na kalifornijską uczelnię, wyjedzie. Najpierw powiedział, że nie może tego obiecać, ignorował moje kolejne prośby, później uznał, że zastanowi się nad tym, następnie przez długi czas nie wracał do tego tematu, aż wreszcie nadeszła wiosna, a Andy postanowił porozmawiać ze mną o powoli zbliżającym się końcu szkoły, planach na wakacje i o tym, co miało być po wakacjach. Po kilku miesiącach w końcu złożył tę obietnicę, a ja dopięłam swego i chociaż po części czułam, że to najlepsze wyjście, z drugiej strony czułam się tak, jakbym sama wypchnęła chłopaka z mojego życia. Kilka tygodni później przyszły oba listy. Jak się spodziewałam, tak się stało - Andy dostał się do college'u w Los Angeles i jasne już było, że wyjedzie. Najpierw cieszyłam się razem z nim, później zdałam sobie sprawę z tego, co miało się wydarzyć i przepłakałam kilka nocy, jednak nie mogłam być zła, ponieważ Andrew spełniał swoje marzenia. Najważniejsze było dla mnie, żeby był szczęśliwy, a czy ze mną, czy beze mnie - nieważne. Uzgodniliśmy też, że odległość nie zniszczy naszej relacji i będziemy kontaktować się ze sobą tak często, jak tylko damy radę.
Właśnie dlatego od prawie godziny siedzieliśmy na lotnisku w towarzystwie reszty naszej paczki, rodziców Biersacka i mojego taty. Amy i Charlotte płakały, ja ledwo powstrzymywałam się od łez - nie do końca wiedząc, czy chciałam płakać z żalu czy z dumy, może i to, i to - Joe i Allison byli równie przybici, a nawet Liam wyglądał na nieszczęśliwego z powodu wyjazdu swojego - jak od jakiegoś czasu lubił go określać - zięcia. Odkąd ojciec pogodził się z Biersackami i przeprosił Andy'ego za swoje nastawienie do niego, między moim ojcem a chłopakiem zaczęło robić się coraz przyjemniej, chociaż nadal nie pałali do siebie zbyt wielką sympatią, a po jakimś czasie w nieznany sposób doszło do przełamania reszty lodów i ich relacje stały się nadzwyczaj dobre. Specjalnie dla niego tata nauczył się gotować kilka ulubionych dań chłopaka i nawet jeździli razem na ryby, co było dla mnie największym zaskoczeniem. Jedynie wujek Simon - chociaż bardzo chciał - nie mógł przyjechać. Od początku tygodnia męczyła go straszna grypa i lekarz kategorycznie zakazał mu opuszczania łóżka.
Nasz czas powoli dobiegał końca, więc każdy po kolei żegnał się z chłopakiem. Pierwszy w kolejce oczywiście był Ashton, który nie był aż tak niezadowolony, ponieważ miał zamiar studiować w tym samym mieście, jednak postanowił poczekać do najpóźniejszej możliwej daty wyjazdu i swój lot miał dopiero za kilka dni. Allison zdecydowała się na medycynę w Seattle, a Charlie wybrała dziennikarstwo w Portland, co mnie cieszyło, bo przynajmniej nie zostanę tu sama. Joe nie zmieniał niczego w swoim życiu i nie miał zamiaru nigdzie wyjeżdżać, co bardzo mi odpowiadało, bo chociaż jedna osoba pozostawała bez zmian.
CZYTASZ
Are you happy? - Forbidden sequel | A. Biersack
FanfictionPrzed przeczytaniem Are You Happy zalecam przeczytać Forbidden. "Wyjeżdżasz, czas się pożegnać, silnik już włączony. Jestem zagubiona, zawsze wiedzieliśmy, że ten dzień nadejdzie, teraz jest to bardziej przerażające niż kiedykolwiek. Oddalamy się o...