ROZDZIAŁ 2

3.6K 160 3
                                    

Nie wiem do końca dlaczego się na to zdecydowałem? Przez dwa lata zastanawiam się nad tym średnio dwa razy w tygodniu, bo średnio tak często się kłócimy. Kocham ją ponad wszystko. Nie wyobrażam sobie jej z innym mężczyzną. Muszę z nią być, wiedzieć gdzie i z kim jest, ale sam nie chcę być tak zdominowany. Nie patrzę na inne kobiety, ta jedna zaprząta moje myśli dzień i noc. Temat Melissy wraca do nas jak bumerang. Jessica wypomina mi zdradę podczas każdej kłótni. Szybko się pobraliśmy i prawdziwe życie zaczęło się po ślubie. Jess jest wybuchowa, a w ciąży jest jak chodzące tsunami. Kobieta mojego życia urodzi mi dziecko. Tak dokładnie sobie to wyobrażałem.
Wyszedłem z pieprzonego bungalowu, bo albo utopiłbym ją- co raczej nie wchodzi w grę- albo bym rozwalił coś i wyjebali by nas z wyspy- co też nie jest raczej dobrą perspektywą. Chodzę kilkanaście minut po plaży i próbuję się uspokoić. Rozumiem jej złość, ale musi mi zaufać. Melissa jest koleżanką, z którą wiąże mnie przeszłość i nie tylko- niestety. Wróciła na stałe do Nowego Jorku, chce zainwestować w coś pieniądze, a ja mam jej w tym pomóc. Nic wielkiego, tym bardziej, że zaproponowała wspólne spotkanie.

Dotarłem do baru znajdującego się na plaży. Zamówiłem drinka i wypiłem go na raz. Zreflektowałem się, że Jess drażni to jak po kłótni piję alkohol, więc jakieś dwie, trzy godziny spędziłem przy soku.

Patrzę właśnie na moją piękną żonę, która śpi jak Aniołek. Ogarniają mnie wyrzuty sumienia- to właśnie zrobiła ze mną Jess. Biorę szybki prysznic i kładę się do łóżka. Wtulam twarz we włosy Jess, uwielbiam ich zapach. Właśnie w takich chwilach, że jestem we właściwym miejscu i z właściwą kobietą. Tylko ona jedna ma klucz pasujący do mojego serca i to się nigdy nie zmieni.
***
- Max, Max- budzę się i widzę nad sobą twarz Jess- Ile wczoraj wypiłeś i o której wróciłeś?- cudowny poranek

- Jess skarbie, zlituj się- nakrywam się i obracam na drugi bok

- Pytam o coś!- krzyczy i zrywa ze mnie narzutę-Jest gorąco, nie zachowuj sią jak na Alasce. Przykryty po same uszy. Śmiechu warte- jest złośliwa, podkręciła klimatyzację i jest zimno, ale oczywiście ma najwięcej do powiedzenia

- Wypiłem jednego drinka i w chuj soku. Wróciłem po trzech godzinach czy jakoś tak. Czy skończyłaś wywiad?...A czekaj wyprzedzę Cię i opowiem na kolejne pytanie. Nie, nie siedziałem z kobietą!
Po tych słowach wszedłem pod prysznic i odkręciłem zimną wodę, która szybko i skutecznie mnie obudziła. 
Jess stoi na zewnątrz oparta o barierkę i wpatruje się w wodę.

- Przepraszam za wybuch z rana- obejmuję ją w pasie i kładę głowę na ramieniu- Wróciłem wczoraj, przytuliłem Cię, a Ty obudziłaś mnie krzykiem i pretensjami

- Ja też przepraszam za ten poranek, jesteśmy w takim cudownym miejscu i zaczęliśmy od kłótni. Nie chcę przez ten tydzień rozmawiać o niczym co mogłoby nas zdenerwować, albo poróżnić- w tym akurat jesteśmy zgodni. 

Wylegujemy się na plaży, popijamy bezalkoholowe drinki.

-Jess, może zakryj trochę brzuch?-nie wiem czy to wskazane się opalać w ciąży.

-To podaj mi proszę pareo- jestem w szoku, bo moja Jess rzadko robi to o co ja proszę.

Podaje jej pareo, widzę,że o czymś myśli. Domyślam się, że chodzi o naszą wczorajszą rozmowę, ale nie chcę zaczynać tematu. Wiem, że to dla niej ciężka sytuacja, ale musi nauczyć się zaufania do mnie. Musi zrozumieć, że obojętnie co by się stało to jest tylko ona. Nawet jakby biegał obok mnie tłum nagich kobiet, to ja widzę tylko ją.  Mamy jeszcze sześć dni przerwy od kłótni i niewygodnych rozmów.

Dni mijają nam bardzo szybko, wstajemy rano, idziemy na śniadanie, później plaża. Przed obiadem Jess się kładzie na chwilę spać. Zasypiamy wcześnie jak na nas, dni nas wykańczają, a dodatkowo Jess jest senna przez ciążę.

***

Wchodzę do biura mimo, że nie miałem ochoty przychodzić do pracy. Wczoraj wróciliśmy i najchętniej jeszcze parę dni posiedziałbym w domu. Niestety obowiązki wzywają.

-Dzień dobry panie Miller-sekretarka wita mnie z uśmiechem na twarzy

-Dzień dobry

-Jak się udała podróż? Żona dobrze się czuje?

-Podróż bardzo udana, ale za krótka-uśmiecham się do niej-A Jess, bardzo dobrze. Jest trochę senna, ale ponoć u kobiet w ciąży to normalne-stałem się specjalistą w dziedzinie ciążowych dolegliwości. Zabawne, facet, który bawił się w sponsorowane związki, czyta książki o ciąży.

-Hej, jak leci- muszę spotkać się z Emetem, więc postanowiłem od razu do niego zadzwonić-Tak już wróciliśmy. Opowiem Ci wszystko jak się zobaczymy...ok, to po szesnastej czekam w tym pubie gdzie zawsze. Do zobaczenia.

Czas w pracy zleciał mi szybko, co jest dziwne, bo nie mogłem się na niczym skupić. Rozleniwiłem się przez ten tydzień i takie są tego skutki.

W pubie zamówiłem whiskey-może Jess będzie spała jak wrócę.

-No cześć przyjacielu, opowiadaj jak wakacje?-Emet zaszedł mnie od tyłu i poklepał po ramieniu. Zamówiliśmy jeszcze raz to samo.

-Jak to na wakacjach, każdy dzień jest za krótki. Tydzień to trochę mało, ale niestety mamy obowiązki-pokrótce opowiedziałem mu co robiliśmy, jak było itd-A co u Ciebie?

-No też po staremu, Emili wierci mi dziurę w brzuchu o ślub...-to faktycznie po staremu

-To co Cię powstrzymuje?

-Max, nie jestem taki jak Ty. Boję się, że to dużo zmieni...-Em westchnął -Teraz jest zajebiście, a co jak to się zjebie?

-Znam to. Moja Jess zawsze była wybuchowa, ale teraz to jej nie poznaję. Myślałem, że taki będzie tylko początek, ale minęły ponad dwa lata od ślubu, a ona jest coraz gorsza. Kocham ją, ale czasami mam dosyć...-zawiesiłem się na chwilę-A jeszcze teraz doszły kłótnie o Mel.

-Dlaczego?

-A wróciła na stałe do Nowego Jorku i chce w coś zainwestować pieniądze, mam jej doradzić w co najlepiej wejść. Oczywiście Jess nie chce o tym słyszeć.

-Wcale jej się nie dziwię-nawet Emet rozumie Jess. Czy tylko ja nie widzę w tym nic złego?

-Ale to ma być tylko pomoc, wiesz, że nas już nic nie łączy...prawie nic-dodaję ciszej

-Co to znaczy, prawie nic?

-Może kiedyś Ci powiem, ale teraz zmieńmy temat, bo ten już mnie męczy.

Emet na szczęście zrozumiał i nie pytał o nic więcej. Nie potrafiłbym nikomu powiedzieć o historii z przeszłość, która łączy mnie z Melissą. Pogadaliśmy o głupotach, nie byłem wstanie skupić się na poważnych tematach, bo czułem, że moja przeszłość nadchodzi wielkimi krokami. Chyba dlatego też chciałem pomóc Mell, żeby w jakiś sposób po raz kolejny wkupić się w jej łaski-musi milczeć, za wszelka cenę, bo mam za dużo do stracenia.

**********************************************************

A co mi tam ;) Lubię podsycać Waszą ciekawość ;)

Sorki za błędy :)

Stworzeni Dla Siebie - Walcz o Mnie( część 2)( Ukończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz