Kilka tygodni, jakieś kilkanaście butelek whisky i trzy dziwki później, wcale nie jest dużo lepiej niż było. Liczyłem na to, że jak się napije, zaliczę jakąś panienkę to mój nastrój się poprawi i zapomnę o Jess- jestem naiwnym kretynem.
W biurze muszę nadrobić kilka ważnych spraw, pełno papierkowej roboty. Nigdy nie należałem do ludzi, którzy zaniedbują swoją pracą, ale przez ostatnie wydarzenia jestem wytrącony z równowagi. Obiecałem sobie, że koniec z użalaniem się nad sobą. Muszę być taki jak dawniej, no może oprócz tych moich związków. Nie przyniosło mi to nic dobrego, wręcz przeciwnie. Rozstroiło moje życie na ponad trzy lata. Wcześniej bawiłem się życiem, a teraz jestem nim zmęczony.
***
Emili wreszcie doczekała się swojego wielkiego dnia, dzisiaj wychodzi za Emeta. Jest załamana że nie będzie miała kompletu druhen na ślubie-brakuje Jess. Przed kościołem zaczyna robić się tłoczno, razem z Melissa, z którą przyszedłem pomagamy Emili i Emetowi wysiąść z samochodu. Emili od razu po wyjści z samochodu podchodzi do Mega i Carol. Mamy jeszcze chwilę do ceremonii, więc rozmawiam z Emetem,który jest kłębkiem nerwów.
-Boże, niewierze - nagle Emili zaczyna krzyczeć. Odwracam się i moim oczom ukazuje się Jess. Ma na sobie sukienkę z kremową tiulową spódnicą i srebrną górą, do tego złote szpilki. Emili uwiesiła się jej chwilowo na szyi, ale jak tylko ją puszcza to Jess jak za zawołanie patrzy w moją stronę. Przez chwilę wpatrujemy się w swoje oczy, w końcu ona spuszcza wzrok. Jest piękna, nie pamiętam kiedy wyglądała na dobrze. Jej włosy znowu są całe brązowe. Są rozpuszczone i ułożone w fale.
-Ślina Ci cieknie- głos Melissy sprowadza mnie na ziemię. Emet wchodzi do kościoła jako pierwszy i czeka na Emili przy ołtarzu. Ustawiam się obok niego i patrzę jak dziewczyny wchodzą do kościoła. Pierwsza idzie panna młoda, zaraz za nią Jess. Właśnie wtedy przypomina mi się jak to ja czekałem na nią przed ołtarzem w dniu naszego ślubu:
-Cześć-powiedziała jak doszła do ołtarza. Uśmiechnęła się i spojrzała na mnie spod rzęs.
-I ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską...Od teraz ja Twoja, Ty mój. Jeden oddech, jedno bicie serca...I tak do końca naszych dni...Kocham Cię
-Ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską...Od teraz ja Twój, Ty moja. Jeden oddech, jedno bicie serca...I tak do końca naszych dni. Kocham Cię
Nigdy nie zapomnę jak wtedy wyglądała, jaka była piękna i jak uśmiechała się jak wypowiadałem słowa przysięgi .
-Obrączki stary- Emet wyrwał mnie z przeszłości, w której byłem przez kilka minut. Podaję mu obrączki, które zakładają sobie nawzajem. Jess unika mojego wzroku przez całą ceremonię.
Przyjęcie odbywa się w tym hotelu co wesele Meg i Grega. Po pierwszym tańcu, dziewczyny siadają przy jednym stoliku i zaczynają rozmawiać. Widać, że są zadowolone z niespodzianki, którą zrobiła im Jess.Jess bawi się, tańczy i śmieje. Nie widać, żeby nasze spotkanie zrobiło na niej jakiekolwiek wrażenie. Dziwnie się czuję, bo ja nie wiedziałem jak mam się zachować jak ją zobaczyłem,a ona potraktowała mnie jak starego znajomego. Idę do toalety, wychodząc z niej widzę stojące w kącie sali Carol, Megan, Emili i Jess. Chcę do nich podejść i zagadać, więc idę w ich stronę. Stoją przy wielkiej zasłonie, która oddziela salę od korytarza prowadzącego do jakiegoś pomieszczenia. Staję za zasłoną z zamiarem zaskoczenia dziewczyn i rozluźnienia sytuacji między mną , a Jess- wygłupy zawsze działają . Jak już mam wyskoczyć to słyszę ich głosy
-Jess, zostań dłużej proszę-słyszę słodki głosik Emili, która mówiąc takim głosem próbuje kogoś do czegoś przekonać
-Emili, wiem, że byś chciała, ale zrozum mnie. Już samo przyjście tutaj było dla mnie mega
trudne.-No wiem i rozumiem, ale dopiero przyleciałaś,a już zbliża się koniec Twojej wizyty. Zostań chociaż do jutra.
-Naprawdę nie mogę, nie mogę przebywać z nim w jednym pomieszczeniu, jeszcze nie-po tych słowach nastaje cisza, a ja oddalam się najdyskretniej jak potrafię. Nie mogą mnie zobaczyć, Jess chybaby mnie zabiła. Wracam do stolika, Melissa patrzy na mnie spod byka.
-Gdzie tak długo byłeś?
-Mel, byłem w toalecie i przy barze-muszę skłamać, nie chcę się jej dzisiaj tłumaczyć
-Nie widziałam Cię przy barze-śledztwa ciąg dalszy
-Nie będę Ci się tłumaczył!-mówię ciut za głośno-Mogę chodzić gdzie zechcę, a Tobie nic do tego.
-Max, ja tylko zapytałam. Nie musisz się tak burzyć.
Po około dwóch godzinach widzę, że Jess zbiera się do wyjścia. Nie zamieniła ze mną ani jednego słowa. Podchodzę do niej
-Jess możemy porozmawiać?
-Max, nie mam czasu-jest zupełnie obojętna
-Proszę-znowu się przed nią płaszczę
-Dobrze, ale szybko, bo muszę jechać się przebrać i jechać na lotnisko-dziewczyny jeszcze raz przytulają Jess i wracają z powrotem na salę-Więc o czym chcesz rozmawiać?
-Jess, cały wieczór się do mnie nie odzywałaś. Przecież się znamy, a Ty traktujesz mnie jak obcego człowieka.
-Nie mam o czy z Tobą rozmawiać. Rozstaliśmy się i nie mamy żadnego tematu, o którym moglibyśmy rozmawiać.
-Skoro takie masz do tego podejście to spoko. Miłego życia Jessico Miller.
-Bradley, Jessico Bradley-po tych słowach odwraca się i idzie w stronę taxówki. Czuję się jak gówno, nie sądziłem, że wróci do nazwiska panieńskiego. Nie sądziłem też, że tak mnie potraktuje.
Wróciliśmy z Mell do domu. Rozbieram się i idę pod prysznic. Polewam się gorącom wodą kilkanaście minut. Myślę tylko o tym co powiedziała mi Jess. Wychodzę spod prysznica, patrzę w lustro na swoje odbicie i zastanawiam się po jaką cholerę mi to wszystko było? Ta cała miłość? Ślub?
-Skarbie czekam na Ciebie-Melissa wchodzi do łazienki
-Już idę
-Max, co jest? Domyślam się, że przygnębiło Cię spotkanie z Jess, mam rację?
-Trochę, nie do końca chodzi spotkanie,bardziej rozmowę.
-Co Ci powiedziała?
-Nie będę Ci mówił od A do Z, ale powiedziała, że nie mamy o czym rozmawiać. Po prostu dała mi do zrozumienia, że po rozstaniu nic dla niej nie znaczę-Mell podchodzi i mnie przytula
-Max, teraz masz mnie-zaczyna mnie całować. To miłe, bo chociaż jej na mnie zależy. Podnoszę ją i zanoszę do łóżka. Melissa szybko się rozbiera-Weź mnie Max-jest bardzo sexowna
Kładę się obok niej i całuję ją, dotykam, ona wsuwa mi rękę w bokserki, pieści mnie. Jej pieszczoty nie robią na moim kutasie żadnego wrażenia . Postanowił zaprotestować akurat teraz-kurwa mać!
-Max co jest?-Mell się niecierpliwi
-Nie wiem Mell- odsuwam ją od siebie
-To przez tą pieprzoną Jess prawda?
-Nie wiem kurwa, możliwe-Mell się obraża i wychodzi . Trochę mi ulżyło, bo spodziewałem się wielkiej awantury, a ona po prostu dała mi spokój i wyszła.
**********************************************************************************
Kolejne dwa lub trzy rozdziały będą pisane z perspektywy Jess :)
Miłego czytania ;)
CZYTASZ
Stworzeni Dla Siebie - Walcz o Mnie( część 2)( Ukończone)
RomanceJess i Max mają już siebie, są po ślubie. Czy to jednak oznacza, że będą razem na dobre i złe jak mówi małżeńska przysięga? Może dopiero teraz nad ich związek nadciągną czarne chmury? Nagle na jaw wychodzi tajemnica Maxa. " ...-To jedno wielkie ni...