ROZDZIAŁ 29

2.9K 145 4
                                    

Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Wymknąłem się z sypialni i poszedłem do salonu, odebrać telefon- kurwa Melissa.

- Słucham- Mell drze się do telefonu, że się martwiła, że dzwoniła setki razy...- Jestem u Jess- mówię cicho, żeby jej nie obudzić- Mell to matka mojego dziecka, wypiła wczoraj za dużo i z nią zostałem. Pogadamy w domu- kończę rozmowę i wracam do sypialni. Łóżko jest puste, a z łazienki dochodzi dźwięk wody z prysznica. Jess pewnie bierze prysznic, mam tylko nadzieję, że  nie słyszała mojej rozmowy. Muszę z nią pogadać, nie wiem jak mam to zrobić, nie mam też pojęcia jak ona na to zareaguje. Woda przestała lecieć, odczekałem jakieś dziesięć minut , ale Jess nie wyszła. Naciskam na klamkę i drzwi otwierają się. Jess stoi przed lustrem owinięta ręcznikiem. Podchodzę do niej i obejmuję ją od tyłu. Ma nietęgą minę

- Co jest?- pytam i patrzę w lustro na jej odbicie

- Rozmawiałeś z nią?- tego właśnie się obawiałem

- Tak, dzwoniła- spuszczam wzrok

- Wracasz do niej prawda?- odwraca się do mnie i zmusza mnie, żebym spojrzał jej w oczy. W te cudowne błyszczące oczy. Powiedziała mi wczoraj , że mnie kocha, a ja jak tchórz udawałem, że śpię

- Jess to jest skomplikowane. Nie chcę znowu niszczyć kolejnego związku.

- Masz rację. Tylko szkoda, że po raz trzeci łamiesz mi serce- w jej oczach ponawiają się łzy

- Nie chcę więcej tego robić, dlatego ożenię się z kobietą na której nie zależy mi tak bardzo jak zależało mi na Tobie. Może wtedy tego nie spieprzę. Ona zawsze do mnie wróci. Wiem, że to chujowe podejście, ale jest ktoś, kto trwa przy mnie mimo ogromu moich wad- Jess zaczyna płakać. Nic nie mówi tylko płacze. Przytulam ją, nie mogę jej więcej ranić. Ubieram koszulkę biorę kurtkę do ręki i idę w stronę drzwi wyjściowych. Jess idzie za mną

- Max ja tak łatwo nie odpuszczę- mówi do mnie i wyciera łzy z twarzy- Teraz moja kolej żeby zatruć Ci życie- po tych słowach na jej twarzy pojawia się szeroki uśmiech- Do zobaczenia- wraca do sypialni, a ja wychodzę. Wiem, że zaraz mama ma przywieść jej Aidena, a nie chcę żeby mnie tu zobaczyła. Byłoby sto pytań do, a nie mam ochoty wymyślać dlaczego spędziłem tu noc.

Jak pojawiam się w domu, Malissa siedzi jak zwykle obrażona. Mam dosyć patrzenia na jej nadąsaną minę. Codziennie to samo. Wspominam noc z Jess i mimowolnie się uśmiecham na to wspomnienie zapominając, że patrzy na mnie Mell.
- Co się tak cieszysz?-pyta unosząc brew

- Przypomniałem sobie coś. Nieważne- chcę ją ominąć i iść do sypialni, ale ona mnie zatrzymuje

- Czuć od Ciebie jej perfumy- nachyla się i zaciąga się zapachem perfum Jess

- Byłem na imprezie , są tam setki kobiet- wyjaśniam jej

- To są jej perfumy. Poznaję- ma rację Jess używa tego zapachu od lat. Jak mijam kobietę, która używa takich samych to od razu myślę o Jess.

- Nie mam ochoty na przesłuchania- wychodzę z salonu. Padam na łóżko i zastanawiam się jak mam ugryźć sprawę z moją byłą żoną. Odkąd ją poznałem byłem gotowy rzucić dla niej wszystko. Teraz jest inaczej, chciałbym mieć ją znowu dla siebie, ale nasz związek był burzliwy. Ostra kłótnia, przeklinanie siebie na wzajem, krzyki, a potem mega ostry sex na zgodę. Teraz mamy dziecko, musimy myśleć o nim nie tylko o sobie, o swoich potrzebach i niepochowanych żądzach. Związek z Mell jest łatwiejszy, ona się obraża, ja to olewam i sama przychodzi. Wszystko odbywa się spokojnie, sex jest inny niż z Jess- nikt nigdy nie zastąpi jej w tych sprawach- jest nudno. Nie mam o to pretensji do Mell , bo to moja wina. To ja nie mam na nią ochoty, tak często jak ona na mnie i dlatego tak wychodzi.

- Max- z moich myśli wyrywa mnie głos Mell- Co robisz?

-Nic. A co?- nie chce mi się gadać

- Dlaczego taki jesteś? Taki oschły.

- Nie wiem . Mam po prostu trudny okres. Niedawno dowiedziałem się, że mam syna. Mój świat staną na głowie. Jeszcze do tego wszystkiego Twoje ciągłe pretensje.

- Ty za nią tęsknisz Max, a ja nie potrafię zrozumieć dlaczego?- ona znowu swoje- Zawsze to ja byłam tą naj, tą do której wracałeś...-urywa i zaczyna się rozbierać- Może przypomnę Ci jak nam wtedy było? - przysuwa się do mnie, dotykam jej nagiego ciała- I zapomnisz o Jessice- wtedy wypowiada jej imię, a mi odechciewa się wszystkiego
- Nie mam ochoty Mell. Sory- odpycham ją i wychodzę do łazienki

- Jasne. Sory i to mam mi wystarczyć- krzyczy z sypialni- Oby tą dziwkę potrącił gdzieś samochód- wpadam do sypialni i łapię ją za szczękę

- Jeszcze słowo- ostrzegam ją- To co jest między nami nie jest jakąś wielką miłością, spaprałaś mi życie wyznając jej prawdę. Ciesz się, że w ogóle z Tobą jestem

- Ty też spaprałeś moje- odszczekuje Mell

- Więc jest jeden ,jeden i nie obrażaj ludzi na których mi zależy- po tych słowach Mell standardowo wychodzi z trzaska drzwiami. Pod wieczór umówiłem się z Megan, w sprawie apartamentu Ericka. Jadę do nich sam, bo Melissa cały dzień spędziła gapiąc się obrażona w telewizor.

- Cześć Meg- nachylam się żeby pocałować ją w policzek- Cześć brat

- Cześć- wita się ze mną i podaje mi rękę

- Meg słuchaj muszę się wstrzymać z kupnem tego apartamentu

- A co nie masz pieniędzy?- cała Megan i jej zajebiste żarty- A tak serio to co się dzieje?

-  Beznadziejnie się dzieje, nie widzę na razie sensu w kupnie tego apartamentu. Mell ma humory jak nastolatka. Masakra

- Max- odzywa się Greg- Czy Ty w końcu się ustatkujesz tak od początku do końca?

- Nie odwołuję przecież ślubu tylko wstrzymuję zakup apartamentu, czy to jakaś zbrodnia?

- Daj mu spokój Greg. Wszystko okej Max. Nie ma sprawy- Meg jak trzeba to mnie mocno zjedzie, ale wie też kiedy potrzebuję wsparcia i za to ją lubię. Jak wyszedłem od Meg i Grega, to zadzwoniłem po kierowcę i poszedłem się napić. Wypijam właśnie kolejnego drinka i kolejny raz przed oczami staje mi Jess. Pode mną, z lekko zarumienioną od podniecania cerą. Widzę ją jak się wije pod moim dotykiem, słyszę jak dyszy mi do ucha, czuję jak mnie całuje... Nie potrafię o niej nie myśleć. Wygląda tak pięknie, jej brzuch jest idealnie płaski mimo, że była w ciąży, jej piersi kształtne i jędrne. Widać, że dba o siebie i o swoje ciało. Ona zawsze lubiła dobrze wyglądać. Nadal ma charakterek, na który mnie złapała. Żmija. Na myśl o tym przezwisku zaczynam się śmiać sam do siebie. Pamiętam wszystkie momenty z mojego życia, które przeżyłem z Jess. Cieszę się, że jest coś- a raczej ktoś- co nas łączy. Dzięki temu nasz kontakt się nie urwie.

Stworzeni Dla Siebie - Walcz o Mnie( część 2)( Ukończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz