ROZDZIAŁ 18

2.7K 137 3
                                    

Dostaję odpowiedź od Jess. Ubieram się i wychodzę z domu.

- Max gdzie jedziesz? -wybiega za mną Mel

- Mel, nie mam czasu

-Dokąd się wybierasz?- nie odpowiadam, wsiadam do samochodu i ruszam. Jadę do centrum Nowego Jorku najszybciej jak potrafię. Wiem, że to niebezpieczne w środku zimy, ale akurat teraz mam to w dupie.
Podjeżdżam pod budynek. Wpadam do windy i wpisuję kod. Wchodzę do apartamentu. Jess siedzi w salonie. Ma na sobie moję koszulkę. Moje serce dudni tak mocno, że zaraz wyskoczy mi z piersi. Jest tu, w tym apartamencie, nie mogę się uspokoić. Wracają wspomnienia. Jess się odwraca i nasze oczy się spotykają. Podchodzi do mnie. Widzę, że jest zapłakana. Domyślam się dlaczego.

- Max, on mnie oszukał- patrzę jej w oczy i przytulam. Wiem, że nie płacze przezemnie, ale ja się do tego przyczyniłem. Po raz kolejny.

- Co się stało?

- Ma żonę. Śliczną i idealną- pociąga nosem

- Ty jesteś idealna- patrzy na mnie. Jej twarz nic nie wyraża. Nagle jej usta lądują na moich. Jej pocałunek jest pełny bólu. Zrzucam z siebie płaszcz, a ona to samo robi z moją marynarką. Rozpina mi koszulę, która po chwili też ląduje na podłodze. Podnosi ręce do góry, a ja rozbieram jej koszulkę, pod którą jest zupełnie naga. Jej piersi są pełne tak jak zapamiętałem. Idealnie płaski brzuch i cudowny tyłek. Wszystko takie wspaniałe. Rozbiera mi spodnie i klęka. Wyciąga z bokserek mojego sztywnego kutasa. Oblizuje go, bierze go do ust, aż uderza o ścianki jej gardła. Liże go, ssie i pieści- nikt nie robi tego tak jak ona. Tylko jej usta wyprawiają ze mną takie cuda. Dochodzę w jej usta, połyka i się podnosi

- Nie wyszłam z wprawy?- zadaje mi pytanie

- No coś Ty- jestem jeszcze w euforii

- To dobrze , bo dawno tego nie robiłam- nie wiem co chce przez to powiedzieć, ale mam nadzieję, że daje mi do zrozumienia ,że nie obciągała Emilio. Biorę ją na ręce i zanoszę do sypialni . Kładę ją na łóżku. Liżę i podgryzam jej sutki. Całuję ją po brzuchu i dochodzę do jej cudownej cipki. Zatapiam w nią język. Pieszczę ją, odsówam jej fałdki i zaczynam lizać lechtaczkę. Czuję, że Jess zaczyna drgać

- O tak, Max tak...- dochodzi tak jak lubię. Głośno.Podnoszę się, biorę do ręki kutasa, kieruję na jej cipkę i wchodzę w nią.

- Ach...Mocno...- Jess jęczy
Pieprzę ją tak jak lubi najbardziej- mocno i szybko. Wkładam jej palec do ust, a ona zaczyna go ssać, sam ten widok mnie tak jara, że raz oszaleję. Wychodzę z niej o odwracam tyłem do siebie. Naciskam na jej plecy, a jej pupa mocno się unosi. Wbijam się w nią, palcem dotykam jej łechtaczki. Jess dyszy szybko, a po chwili razem dochodzimy

-Jess- jak dochodzę to wypowiadam jej imię, a ona wgryza się w poduszkę. Jess się kładzie na plecach i przykrywa, padam obok niej i przyciągam ją do siebie.

- Moja- mówię jej do ucha

- Zawsze- odpowiada i mnie całuje. Tym razem powoli i namiętnie. Wstaję z łóżka, Jess łapie mnie za rękę

- Zostań ze mną- kładę się spowrotem do łóżka i ją przytulam.

- Śpij- Jess zamyka oczy, a po chwili słyszę, że śpi. Patrzę na nią chwilę, w oczy wpada mi pierścionek zaręczynowy, który jej dałem, leży na jej nocnym stoliku. Uśmiecham się sam do siebie i zasypiam.
Rano jak się budzę Jess nie ma w sypialni. Ubieram spodnie i koszulę, wychodzę, a ona siedzi w kuchni i pije kawę. Zachodzę ję od tyłu, obejmuję i brodę opieram o jej głowę.

- Muszę iść do pracy

- A ja jadę do domu- mówię z rezygnacją w głosie

- Zmierzyć się z Mel?

- Dokładnie- ubieram płaszcz, żegnam się z Jess i wychodzę

W domu czeka na mnie mama. Siedzi i rozmawia z Mell.

- O widzę,że postanowiłeś wrócić?- Mell zwraca się do mnie ironicznym głosem

- Ta-odpowiadam

- Max gdzie byłeś?- wtrąca się mama

-Mamo, jak byś nie zauważyła to jestem już dorosły, więc chyba nie muszę się tłumaczyć?

- Ale mi musisz się tłumaczyć, bo jestem Twoją dziewczyną- Mel podnosi głos, co wyprowadza mnie z równowagi. Podchodzę do lodówki i wyciągam wodę.

- Synu nie lekceważ Melissy

- Jesteś pewna, że mam Ci odpowiedzieć? - Mell niepewnie przytakuje skinieniem głowy

- Byłem z Jess
-Jess wróciła?- mama pyta z entuzjazmem

- Tak mamo

- Jak to z Jess, całą noc?- Mell jest zaskoczona moją szczerością i opanowaniem- Max znowu?

- Nie mam ochoty z Tobą o tym rozmawiać. Muszę popracować- zwracam się do mamy i idę do gabinetu

Siedzę i nie potrafię się skupić na pracy. Myślę o Jess, jak spała. Przebudziłem się w nocy i dobrą godzinę na nią patrzyłem. To nie możliwe, że poznaliśmy się prawie pięć lat temu. Zastanawiałem się nad całym naszym związkiem i nad rozstaniem. Wydawałoby się, że po ślubie nic nie będzie wstanie nas rozdzielić, a jednak zrobiła to Melissa-dokładniej mówiąc to nasza tajemnica.

-Max- wracam na ziemię- Dlaczego znowu mi to zrobiłeś?-Mell zadaje jedno z trudnych pytań

- Mell, to Ty chcesz być ze mną mimo wszystko. Wiele razy zrobiłem Ci świństwo i jestem tego świadomy, a Ty mi wybaczałaś. Nie prosiłem o to.

- Wiem, ale to jest cios poniżej pasa

- Dlaczego?

- Bo to Jess, kobieta , którą kochasz. Nigdy nie przestałeś jej kochać-zaczyna płakać-Znosiłam tą myśl, ale nie zniosę jej obecności.

-Mell nie każ mi wybierać, bo wybiorę ją. Zawsze była tylko ona.
Mell się odwróciła i wyszła. Jest mi jej szkoda, ale sama chciała takiego związku. Nie obiecywałem jej, że będę wierny.
***
Rano wypijam szybką kawę i jadę do pracy. Po drodze dzwonię do Jess.

- Halo- odbiera, a jej głos roznosi się po samochodzie

- Z kim jesz dzisiaj obiad?

- Nie wiem, a co?

- To już wiesz. Około 13 po Ciebie przyjadę do biura.

- Dobrze będę czekała. Do zobaczenia- rozłączam się i odliczam czas do zobaczenia się z Jess.

Przed 13 stawiam się przed budynkiem, w którym mieści się biuro Jess i Megan. Wchodzę do holu, a sektetarka od razu do mnie podchodzi.

- Pani Jess już czeka- oznajmia i się uśmiecha

- Cześć- w drzwiach pojawia się Jess. Ma na sobie płaszcz do kolan i kozaki na bardzo wysokich obcasach. Jej włosy, są ułożone w niskiego koka. Wygląda na bardzo profesionalną panią architekt- którą chętniebym teraz przeleciał- Ej kosmate myśli zostaw sobie na później- czyta mi w myślach.

- Zostawie na pewno- puszczam jej oczko i podaję jej ramie. Jess bierze mnie pod nie i wychodzimy. Jedziemy do restauracji. Jess tylko zerka na mnie co chwilę i dyskretnie się uśmiecha.

- Max czy Ty mnie zabierasz na randkę?

- Chyba tak-spoglądam na nią i unoszę brew

Otwieram jej drzwi samochodu. Wchodzimy do restauracji, siadamy do stolika , który wskazuje nam kelnerka. Jess rozbiera płaszcz, a moim oczom ukazuje się jej sukienka. Ma na sobie czarną sukienkę z długim rękawem, która ledwo zakrywa jej zgrabną pupę. Na ten widok serce zaczyna mi walić,a moje oczy robią się coraz większe.

- Jess Ty tak się ubierasz do pracy?

- Nie. Ale wiedziałam, że do mnie zadzwonisz- po tych słowach siada na krześle. Na jej twarzy maluje się triumfalny uśmiech. Składamy zamówienie i szykuję się do rozmowy z Jess na temat balu karnawałowego.
*************************************************
Wybaczcie mi błędy ;)

Stworzeni Dla Siebie - Walcz o Mnie( część 2)( Ukończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz