ROZDZIAŁ 11

2.6K 144 6
                                    

-Max, odkąd jesteśmy razem to nigdzie razem nie byliśmy- Mellisa chce jechać na wakacje, ale ja nie mam na to czasu ani ochoty. Jeden raz byłem z byłą żoną na tygodniowych wakacjach, a ona myśli, że z nią będę śmigał co chwilę po świecie.

-Mell, ja nie mam na to czasu, wiesz, że mam dużo pracy. Po Świętach wybieram się służbowo do Los Angeles to możesz lecieć ze mną-biorę telefon i dzwonię do sekretarki

-Za godzinę będę w biurze, zadzwoń do Pitermana i umów nas na spotkanie.

Wychodzę do biura, przed budynkiem spotykam Amelie-jeszcze tego mi było trzeba.

-Cześć, słyszałam o Twoim rozwodzie.

-Walisz prosto z mostu. Więc jak już słyszałaś o moim rozwodzie, to co byś chciała?

-Chcę się umówić z Tobą na kawę i może na coś więcej

-Na kawę ok, a na coś więcej to musisz zapytać mojej dziewczyny-nie mam ochoty patrzeć jak Mell walczy z Amelią-chociaż wizja ich dwóch walczących o mnie w kisielu jest niezła.

-Nie sądziłam, że masz kogoś. Myślałam, że kochałeś Jess, a tym czasem ty już się pocieszyłeś.

-Minęło trochę czasu, z resztą nie muszę z Tobą o tym rozmawiać. Możemy się spotkać, któregoś dnia na kawę. Teraz muszę lecieć.

W windzie myślę o tym, że Amelia dobrze wygląda. Miło byłoby się z nią spotkać, ale już wyobrażam sobie reakcję Mell na ten pomysł. Chociaż wcale nie musi o tym wiedzieć.

-Proszę pana, pan Piterman już czeka.

-Dzięki, przynieś mi kawę.

Wchodzę do biura, Piterman siedzi na kanapie.

-Witam panie Miller

-Witam, cieszę się, że mógł pan tak szybko się ze mną spotkać.

-Nie ma sprawy. Dzisiaj podpiszemy wstępną umowę, a w Los Angeles spotka się pan z moim szefem i zajmiecie się konkretami

-Czyli Emilio zgadza się na moją propozycję?

-Tak, oczywiście.

Podpisujemy wstępne papiery, rozmawiamy o warunkach umowy. Znam Emilia kilka dobrych lat, kiedyś robiliśmy razem interesy, później jakoś nasze drogi się rozeszły. Niedawno znowu nawiązaliśmy kontakt i postanowiliśmy połączyć siły w kilku sprawach dotyczących naszych film. Pełnomocnik Emilio wychodzi,a ja zatapiam się w robocie papierkowej. Po dwóch godzinach mam dosyć, litery i cyfry mi się zlewają w jedna wielką plamę. Piszę smsa do Amelii: "Cześć, wychodzę z biura. Jak masz ochotę to za piętnaście minut będę w tym pubie co zawsze" Amelia odpisuje natychmiast: "Zawsze mam ochotę ;) "

Wchodzę do pubu, Amelia już siedzi przy barze. Ma na sobie, bardzo krótką białą sukienkę. Dekolt sięga jej prawie do  pępka, jej włosy są wyprostowane, wygląda obłędnie.  Podchodzę do niej i całuję ją w usta.

-O wrócił Ci rozum?

-Tak jakby-zamawiam drinka

-To wypijmy i zabierz mnie do siebie

-Do mojego domu jest za daleko-na twarzy Amelii pojawił się grymas zawodu

-To do apartamentu-powiedziała ze słodkim uśmieszkiem

-On jest Jess-nie mogę iść bzyknąć tam Amelii

-Max to zabierz mnie do hotelu. Na litość boską wszystko mi jedno.

Dopijamy drinki i wychodzimy z pubu. Zabieram Amelię do hotelu, który znajduje się niedaleko. Wynajmuję pokój. Przez chwilę widzę w sobie dawnego siebie, podoba mi się taka wersja Maxa Millera. Amelia podchodzi do mnie, rozpina mi koszulę i zsuwa ją ze mnie. Zabiera się za moje spodnie, ja w tym czasie ściągam z niej sukienkę. Ma pod nią koronkową czarną bieliznę i pończochy.

-Boże Max, tak bardzo za Tobą tęskniłam-dyszy jak wsuwam w nią dwa palce. Zakładam prezerwatywę i wchodzę w nią jednym pchnięciem. Jak jestem w niej to przed oczami staje mi całe moje życie przed Jess. Coraz częściej myślę o tym, że rezygnacja z tamtego trybu życia była moją największą pomyłką. Nic nie przyszło mi z małżeństwa z Jess, poza rozczarowaniem. Poruszam się coraz szybciej, obracam Amelię, tak że siedzi na mnie. Ujeżdża mnie po mistrzowsku.

-Dawaj maleńka, szybciej-jestem już blisko, dwa ruchy Amelii i dochodzę.  

Amelia zasypia, a ja wychodzę z hotelu. Zostawiam jej karteczkę, że musiałem lecieć,a nie chciałem jej budzić. Pewnie będzie wściekła, bo trochę potraktowałem ją jak dziwkę. Wchodzę do domu i niestety Mell czeka na mnie w salonie.

-Gdzie byłeś?

-W pracy-podchodzi do mnie i wącha

-I tam piłeś? Od kiedy?

-Nie piłem w pracy. Po pracy poszedłem do pubu i wypiłem drinka.

-Jasne. Sam poszedłeś do pubu, sam wypiłeś drinka i sam wyszedłeś. Mów kurwa prawdę!

-Byłem z Amelią w pubie, z Amelią wypiłem drinka i z Amelią wyszedłem!-sama tego chciała

-I gdzie teraz jest Amelia?

-W hotelu. Śpi. Ale najpierw ją zerżnąłem-wraz z zakończeniem ostatniego słowa, dostałem siarczystego liścia.

-Wisz co Max, nie dziwię się, że Jess Cię zostawiła-to zabolało bardziej niż policzek

-Pogubiłem się Mell-po tych słowach poszedłem do sypialni.

Jak wstałem rano to byłem pewny, że Melissy nie ma. Myliłem się, siedziała w kuchni i piła kawę. Przeprosiłem ją za swoje zachowanie, wydawało mi się, że będzie robiła mi wyrzuty. Przyjęła to bardzo spokojnie, powiedziała mi ,że rozumie moje zachowanie, ale najwyższy czas otrząsnąć się po Jess. Ma całkowitą rację, ale za każdym razem jak wydaje mi się, że już o niej zapomniałem, dziwnym zbiegiem okoliczności przypominam sobie o niej. Robię jakąś głupotę i tak w kółko.

***

Do Świąt Bożego Narodzenia zostało dwa tygodnie. Melissa zaczęła robić świąteczne zakupy, przystrajać mój dom i takie tam świąteczne pierdoły. Uzgodniliśmy, że Wigilie spędzimy u moich rodziców, a później ja wrócę do domu,a ona pojedzie do swojej rodziny. Dogadujemy się jakoś, Mell jest bardzo ugodowa. Wydaje mi się, że wypracowaliśmy sobie pewien rytm, w którym obydwoje się sprawdzamy.

-Słucham-odbieram telefon-O witaj Emilio. Tak jak się umawialiśmy, będę dwudziestego-ósmego grudnia-potwierdzam swój przyjazd do Los Angeles-A jak tam Twoja narzeczona?-właśnie oświadcza mi, że rozstał się z narzeczoną jakiś czas temu, dla innej kobiety-To gratulacje. Jak ma na imię ta szczęściara?- padła odpowiedź, a ja przez chwilę zastanawiam się czy mam coś z głową?-Jak?-powtarza, Jessica Bradley! Pośpiesznie kończę rozmowę, pod pretekstem ważnego telefonu.

-Kurwa mać, zajebie ją!-jestem tak wkurwiony, że nie panuję nad sobą.

Dzwonię do Grega

-Cześć, miałeś zamiar powiedzieć mi, że moja była żona ma kogoś?-w odpowiedzi słyszę tylko bezczelne NIE, po chwili dodaje,że przecież ja też jestem z Mell ,z resztą Jess jest szczęśliwa. Rozwścieczony rzucam telefonem w ścianę, a ten się rozsypuje.

Stworzeni Dla Siebie - Walcz o Mnie( część 2)( Ukończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz