Nao's POVMinął dokładnie miesiąc od rozmowy telefonicznej z Joe.
Przez cały ten czas starałam się go unikać, co wyszło mi całkiem nieźle. Nie mieliśmy ze sobą nawet najmniejszego kontaktu. Nie rozmawialiśmy, nie pisaliśmy, nawet się nie mijaliśmy. Bałam się, że naprawdę zgłosi mnie na policję. Nie wiem dokładnie, co nagadała mu ta kretynka, więc wolałam się nie narażać.
A wiecie co boli najbardziej? Że Joe (aka mój najlepszy przyjaciel) uwierzył byle jakiej lasce zamiast mi. To tak cholernie boli, że aż brakuje słów, by opisać jak się czuję.
Cały miesiąc był chyba jednym z gorszych w moim życiu. Popadłam w rutynę: szkoła, praca, dom. Nie wychodziłam dosłownie ani razu. Nie chciałam przypadkiem wpaść na Joe i rozkleić się przed nim jak małe dziecko. Miałam nadzieję, że gdy przestanę go widywać, moje uczucia miną.
I zgadnijcie co? Nie minęły.
Nie zostało mi nic innego jak pogodzić się z losem. I tak oto od miesiąca nie jestem człowiekiem, a co najwyżej wrakiem. Szkoła, praca, pokój. Szkoła, praca, pokój. I tak na okrągło...
Oczywiście moi rodzice o niczym nie wiedzą. Nie mam zamiaru zawracać im głowy moim popieprzonym życiem. Nie oszukujmy się, w takich sprawach rodzice nie mają pojęcia jak pomóc, przynajmniej moi.
=
Było piątkowe popołudnie. Szykowałam się na moją zmianę, do której miałam jeszcze jakąś godzinę. Pakując najpotrzebniejsze rzeczy, przeszłam obok lustra. Bałam się w nie spojrzeć, gdyż wiedziałam, jak źle muszę wyglądać.
I się nie myliłam.
Blada, niemal biała skóra, fioletowe sińce pod oczami, zmarszczone brwi, mocno widoczne kości policzkowe.
Patrzę w lustro i nie widzę w nim ani odrobiny chęci do życia.
Pokręciłam głową i zabrałam się za dalsze pakowanie. Mijając okno w kuchni z widokiem na dom Joe, odniosłam wrażenie, że coś tam ujrzałam. Zmarszczyłam brwi i cofnęłam się, za co miałam ochotę przybić sobie piątkę.
W twarz.
Krzesłem.
Był to nikt inny jak Tiffany. Gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały, na jej twarzy pojawił się ten cwany uśmieszek. Oczywiście nie była sama, więc momentalnie przyciągnęła swojego chłopaka do dość brutalnego pocałunku i na moich oczach zaczęli się dosłownie lizać.
Zignorowałam ukłucie w sercu pomieszane z ogromną chęcią zwymiotowania, po czym ruszyłam do wyjścia. Byłam przyzwyczajona do jej chamskich zagrywek.
Zakluczyłam drzwi i skierowałam się w przeciwnym kierunku, ani razu nie patrząc na zakochane gołąbeczki.
Po jakichś pięciu minutach drogi, odczułam dziwne wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Zaczęłam się rozglądać, lecz nie zauważyłam niczego nadzwyczajnego.
Drzewa, domy, plac zabaw, czarne auto z ciemnymi szybami, dziecko z rodzicami, pies...
Zaraz, zaraz! Czarne auto z ciemnymi szybami?
CZYTASZ
Only friends?
Romance"- Matko, pamiętasz coś w ogóle? - spytał dość obojętnie. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, więc palnęłam największą głupotę, jaką tylko mogłam. - Nie. Brawo. Ty to jednak jesteś genialna. " Czyli o tym, jak dziesięcioletnia przyjaźń staje pod znaki...