Doknes odłożył list do skrzynki i wyszedł na korytarz. Panowała dziwna cisza, która w sumie tak bardzo nie dziwiła go - była może siódma czy ósma godzina, o ile oczywiście czas płynął tu, jak na Ziemi. Powoli ruszył przez korytarz. Wpierw chciał znaleźć łazienkę, jednak po jakimś czasie zauważył idącego w drugą stronę Dealera. Podszedł do niego.
- Cześć stary - powiedział. Karol uśmiechnął się.
- Hejka Donki. Dostałeś list?
- Tak - odparł chłopak i zaczął się śmiać. - Jak wyście w ogóle go napisali?
- To było proste - zaczął wyjaśniać Dealer, również nie mogąc powstrzymać się od śmiechu. - MWK i Hunter przyszli do mnie z tym pomysłem. Ja usiadłem na łóżku, Adam na parapecie, a Marcin na podłodze. Najpierw zaczęliśmy sobie podawać ten list, ale pod koniec Hunter i MWK się pobili. Ale żebyś wiedział, co się tam działo!
- Nie pozabijali się?
- Nie, tylko Hunter ma nieco brew rozciętą. Ale żyją. Wiesz, jacy oni są; jak bracia, a bracia lubią się bić, prawda?
- No racja - przyznał Doknes. - Stary, wiesz, gdzie jest łazienka?
- Jasne - odparł. - Trzecie drzwi na lewej ścianie, takie pomarańczowe, akacjowe. Trafisz, czy...
- Trafię - parsknął Hubert. - Dzięki.
Chłopak przeszedł jeszcze przez kawałek korytarza i szybko znalazł drzwi z akacjowego drewna. Wszedł do środka. Podszedł do niedużego kociołka z wodą, nad którą wisiało lustro. Doknes nabrał nieco wody w dłonie i opłukał twarz. Spojrzał w lustro i przez ułamek sekundy zdawało mu się, że widział tam twarz Herobrine'a. Ze strachu, który nagle poczuł odsunął się, jednak po chwili ujrzał swoją twarz. Przejechał ręką po włosach. Był pewien, że się nie przewidział, ale z drugiej strony to nie mogło być możliwe...
Hubert wyszedł z łazienki i ruszył przez korytarz w drugą stronę. Wszedł po schodach na górę i zderzył się z Hunterem z takim impetem, że oboje polecieli na ziemię.
- Doknes? - zapytał zaskoczony Adam. - Co ty tu robisz?
- Ciebie mógłbym spytać o to samo - parsknął Doknes. - Znowu uciekasz przed MWK?
- Po pierwsze, nie znowu, bo to ja mu wczoraj zdzieliłem - potarł czoło dłonią, a kiedy przypomniał sobie o ranie na brwi, opuścił rękę i dodał - Nieważne. Po drugie, jak spał, to mu tą jego pelerynę ukradłem i on chce mnie zabić - zaczął się śmiać. - Właśnie, widziałeś gdzieś Dealera?
- Tak, na piętrze niżej - odparł Hubert. Wstał i podał rękę Hunetrowi. - Nie wiem, czy wchodził na górę. Ale zdaje mi się, że nie i że...
- Hujter!!! - usłyszeli czyjś krzyk z drugiej strony korytarza. Adam zaczął się śmiać.
- To ja uciekam - powiedział, zbiegając po schodach na dół. Dopiero wtedy Doknes zauważył, że w ręce trzyma czerwoną pelerynę MWK. - Nie zdradzaj mnie, jasne? Nie było mnie tu.
- Spoko, nie było cię tu - powiedział Doknes. Hunter zniknął z korytarza.
Po chwili Marcin znalazł się na korytarzu obok Huberta. Spojrzał na niego i zapytał:
- Widziałeś Huntera, kumpel?
- Widziałem - odparł Doknes. - Pobiegł po schodach na górę.
- No to dzięki - Marcin wpadł na schody i wbiegając na górę zawołał - Nie uciekaj Hunter! Wiem, gdzie jesteś!
Doknes spokojnie ruszył przez korytarz. Przez dłuższy czas panowała cisza, jednak po paru minutach do uszu Huberta doszedł głośny, znany mu już śmiech. Słysząc go, zaczął się zastanawiać, czy to MWK znalazł Huntera, czy odwrotnie. Szybko puścił jednak tą myśl w niepamięć.
W pewnym momencie zauważył on, że jedne z drzwi są dość szeroko otwarte. Były one z ciemnego drewna, ze złotymi okuciami i błyszczącą, srebrną klamką. Doknes podszedł bliżej i zajrzał do środka.
Pomieszczenie okazało się być niezbyt dużą biblioteką. Stało tam kilka regałów pełnych książek. Pod ścianą był stół, na którym piętrzyły się stosy ksiąg, a wśród nich, pochylona nad jedną z nich, siedziała Larisa.
Chłopak chciał wejść niepostrzeżenie, by nie przeszkadzać dziewczynie, ta jednak od razu odwróciła się i zauważyła go w drzwiach. Uśmiechnęła się.
- Cześć, Donki - powiedziała. Chociaż Hubert nie lubił tego określenia, uznał on, że w ustach dziewczyny brzmiało ono ładnie. - Coś się stało?
- Nie, nic - odparł i podszedł bliżej. Stanął za dziewczyną i zerknął do księgi. Było tam sporo tekstu w niezrozumiałym dla niego języku i rysunek przedstawiający olbrzymiego smoka siedzącego na klifie. - Co czytasz?
- Taką książkę, dość ważną dla mnie - wyjaśniła. - Ma tytuł Żywioły i ich Akuri. Muszę tu coś sprawdzić.
- Akuri? - zapytał Doknes. - Co to takiego?
Dziewczyna zaczęła szybko przewracać strony księgi, aż w końcu otworzyła ją ma stronie z rysunkiem wielkiego smoka, trzymającego lustro. Najdziwniejsze było jednak to, że było ono prawdziwe. Larisa podniosła nieco księgę tak, że w zwierciadle ukazała się jej twarz.
- Akuri - zaczęła wyjaśniać - to rodzaj energii, którą ma w sobie każdy Mistrz Żywiołu. Najczęściej objawia się przez zwierzę lub magiczną istotę. Ta moc sprawia, że taki Mistrz może przemienić się w swoje duchowe zwierzę.
Lustro w księdze zamigotało, a obraz zaczął się rozmazywać. Początkowo widok zdawał się szumić niczym stary telewizor, lecz po chwili ukazało się na nim odbicie łba smoka o granatowych łuskach i długich, czarnych rogach. "Nieco przypomina on tego smoka, którego widziałem na górze niedaleko miasta - pomyślał. - Tylko on był chyba nieco mniejszy".
- Nie ma dwóch takich samych Akuri - ciągnęła Larisa. Jej głos robił się coraz bardziej tajemniczy. - Niektórzy Mistrzowie kontrolują tylko jeden, inni dwa, a jeszcze inni więcej żywiołów. Każdy miks mocy tworzy nowe, niezwykłe Akuri. - Dziewczyna ułożyła księgę tak, że padło na nią odbicie Huberta. - To lustro to jeden z trzech odłamów Zwierciadła Przeznaczenia - wyjaśniła. Obraz zaczął wirować. - To pozwala odczytać, jak może wyglądać Akuri jakiegoś Mistrza Żywiołu. Tylko człowiek nieobdarzony mocą ujrzy tam własne oblicze. - Widok w lustrze zatrzymał się, jednak zamiast twarzy Doknesa był tam pysk smoka. Miał on turkusowe łuski, pozłacane rogi i wielkie, żółte, kocie oczy.
- O kurczę - szepnął Hubert. - To jest... Niesamowite.
- Prawda? - Larisa uśmiechnęła się. - Kiedy odkryjesz swoją wewnętrzną moc... Możliwe, że wtedy znajdziesz swoje Akuri. Niektórzy odkrywali je, poświęcając się za kogoś lub ratując kogoś, inni musieli wypełnić swoje przeznaczenie... Nie ma dwóch takich samych Mistrzów Żywiołów, tak samo, jak nie ma dwóch takich samych Akuri. A kiedy patrzę na tego smoka... Wydaje mi się, że będziesz Władcą Lodu. I to wyjątkowo potężnym.Już mi się dziś chyba nie chce poprawiać, muszę wymyślić specjal na 10k wyświetleń pod MHoSŻ xd dobra, dobranoc, dzięki za wszystko, narka i cześć!
Heja moje frędzle! Tutaj łapcie taki bardziej tajemniczy rozdział ;) mam nadzieję, że się wam spodoba! Napiszcie też, czy podoba wam się koncepcja Akuri. No, i obstawajcie, jakim zwierzęciem może być Akuri Dealera i MWK! W końcu, jako część przepowiedni, oni również zyskają swoje moce! I napiszcie jakiś komentarz :P dzięki i cześć! :D
![](https://img.wattpad.com/cover/89743924-288-k512051.jpg)
CZYTASZ
[TOM 1] TeamPrzyjaźń i inni- Minecraft. Legenda Braci Przeznaczenia [Poprawiane]
FanfictionDoknes, MWK, Dealer, Roxu, Hunter, Mardey - zwyczajni Youtuberzy, którzy żyją jak inni ludzie. Na skutek nieprzewidzianych spraw dostają się do środka ulubionej gry - Minecrafta. Kim są ich sojusznicy i przeciwnicy? Z kim będą walczyć? I najważniejs...