35. Łuk Równowagi

555 60 15
                                    

Z chwilą, kiedy kot otworzył oczy, ze wszystkich stron przyjaciół zaczęły atakować piskliwe dźwięki. Rozchodziły się one po całym pomieszczeniu. Wszyscy osłonili uszy. Kot wdrapał się na wyższą część skały i zaczął obserwować przybyszy. Usiadł i zaczął lizać swoją łapę, cały czas przypatrując się przyjaciołom.
- Trzeba jakoś odwrócić jego uwagę - powiedziała Larisa. Spojrzała w stronę kota, ten jednak nie wydawał się być zainteresowany tym, o czym mówią. - Chyba mam pomysł, jak to...
- Ja się tym zajmę - zaofiarował się Doknes. - Lećcie po łuk. Dam sobie radę.
- Szybko! - Dealer pobiegł w stronę wiszących skał, a MWK i Kuslo podążyli za nim. Larisa jeszcze ostatni raz spojrzała na Huberta, wyciągnęła coś błyszczącego z kieszeni i rzuciła w stronę chłopaka. Ten złapał przedmiot, a dziewczyna pobiegła w stronę Łuku Równowagi.
Tym błyszczącym obiektem okazał się być woreczek z Prochem Wskrzeszenia. Obejrzał go dokładnie. "Co mam z nim zrobić? - pomyślał. Przyjrzał się złotemu materiałowi i wiążącemu go rzemykowi... - Już wiem!"
Chłopak mocniej ściągnął sznurek i obwiązał woreczek, żeby ten się nie rozwiązał. Uniósł go do góry i zawołał:
- Hej, kici kici! Gdzie jesteś?
Akakari zeskoczył ze skały i podszedł do Doknesa. Przyjrzał się błyszczącej rzeczy i zamknął oczy. Dźwięki zniknęły równie nagle, jak się pojawiły.
- Chcesz się pobawić, mały? - chłopak przykucnął przy ziemi i zaczął machać woreczkiem przed nosem kota. Ten wyciągał łapy, próbując złapać sakiewkę. Położył się na grzbiecie i starał się pochwycić złotawy materiał ostrymi pazurami.
- Nie chcesz im pomóc? - zapytał kot.
- Nie zależy mi na tym Łuku - skłamał. - A ty i tak jesteś dobrym strażnikiem i zabezpieczyłeś tą broń tak, że nikt jej nie weźmie.
- Pogłaszczesz mnie?
- Jasne.
Kiedy Doknes drapał Akakai'ego po brzuszku, przypomniała mu się jego kotka, Nala. "Ciekawe, co teraz robi - pomyślał. - Pewnie śpi... A tęskni za swoim panem? Kto wie...".
W tym samym momencie Larisa, MWK, Dealer i Kuslo próbowali ściągnąć Łuk Równowagi ze skały. Marcin stał pod bronią, a dziewczyna strzelała w jej stronę. Starali się robić to jak najciszej, żeby nie zwrócić uwagę demonicznego kota.
- Jeszcze nie widzi? - zapytał Dealer. Kuslo pokiwał głową.
- Doknes nieźle odwrócił jego uwagę - parsknął. - O ile się coś nie stanie, to nie zauważy...
W tym momencie kolejna strzała trafiła tuż obok łuku. Ten z jednej strony ześlizgnął się ze skały, jednak zahaczył cięciwą o szczelinę. Broń zawisła może pół metra nad głową MWKi, jednak chłopak nie mógł go dosięgnąć.
W tym momencie Akakari odwrócił głowę w stronę przybyszy i otworzył szeroko oczy. Piskliwe, przenikliwe dźwięki znowu zaczęły znowu atakować przyjaciół. Demoniczny kot chciał zatrzymać ich, więc rzucił się w stronę skał, jednak Doknes w ostatniej chwili złapał go za ogon. Zwierzak odwrócił się, syknął i zaczął atakować chłopaka. Ten mocno chwycił demona, chociaż ten machał łapami z wyciągniętymi pazurami.
- Hubert! - krzyknęła Larisa. - Przytrzymaj go jeszcze chwilę!
- Nie ma sprawy! - chłopak nieco zwolnił uścisk kota. Akakari wykorzystał moment, drapnął Doknesa po twarzy i wyrwał się.
Kot ruszył w stronę MWKi. Ten wyciągnął rękę w stronę łuku. W tym momencie wokół broni pojawiły się iskry i Łuk Równowagi wpadł Marcinowi w ręce.
- Nie! - zawołał kot, jednak to były jego ostatnie słowa. Zatrzymał się w powietrzu i jakaś magiczna skała przeniosła go na lewą skałę. Kot zamknął oczy i znowu z brązowego zaczął robić się srebrny.
- Uff - MWK odetchnął z ulgą. Wszyscy podeszli do niego. - Najważniejsze, że mamy to, po co przyszliśmy.
- Czyli wykonałem swoje zadanie, tak? - zapytał Kuslo. Larisa spojrzała na niego z uśmiechem.
- Tak - odparła. Doknes podał jej złoty woreczek, a ta wręczyła go duchowi. Ten spojrzał szczęśliwy na sakiewkę.
- Dziękuję... Nareszcie uda mi się przywrócić go do życia...
W tym momencie Kuslo rozpłynął się w powietrzu. Dealer spojrzał na srebrną figurę kota na skale, a potem powiedział:
- No, lepiej już chodźmy. Jeżeli mamy uratować świat, to zróbmy to jak najszybciej, prawda?
- Teraz to nawet Herobrine nam nie podskoczy - zaśmiał się Doknes. - Prawda?
- No jasne!
Bracia Przeznaczenia unieśli broń. Kiedy ta złączyła się ze sobą, nastąpił huk i wszyscy upadli na ziemię. Przez chwilę patrzyli na siebie, a potem zaczęli się śmiać.
- Lepiej już tak nie róbmy - stwierdził MWK.
Wszyscy ruszyli w stronę wyjścia. Kiedy już stali w drzwiach, Doknes ostatni raz spojrzał na dwie, zawieszone pod sufitem skały. "Teraz wszystko jest możliwe - pomyślał. - Kto wie, może to mój ostatni dzień? A może nie tylko przeżyję... Ale i stanę się bohaterem? Zawsze chciałem zrobić coś dla ludzi..."
- Doknes! - usłyszał czyjś krzyk z głębi pomieszczenia. W jego stronę biegł Kuslo, jak zwykle ze srebrnym hakiem w dłoni.
- Coś się stało? - zapytał Hubert.
- Nie, nic... Ale chciałbym wam pomóc przy Ostatecznej Bitwie. Uważam, że zrobiłem za mało, by zasłużyć na to - pokazał chłopakowi złotą sakiewkę z Prochem Wskrzeszenia. - Chcę zrobić coś jeszcze. Chociaż tyle. Mogę wam pomóc?
Doknes uśmiechnął i nieco mocniej otworzył drzwi. Spojrzał w stronę przyjaciół.
- Jasne - odparł. - No, to chodźmy ratować świat!

W sumie dosyć zaskoczyliście mnie komentarzami pod ostatnim rozdziałem, czy raczej specjalem - nikt nie pisał teorii, a połowa komentarów to były pytania, czy będzie jeszcze dziś rozdział xD więc tak, jest! Ja pierniczę, jak ten chłam może się wam podobać :P nie ogarniam. W każdym razie, w komentarzach możecie napisać swoje teorie :D no, jesczze raz dzięki za wszystko, narka i cześć!

PS Zbliżamy się do końca powieści! A kolejna część będzie się nazywała... "Minecraft. Legenda Braci Przeznaczenia 2" xD nie no, żartuję ;) jeszcze pomyślę. No, to narka i cześć! :D

[TOM 1] TeamPrzyjaźń i inni- Minecraft. Legenda Braci Przeznaczenia [Poprawiane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz