- Kim jesteście? - zapytał Dealer. Wszyscy spojrzeli po sobie. Przez długą chwilę zapadła niezręczna cisza.
- Nie pamiętacie nas? - zapytał w końcu pierwszy z nich, o brązowych elementach stroju. Spojrzał na Doknesa, cały czas osłupiałego tym widokiem. - Nawet ty? Przecież to ty nas stworzyłeś...
- Coś mi świta, ale nie mogę sobie przypomnieć... - chłopak spuścił głowę i zaczął usilnie myśleć. Skądś ich kojarzył... - Już wiem - powiedział w końcu. - Kiedyś zrobiłem odmiany kolorystyczne mojego skina, i wy wyglądacie, jak one...
- Pamięta! - zawołał uszczęśliwiony fioletowy klon chłopaka. Rzucił się brązowemu koledze na szyję, lecz ten prędko odsunął się od niego. - Po tylu latach!
- Czyli wy... Żyjecie? - zapytał chłopak. - I co tu robicie? Czemu byliście tu zamknięci?
- Żyjemy tu, od kiedy nas zostawiłeś - odparł czerwony. Mówił to z wyraźnym wyrzutem. - Ale jakoś sobie radziliśmy. Jesteśmy częścią tego świata.
- Nie mamy imion - dodał pierwszy z klonów. - Mi mówią Brązowy, a to Czerwony, Zielony i Fioletowy.
- To jest Dealer i Mardey - powiedział Doknes, wskazując na przyjaciół. - Bo mnie już chyba znacie.
- A Dealerka też znamy - dodał z uśmiechem Czerwony. Podszedł do chłopaka w kapeluszu i zacisnął dłonie w pięści. - Takich ludzi się nie zapomina... Wreszcie możemy stanąć jak równy z równym, cwaniaczku!
- Czerwony, wystarczy - parsknął Brązowy. - Potem mu przyłożysz. No - spojrzał na Huberta - co mamy robić?
- Wiecie może, którędy dojść na dziedziniec?
- A który? - zapytał Zielony. Dopiero teraz odezwał się po raz pierwszy.
- No... Na taki, gdzie... Na taki, gdzie strażnicy ogarniają egzekucję. Nie znamy się na zamku.
- A, to na ten - zaśmiał się Brązowy. - No, wiemy, jak trafić. A czemu chcecie tam trafić?
- Zobaczycie - odparł Doknes. - Chodźmy.
- Tylko uważajcie - zauważył Mardey. - Parę szczebli na drabinie jest powyłamywanych. Dość boleśnie.Wszyscy ruszyli w stronę szybu, a potem zaczęli wspinać się po drabinie na górę. Doknes przez cały czas był zaskoczony faktem, że odmiany kolorystyczne jego skina mogą być prawdziwymi ludźmi. To jednak rodziło też wiele pytań. Dlaczego znaleźli się oni w zamku Herobrine'a? Czemu byli jakby zamknięci w tamtym dysku? Jak długo już tu żyli? Chłopak wiedział co prawda, że czas w Cyberprzestrzeni płynie inaczej, ale i tak to musiał być kawał czasu... W pewnym momencie Hubert przemógł się i zapytał:
- Brązowy?
- Hm?
- A jak w ogóle trafiliście do tego zamku?
- Kiedyś strażnicy złapali nas w lesie - odparł po chwili. - Wtedy już wiedzieli, kim będziecie, bo to było nie aż tak dawno... Myśleli, że stosujesz jakieś sztuczki i że jeden z nas jest prawdziwym tobą, więc wzięli nas wszystkich.
- I nic wam nie zrobili? - Dealer dorzucił też swoje pytanie.
- Z jednej strony nic... Ale z drugiej strony rzeczy, które widzieliśmy, były...
- Gorsze niż strony, które przegląda Doknes?- Dealer!
- Po prostu straszne. Nie chcielibyście tego widzieć. Wątpię, Karol, żebyś chciał zobaczyć człowieka rozszarpywanego żywcem przez smoka.
- O kurde...
- A to akurat nie było najgorsze. Więźniowie palący się w lawie, torturowani przez... - klon wzdrygnął się i potrząsnął głową, jakby wyrzucając obrazy z głowy. Po chwili kontynuował - Chcieliśmy zwiać, kiedy tylko nadarzy się okazja... Ale teraz mamy was.
Drabina skończyła się i wszyscy wyszli na korytarz. Nadal był tak pusty, jak wcześniej. Przyjaciele podeszli do schodów.
- Są tam jeszcze jacyś strażnicy? - zapytał Doknes. Brązowy wszedł na pierwsze schody i spojrzał w stronę pomieszczenia.
- Trochę ich jest - odparł. - Wątpię, żebyśmy przeszli bez zauważenia.
- A może da się zwiać stąd inną drogą? - zaproponował Dealer. - No nie wiem, na przykład z innej części więzienia?
- A chce ci się wracać taki kawał? - parsknął Zielony.
- W sumie... Nie.
- Ja wiem, co zrobić - powiedział Fioletowy. - Trochę się z nimi zabawimy, co?
- Chyba już wiem, co kombinujesz - zaśmiał się Brązowy. Klepnął kumpla w plecy i dodał - Tylko nie przesadź, OK?
Klon wskoczył na schody. Zakaszlał, spojrzał w stronę sali i zawołał głosem, który brzmiał identycznie, jak głos Herobrine'a:
- A wy co tu robicie, nieroby jedne? Za co ja wam płacę? Wypad, chyba że chcecie, żebym wypróbował na was moją nową broń lub mojego idealnego żołnierza! Niedorobki durne!
Na górze zapanowało zamieszanie i wystarczyło parę chwil, żeby pomieszczenie opustoszało. Po opuszczających salę w popłochu potworach nie było nawet śladu. Fioletowy zaczął się śmiać.
- Nie no, ja to po prostu kocham - powiedział już swoim głosem. - Dobra, jest bezpiecznie. Chodźmy.
Przyjaciele dotarli do sali i wyszli z niej głównym wyjściem, które na szczęście było otwarte. W pobliżu nie było żadnego strażnika, zupełnie jakby nigdy nikogo tam nie było. Pobiegli bezszelestnie przez korytarze.
- A w sumie po co biegniemy na tamten dziedziniec? - zapytał w pewnym momencie Brązowy.
- Niedaleko stamtąd jest kryjówka mojej przyjaciółki - odparł Doknes, zatrzymując się pod ścianą. Oparł się plecami o cegły i ciągnął - Możemy tam się zaopatrzyć. Umiałbym trafić, tylko najpierw...
- Moment - przerwał mu Czerwony. Wszystkie klony otoczyły go. - Ona jest, znaczy ta kryjówka, na wieży?
- No... Tak.
- To na pewno kryjówka tej całej Larisy, co?
- Skąd znacie Larisę? - zapytał Dealer.
- Chyba każdy w tym zamku o niej słyszał - powiedział Zielony. - Żywa legenda. Jedyna osoba, którą Herobrine jednocześnie uwielbia i nienawidzi. Czarny Pan strasznie chce ją mieć znowu po swojej stronie. Ona i Sakuri to niepokonany duet, a Herobrine...
- Znowu? - przerwał mu Doknes. Nagle poczuł, jakby ktoś zabrał mu ziemię spod nóg. Nagle troskliwa i bystra dziewczyna nabrała ostrzejszych konturów w jego wspomnieniach. - To ona kiedyś była... Po jego stronie?
- Nie znacie tej historii? - zdziwił się Brązowy. - Nie mówiła wam?
- Nie...
- No to czas, żebyście nieco się dowiedzieli - stwierdziła postać stojąca po drugiej stronie korytarza. Wszyscy odwrócili się w jej stronę.
Larisa.Wracamy do poprawiania :3 w końcu jeżeli Ferajna ma to dostać w papierowej formie (kiedyś wam to wytłumaczę dokładniej) to musi być perfekcyjnie :3 dobra, lecę dalej, tymczasem dzięki za wszystko, narka i cześć!
I znowu tajemnicze zakończenie :D kocham to, bo wtedy tym bardziej czekacie na dalszą część :P a teraz macie rozkminę, i możecie podzielić się swoim zdaniem w komentarzach: Czy Larisa była zła i pomagała Herobrine'owi? Jak tak, to czy z własnej woli czy była kontrolowana? A może wymyślicie coś lepszego? A w ramach tego, że dowiecie się w następnym rozdziale wielu nowych rzeczy o niej, każda gwiazdka = dodatkowa ciekawostka o tej postaci w następnej części! :D dzięki za wszystkie komentarze wyświetlenia i gwiazdki! No to cześć! :*
CZYTASZ
[TOM 1] TeamPrzyjaźń i inni- Minecraft. Legenda Braci Przeznaczenia [Poprawiane]
أدب الهواةDoknes, MWK, Dealer, Roxu, Hunter, Mardey - zwyczajni Youtuberzy, którzy żyją jak inni ludzie. Na skutek nieprzewidzianych spraw dostają się do środka ulubionej gry - Minecrafta. Kim są ich sojusznicy i przeciwnicy? Z kim będą walczyć? I najważniejs...