Most prowadził spod szczątków na wpół zawalonej wieży nad dachem jednej z części zamku i znikał przy przejściu pomiędzy dwoma innymi wieżami. Światło odbijało się od wiśniowego szkła, co sprawiało, że z daleka wyglądał jak bardzo jasna tęcza. Był jednocześnie na tyle śliski, żeby dało się sunąć zamiast biec, jednak trudno było spaść z niego. I dobrze, bo upadek z takiej wysokości mógłby skończyć się złamaniem karku.
- Gdzie biegniemy? - zapytała Ishyx.
- Niedaleko stąd jest część zamku, gdzie prawie nie ma strażników - odparła Larisa. - Tam, gdzie zamykają tych wyjątkowo groźnych więźniów. Jakkolwiek irracjonalnie to brzmi.
- Jesteś pewna, że to dobry pomysł? - wtrącił Dealer. - Chyba lepiej, żeby już uciec przez...
- Wiem co robię - parsknęła dziewczyna. - Niektórzy z tamtych skazańców mnie znają.... Długa historia, czemu. Wątpię, żeby nam cokolwiek zrobili, tym bardziej, że są zamknięci i zazwyczaj zakuci. Poza tym, oni też są przeciwko Herobrine'owi, więc powinni w miarę nam zaufać.
- W miarę - podkreślił Karol.
- Tam będziemy bezpieczniejsi niż w innych częściach zamku, gdzie jest sporo strażników - wtrąciła Ishyx. - Trochę znam to miejsce, ale masz jakikolwiek pomysł, co będziemy musieli zrobić później?
- Coś się wymyśli - odparła.
Już po chwili znaleźli się na kamiennym przejściu. Prowadził on w dwie strony, na obu jego końcach stały wieże. Jedna była nieduża, drewniana, na której stał strażnik szkielet i strzelał nie wiadomo do kogo lub do czego. Druga zaś wydawała się być jej przeciwieństwem - była bardzo masywna i zbudowana z obsydianu. Nie był tam żadnego strażnika, jednak dało się stamtąd poczuć mroczną, nieprzyjazną aurę. Gdy tylko wszyscy zeszli ze szklanego mostu, ten rozpłynął się w powietrzu.
- Jesteś pewna, że musimy tam iść? - zapytał MWK.
- To jedyne wyjście - odparła Larisa. - Dobra, nie jedyne, ale najlepsze. Zanim tam wejdziemy tam, muszę wam coś powiedzieć. Ty pewnie już o tym wiesz, Ishyx, ale chłopaki pewnie nie. W środku znajduje się wiele niebezpiecznych demonów. Mogą próbować was wychwalać lub oferować różne rzeczy, ale chodzi im tylko o wolność. Oszukają was i uciekną, a mogą być bardzo niebezpieczne.
- Napotkamy tam jakichś strażników? - Doknes wyciągnął siekierę. Widać było, że nie obawia się demonó, a bardziej wszędobylskich potworów.
- Raczej nie - powiedziała Ishyx. - A w razie czego, rozprawię się z nimi szybciej, niż zdążysz powiedzieć "Spadamy!".
- Nie traćmy już czasu - przerwał Dealer. - Chodźmy już.
Ledwie zdążyli ruszyć przed siebie, od frontu rozległ się odgłos przypominający ryk lwa. Na obsydianowej wieży zabłysła para czerwonych oczu. Ryk przemienił się w warczenie i z wieży na most przeskoczył stwór przypominający nieco wilka.
Potwór był pokryty czarnym, kudłatym futrem. Poruszał się na czterech, zakończonych potężnymi szponami łapach. Jego oczy barwy miedzi dokładnie ich lustrowały, a z pełnego ostrych, białych kłów pyska kapała ślina. Zaczął powoli zbliżać się do przyjaciół, powarkując i szczerząc zęby.
- Co to jest? - zapytał zaskoczony Doknes, unosząc siekierę.
- Wilkołak - szepnęła Larisa. - Chyba go nieco zmutowali. Wygląda groźnie - dziewczyna rozbłysła i przemieniła się w białego, niedużego smoka. - Zostawicie go mnie. Nie powinien poradzić sobie ze smokiem, tym bardziej psychicznym.
Czarna bestia zatrzymała się i stanęła na dwóch łapach. Uniosła łeb i zaczęła wyć. Smok rozłożył skrzydła do połowy i nieco zbliżył się do wilkołaka. Ten znowu przeszedł na cztery łapy i zaczął skrobać pazurami o kamień.
- On chyba chce nam coś powiedzieć - stwierdził Doknes i podszedł nieco bliżej bestii. Ishyx początkowo próbowała go powstrzymać, ale osłupiała i jej opór spadł, gdy zobaczyła niecodzienne zachowanie wilkołaka. Stwór nieco się wycofał i wskazał pyskiem na ślady szponów. Układały się one w dwa, bardzo niewyraźne wyrazy, które chłopak z trudem odczytał.
Ja
Rox
- Roxu? - zapytał osłupiały. - To ty?
Wilkołak jeszcze trochę się wycofał i spojrzał na Huberta. Widać było, że nie chce ich skrzywdzić. Zaskomlał żałośnie i znów zaczął skrobać pazurami po kamieniu.
- Ludzie! - zawołał Doknes. - To Rox! Michał, co ci się stało...
W tym momencie bestia ryknęła i skoczyła na chłopaka. Ten chciał się wycofać, jednak potknął się o kamień i poleciał na ziemię. Zaczął powoli się odsuwać.
- Roxu, nie rób mi nic - Hubert starał się mówić ze spokojem, ale trudno było mu opanować drżenie głosu. - Jesteśmy kumplami, prawda?
- Doknes! Uważaj! - krzyknęła Larisa i zaatakowała wilkołaka. Ten odepchnął dziewczynę i popchnął Huberta, aż ten spadł z mostu. W ostatniej chwili złapał się krawędzi i zacisnął na niej kurczowo rękę. Dealer podbiegł do niego i podał mu rękę.
- Pomogę ci! - zawołał. Doknes wyciągnął wolną dłoń w stronę kumpla.
- Karol! - w tym momencie wilkołak skoczył na chłopaka i odepchnął go od Huberta. Ten próbował jeszcze raz złapać się mostu, jednak tym razem już nie zdążył.
- Doknes! Nie! - chłopak usłyszał jeszcze krzyk Larisy. Zobaczył, że ta chciała zeskoczyć za nim, jednak włochata łapa potwora przyciągnęła ją z powrotem na most. Chłopak jeszcze przez chwilę widział oddalające się przejście, a po chwili poczuł ból uderzenia o ziemię i stracił przytomność.Lubię gdy Doknesowi dzieje się krzywda :3 niestety ta zaraza wciąż jest żywa... Już w sumie chyba dziś nie poprawiam. No, to dzięki za wszystko, narka i cześć!
Jak ja tak mogę xD kto wie, może Doknes zginie i zostanie duchem...? Zobaczycie :D W każdym razie, mam nadzieję, że ten rozdział się wam spodobał ^.^ a tak btw, początkowo wilkołakiem miał być MWK, no ale nie pykło, więc wzięłam Roxa xD tak, wiem, jestem zła, a to moje pudełko na hejty -> <[________]> xD no, i dzięki za już ponad 600 wyświetleń! Na 1k robię specjal, i napiszcie, o kim będziecie chcieli ciekawostki! Dzięki jeszcze raz i cześć! :D
CZYTASZ
[TOM 1] TeamPrzyjaźń i inni- Minecraft. Legenda Braci Przeznaczenia [Poprawiane]
FanficDoknes, MWK, Dealer, Roxu, Hunter, Mardey - zwyczajni Youtuberzy, którzy żyją jak inni ludzie. Na skutek nieprzewidzianych spraw dostają się do środka ulubionej gry - Minecrafta. Kim są ich sojusznicy i przeciwnicy? Z kim będą walczyć? I najważniejs...