16. Na skraju śmierci

753 65 15
                                    

Woda okazała się być zimniejsza, niż Doknes początkowo przypuszczał. Nie odczuwał on jednak chłodu tak mocno, jak zwykle - pewnie z powodu lodowej mocy. Chłopak płynął tak szybko, jak tylko umiał, chociaż mokre ubranie i metalowe obręcze na nadgarstkach spowalniały go. Martwił się o Larisę, co dodawało mu determinacji, gdyż wiedział, że jeżeli się spóźni, straci przyjaciółkę.
Największym strachem Huberta w tej chwili był fakt, że w każdej chwili mogło zabraknąć mu powietrza. Chociaż płynął tak szybko, jak umiał, czuł, że może nie dopłynąć do jakiegoś sensownego wyjścia. Podwodne korytarze były ciemne i miało mnóstwo odnóg, które kończyły się w innych celach. W sumie chłopak nie wiedział, co mógł tu znaleźć - a może wszystkie kanały przechodziły pod więzieniem i nie wychodziły z jego zasięgu? "Gdzieś na pewno da się stąd uciec - myślał. - Jak nie jakieś oczywiste wyjście, to może szczelina w skale... Jestem chudy, to może się przecisnę..."
Doknes starał się płynąć jak najszybciej, ale nie chciał też tracić za wiele powietrza. Wynurzanie się w innych celach było niebezpieczne; mogli być tam jacyś więźniowie lub, co gorsza, strażnicy... Na szczęście posuwał się dość szybko.
W pewnym momencie poczuł ból w płucach kiedy uświadomił sobie, że nie ma już czym oddychać. Walczył z chęcią otwarcia ust, gdyż wiedział, że tylko nałyka się wody i tym szybciej się utopi. "Muszę przeżyć - powiedział sobie w myślach. - Dla Dealera. Dla MWKi. Dla Larisy. Dla wszystkich, którzy na mnie liczą". Doknes zatrzymał się i złapał jednej ze ścian. Ból zaczął się nasilać. Chłopak zacisnął powieki. "To koniec" - pomyślał.
Po paru chwilach ból zniknął równie nagle, jak się pojawił. Hubert otworzył oczy i rozejrzał się. "Umarłem? - usłyszał swój głos w myślach. Dotknął ręką biodra, upewniając się, że wciąż jest w jednym kawałku. - Nie, ja... Ja żyję! Czyli mogę oddychać pod wodą? Super!" Na twarzy chłopaka zagościł uśmiech. Zapomniał o strachu, który odczuwał wcześniej. Teraz skupił się tylko na tym, by wydostać się stąd i pomóc Larisie.
Doknes przyśpieszył, napełniony nową energią. Cały czas był zaskoczony faktem, że przeżył. "Czyli tak czuje się człowiek, kiedy się topi. Dobrze wiedzieć. To serio nic przyjemnego. W sumie chyba śmierć przez utopienie jest bolesna."
W pewnym momencie Hubert na końcu zalanego korytarza zobaczył światło. Było znacznie silniejsze niż, to które widział przy celach. "Może pakuję się w jaką pułapkę - pomyślał. - Ale muszę zaryzykować. Nie mam innego wyjścia". Już po chwili Doknes był przy źródle światła, popłynął w górę i wynurzył się z wody. Od razu nabrał powietrza w płuca i pomyślał, że nigdy nie był tak szczęśliwy, że może oddychać tlenem. Rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym się znalazł.
Było ono dość duże i bardzo ciemne. Stało tam sporo skrzyń i kowadeł. Źródło, z którego się wynurzył, było w narożniku pod ścianą i miało wielkość dwa na dwa bloki. Po drugiej stronie pokoju znajdowało się identyczna dziura, z tym, że wypełniona lawą. Chłopak chciał wyjść z wody, ale w tym momencie zobaczył, że z magmy wyłonił się Płomyk - przypominający ducha potwór, zawsze otoczony dymem i potrafiący strzelać kulami ognia. Hubert ukrył się w źródle, nie chcąc, by potwór go zauważył. Mob przeleciał przez pomieszczenie i wyleciał przez otwarte drzwi. Nie zauważył go. Odetchnął z ulgą.
Chłopak podszedł do jednej ze skrzyń i chciał ją otworzyć, jednak była zablokowana. Ruszył w stronę drzwi. Ostatni raz spojrzał na oba źródła. "Czysto - pomyślał. - Miejmy nadzieję, że się nie spóźnię. I że już nic mnie nie zaskoczy".
Hubert ostrożnie wyjrzał na korytarz. Odchodził tylko w dwie strony - w lewo i prawo. Był zupełnie pusty, po Płomyku nie został nawet ślad.
Doknes pobiegł w prawo. Na ścianach nie było żadnych innych drzwi poza tymi, zza których wyszedł. Korytarz ciągnął się przez pewien kawałek, ale kończył się zwykłą ścianą. Cegły na niej były nieco popękane, ale raczej nie ukrywały żadnego tajemnego przejścia.
- Super - parsknął Hubert sam do siebie. Dopiero teraz zauważył, że nigdy wcześniej mu się to nie zdarzało, ale zignorował tą myśl. - Czyli tu jest pusto? Miejmy nadzieję, że po drugiej stronie będzie jakaś droga...
Chłopak wrócił się i pobiegł w lewo. Korytarz był pusty i ciągnął się, podobnie jak poprzedni. Również kończył się popękaną ścianą.
- Stąd nie da się zwiać? - zapytał samego siebie. Odsunął się nieco, szukając jakiegoś ukrytego przejścia wśród cegieł. - To jak ten mob stąd zniknął?
Przez chwilkę Hubert myślał, że Płomyk cały czas jest gdzieś w pobliżu. Po paru sekundach przyglądania się ścianie stwierdził, że pęknięcia układają się w znak. Przypominał on krzywe koło i coś przypominające śniegową gwiazdę w środku.
- Dobra, chyba łapię - stwierdził chłopak.
Doknes podszedł do ściany i przyłożył ręce do cegieł. Czuł palcami wszystkie nierówności. Przymknął oczy i skupił się. Poczuł, że mur robi się coraz zimniejszy, a po chwili dosłownie rozsypał się w pył. Hubert spojrzał na powstały gruz, przeskoczył go i jak gdyby nigdy nic popędził przez korytarz, który ukazał się za ścianą.

MLBP ma już 12k wyświetleń lol. Wy chcecie bym to wydała, ale to chyba trochę mało xD dobra, kobieto, ty tu nie pierdol, tylko poprawiaj, bo to jest twoje zadanie. Dzięki za wszystko, narka i cześć.

PS nawiązanie do MASS - kto wyłapie? xD

Hej cześć siemanko! Sory, że wczoraj nie było rozdziału, ale wiecie, szkoła i tak dalej... Ale łapcie rozdziała ;) Pewnie byliście nieco zaskoczeni tytułem, ale że ostatnie były takie dramatyczne, to uznałam, że ten też będzie spoko :P no, to dzięki za wszystko, narka, cześć i Wesołych Świątów! :D
PS Zrobiłby mi ktoś okładkę? Bo tą robiłam ręcznie i taka brzydka jest :/ z góry dzięki ;)

[TOM 1] TeamPrzyjaźń i inni- Minecraft. Legenda Braci Przeznaczenia [Poprawiane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz