34. Kot

530 65 7
                                    

Wszyscy pobiegli po schodach na górne piętro więzienia. Początkowo nie wiedzieli, gdzie mają się udać; czy szukać Mardeya, Roxa, a potem Herobrine'a, czy wpierw znaleźć Łuk Równowagi. Zdecydowali jednak, że najpierw odnajdą legendarną broń MWKi, a potem przyjaciół.
- To nie zajmie długo - przekonywała Larisa. - Pomijając fakt, że Akakari, demon strzegący łuku, jest groźniejszy, i to o wiele, od Tekkaki'ego. Nie możemy też pójść wszyscy, więc pójdę ja, MWK, Dealer, Doknes i Kuslo.
- Czemu ja? - zapytał duch. Dziewczyna spojrzała na niego i wyciągnęła z kieszeni złoty woreczek.
- Mamy pewną umowę...
- No tak - westchnął. - Zapomniałbym.
- A po co bierzesz Dealera i Doknesa? - wtrąciła się Ishyx. - Z tego, co wiem, Akakari nie jest aż tak groźny, a MWK musi wziąć łuk, gdyż nikt inny nie da rady.
- Dealer ma Miecz Mroku - odparła, wskazując na broń kumpla. - A Doknes... - spojrzała na chłopaka, uśmiechnęła się i dodała - No, Doknes chyba przynosi szczęście. Bo jak go nie było, to Tekkari nas o mało nie zabił, a jak przyszedł, to rozwaliliśmy go bez problemów...
- Czemu w tym zamku jest tak wiele demonów? - jęknął Hunter. - I jak ty je wszystkie ogarniasz?
- Pracowałam tu przez wiele, wiele, wiele lat... - zaczęła i widząc zaskoczoną minę Adama, dodała - Ty nie słyszałeś tej historii, opowiem ci później. W każdym razie, jestem w gruncie rzeczy jedną z ni... Nielicznych, którzy są w stanie porozumiewać się w jakiś racjonalny sposób.
Przyjaciele dobiegli do schodów prowadzących do zamku i zaczęli wchodzić po nich na górę.
- A tak w ogóle, dużo tu żyje demonów? I jakich?
- Zadajesz bardzo dziwne pytania - zaśmiała się dziewczyna. - Ale są to pytania, które kiedyś mogą uratować tyłek tobie i wam wszystkim. Jakieś takie istotniejsze, poza Herobrinem... Na pewno strażnicy Broni Żywiołów: Selei, strażnik Toporu Światła, Akakari, broni Łuku Równowagi i Tekkari przy Mieczu Mroku.
- Jak my byliśmy znaleźć topór, to nie było tam żadnego strażnika - zauważył Doknes.
- Pamiętasz tą plamę krwi na bloku? Tak mniej więcej wygląda uśpiony Selei. Rzadko kiedy jest wybudzony, ale jak już jest, to nie ma z nim żartów...
- Demon, który jest plamą krwi? - chłopak spojrzał zaskoczony na Larisę i zaczął wycierać ręce w bluzkę. - Fuj. A tak poza tym?
- Mówi się, że są tu zamknięte szczątki najgroźniejszej istoty w historii, Entitiego303. Nie wiadomo, jak zginął, ale podobno miał romans z ziemską kobietą i popełnił samobójstwo, kiedy jego syn, kiedy był jeszcze mały, nie chciał się do niego przyłączyć. Ale tacy jak on wracają co jakiś czas, by się jeszcze trochę pobawić w męczenie świata.
Przyjaciele weszli w kolejny labirynt wąskich korytarzy prowadzących do nikąd. W pewnym momencie zatrzymali się przed żelaznymi, wielkimi drzwiami.
- No, i jesteśmy - stwierdziła Larisa. - Ishyx, otworzysz?
- Ja to załatwię - Dealer odsunął się nieco, pobiegł w stronę drzwi i chciał otworzyć je z kopniaka, ale poślizgnął się i poleciał na ziemię. Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Nic ci nie jest? - Mistrzyni Walki wyciągnęła rękę, pomagając mu wstać. Przez chwilę ich spojrzenia przenikały się wzajemnie, aż w końcu chłopak, nieco onieśmielony, odpowiedział:
- Wszystko OK. Dzięki.
Ishyx odsunęła się od drzwi, rozpędziła się i w powietrzu kopnęła w drzwi. Te mocno wygięły się i wypadły z zawiasów. Przyjaciele spojrzeli zaskoczeni na dziewczynę.
- A teraz to się nawet zdziwiłam - stwierdziła. Spojrzała na Dealera wzrokiem, którego znaczenie tylko on mógł zrozumieć, a po chwili dodała - No, to lećcie. Będziemy tu na was czekać, a w razie potrzeby przyjdziemy wam pomóc.
- Powodzenia - powiedział Hunter.
- Dzięki - Larisa, Doknes, Dealer i MWK weszli do pomieszczenia. Dziewczyna jeszcze na chwilę wycofała się i zawołała - Kuslo, chodź tu! Jesteś nam potrzebny. Pamiętasz o naszej umowie?
- Tak, tak, pamiętam - jęknął duch i wleciał do środka.
Pomieszczenie, w przeciwieństwie do kryjówki Miecza Mroku, było jasno oświetlone. Pod sufitem, na dwóch łańcuchach, wisiała para sporych, kremowych skał. Pomiędzy nimi leżał brązowy, zdobiony łuk.
- Czy to jest... Łuk Równowagi? - szepnął MWK. Jego oczy zabłysły, kiedy tylko spojrzał na broń.
- Tak - odparła Larisa. - Tylko gdzie wcięło Arakiri'ego? Zazwyczaj lubił "witać" przybyszów.
- Tam jest - Kuslo wskazał na srebrny posążek, stojący na lewej skale.
Statuetka była misternie rzeźbiona i kształtem przypominała kota o zamkniętych oczach i rozdwojonej końcówce ogona. W pewnym momencie coś, jakby woda, spłynęło po figurze i ta ze srebrnej zaczęła robić się brązowa z białymi plamami. Kiedy kot otrzymał naturalne barwy, zaczął powoli machać ogonem i powiedział:
- Witajcie. Przyszliście tu po Łuk Równowagi?
- Tak - odparł MWK. - Czy to ty jesteś Akakari?
- Zgadza się - kot zeskoczył na wypiętrzenie na skale, jakby chciał zbliżyć się do nich. - Wiecie, że odebranie stąd tej broni nie będzie łatwe?
- Zdajemy sobie z tego sprawę, futrzaku - parsknęła Larisa. - Ale potrzebujemy tej broni. Więc jak? Nie boisz się walczyć?
- Oczywiście, że nie - zaśmiał się kot. Otworzył oczy, które były barwy wściekle zielonej. - Także... Brońcie się!

W momencie, w którym to piszę, ta powieść ma prawie 1,20k wyświetleń... Wow! Nigdy bym się nie spodziewała, że takie chore twory mojej wyobraźni, które dawniej tworzyłam tylko dla siebie, komukolwiek się spodobają! Także następny rozdział, dzisiaj albo jutro, będzie specjalem. Piszcie, o kim chcecie się dowiedzieć lub jakie teorie mam przedstawić! Bo mam parę swoich ^.^ w każdym razie, jeszcze raz dzięki za to wszystko, moje frędzelki :D to nara i cześć! <3

[TOM 1] TeamPrzyjaźń i inni- Minecraft. Legenda Braci Przeznaczenia [Poprawiane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz