- To miejsce nie wygląda na jakieś specjalnie groźne - stwierdził Dealer, kiedy oboje weszli do środka.
- Ale jest takie - odparła Larisa, a w jej dłoni pojawił się łuk. - Z tego, co słyszałam, jest tu trzymany Tekkari, demon wody. Mówią, że Herobrine go stworzył, ale to tylko bujdy.
- On chyba nie zrobi za wiele, prawda Lari?
- Zobaczymy. On to akurat pikuś w porównaniu do naszego prawdziwego zagrożenia.
Pomieszczenie robiło się coraz ciemniejsze i ciągnęło się niczym smoczy ogon. Wydawało się być o wiele dłuższe, niż wyglądało z zewnątrz. Mroczna aura wewnątrz była coraz mocniej wyczuwalna. Jednocześnie zdawała się być ona czymś materialnym, co zatrzymywało Karola i Larisę.
- On chyba jest jeszcze głębiej - powiedziała dziewczyna. Odwróciła się i zaczęła iść tyłem, twarzą do przyjaciela. - W ogóle, czujesz może obecność tej broni?
- Jak mam ją czuć?
- W sumie nie wiem, jak to opisać... W każdym razie, czy...
- Larisa!
- Co?
- Plecy! Uważaj!
Dziewczyna gwałtownie odwróciła się, a z mroku wysunęła się olbrzymia, czarna macka, przypominająca nieco ramię ośmiornicy. Larisa wyciągnęła miecz i uderzyła w nią, a ta nieco się wycofała.
- Tekkari - szepnęła. Spojrzała na Dealera. - Zostaw go mnie. Poradzę sobie.
- Ale Lariso...
Dziewczyna uniosła broń i odepchnęła trzy zbliżające się do niej czarne macki. Karol uznał, że nie będzie stał tylko jak słup soli, więc również chwycił za miecz i zaatakował. Z każdym zranionym ramieniem pojawiały się dwa lub trzy kolejne.
- Co ich tak wiele? - zapytał chłopak w pewnym momencie.
- On chyba ma w sobie coś z hydry - stwierdziła. - Jeżeli nie rozwalimy głowy, nie poradzimy sobie z resztą. Szkoda, że kazałam Doknesowi zostać...
W tym samym czasie Hubert stał pod drzwiami, nasłuchując. W jego dłoni nadal błyszczał Topór Światła. Słyszał nieco stłumione głosy przyjaciół i odgłosy walki. Nagle usłyszał on, jak Larisa mówi "Szkoda, że kazałam Doknesowi zostać...". "Chyba mają kłopoty - pomyślał. - Muszę im pomóc!"
Chłopak pociągnął za klamkę, ta jednak ani drgnęła. Przez chwilę jeszcze siłował się z drzwiami, aż w pewnym momencie usłyszał huk, a w ścianę obok drzwi coś uderzyło i powstała tam spora dziura. Doknes nie zwlekając ani chwili, wskoczył do środka. Przebiegł przez pomieszczenie i zobaczył wysuwające się z mroku macki, atakujące Larisę i Dealera. Zobaczył, że dziewczyna wycofuje się po ziemi, najprawdopodobniej ranna. Doskoczył do niej, uniósł broń i uderzył w ramiona demona. Jedno z nich zalało się oślepiającym blaskiem i dosłownie rozpadło się na kawałki. Hubert wyciągnął dłoń i pomógł dziewczynie wstać.
- Wszystko OK? Nic ci nie jest? - zapytał.
- Nie, nic... Poradzę sobie. Leć pomóc Dealerowi.
Doknes podbiegł do Karola. Wystarczyło, żeby wyciągnął Topór Światła, a macki potwora zaczynały uciekać przed jego blaskiem.
- Dzięki - szepnął Dealer.
- Nie ma sprawy - odparł Hubert. Zobaczył, że mrok, w którym krył się demon, zaczął powoli znikać. - Idź po miecz.
Chłopak ostatni raz spojrzał na przyjaciela z siekierą, i pobiegł przez pomieszczenie. Zobaczył, że na jego środku, pod ścianą, stoi częściowo zasnuta ciemnością skała, pośród której coś matowo lśniło. "To chyba Miecz Mroku - pomyślał." Chciał podbiec bliżej, jednak w tym momencie potknął się o coś leżącego na ziemi. Po chwili zauważył, że była to kolejna czarna macka. Z ciemności w jego stronę zaczęła wysuwać się jakaś postać. Przypominała nieco kłębek pnączy, pomiędzy którymi znajdowała się para złotych, pustych oczu. Tekkari zbliżał się do niego. Dealer chciał się wycofać, jednak jedna z macek oplotła mu nogę i zaczęła przyciągać go do demona. Chłopak zacisnął powieki, jednak po paru sekundach poczuł, że uścisk zwolnił się. Otworzył oczy i zobaczył, że demon leży na ziemi w kałuży czarnej krwi, a w jego ciało jest wbita jasno świecąca siekiera.
- Nie musisz dziękować - parsknął Doknes, który podszedł do truchła potwora i wyciągnął nieco zabrudzony już Topór Światła.
- Ale i tak to zrobię - odparł Dealer. - Dzięki. Uratowałeś mi życie... Znowu.
Hubert uśmiechnął się. Larisa podeszła bliżej nich. Jej broń była również pełen krwi.
- No, leć po miecz - powiedziała dziewczyna.
Karol spojrzał na zatknięty w skałę Miecz Mroku i podszedł nieco bliżej. Wskoczył na kamień, chwycił za rękojeść miecza i wyciągnął go. Ten zapłonął czarnym ogniem. Dealer przymknął oczy i przejechał ręką po klindze broni. Biła z niego energia.
- I jak? - zapytała Larisa.
- Super - chłopak zeskoczył ze skały i podszedł do przyjaciół. - Dzięki za pomoc.
- Lepiej już spadajmy - stwierdził Doknes. - Musimy znaleźć MWKę.Hai eweribadi! XD przyznam, że tym razem wyszło mi całkiem nieźle... Ale to dopiero początek :D kto wie, może powieść skończy się już za parę rozdziałów? Oczywiście przypominam, że będą aż 3 części! :) oczywiście zachęcam do pisania w komentarzach teorii na temat tej powieści, oczywiście jak macie jakieś pomysły ;) aha, i jeszcze coś! Wczoraj mój przyjaciel z klasy (#FriendZone xD) założył konto na Wattpadzie. Jego nick to Kuslo9, więc zapraszam do niego ;) no, to narka i cześć! :D
![](https://img.wattpad.com/cover/89743924-288-k512051.jpg)
CZYTASZ
[TOM 1] TeamPrzyjaźń i inni- Minecraft. Legenda Braci Przeznaczenia [Poprawiane]
FanficDoknes, MWK, Dealer, Roxu, Hunter, Mardey - zwyczajni Youtuberzy, którzy żyją jak inni ludzie. Na skutek nieprzewidzianych spraw dostają się do środka ulubionej gry - Minecrafta. Kim są ich sojusznicy i przeciwnicy? Z kim będą walczyć? I najważniejs...