Doknes ocknął się dopiero po paru godzinach. Czuł się tak jak wtedy, kiedy po raz obudził się w Minecrafcie. Nie pamiętał, co się zdarzyło. Ostatnie wspomnienia, które był w stanie przywołać, były pełne potworów i wybuchów. W jego myślach jeszcze raz pojawiła się para czerwonych oczu. Wzdrygnął się na to wspomnienie. "Co stało się Marcinowi? - pomyślał. - Czy Herobrine przejął nad nim kontrolę? A może to nie on, tylko jakiś jego klon czy coś? A jeżeli tak, to co stało się z prawdziwym MWK?"
Hubert otworzył oczy. Pierwsze, co zobaczył, to ciemne, popękane cegły na suficie. W pierwszym momencie chłopakowi zakręciło się w głowie, jednak po chwili uczucie ustało. Zamiast tego Doknes poczuł ból głowy.
Podniósł się. Siedział w niedużej, kamiennej celi. Z trzech stron otaczały go ceglane ściany, zaś z czwartej - kraty ukazujące wyjście na ciemny korytarz. Hubert gwałtownie podniósł się i chciał podbiec do krat i rozejrzeć, ale coś pociągnęło za ręce i chłopak upadł na podłogę. Doknes rozejrzał się i zobaczył, że jest przykuty łańcuchem do podłogi za nadgarstki. Był zamknięty w taki sposób, że był to jeden łańcuch, przechodzący przez metalowe kółko zamocowane w ziemi, co dosyć ograniczało jego ruchy. Chłopak próbował go zerwać, ale był bardzo mocny, zamiast tego tylko przetarł sobie skórę na nadgarstkach. Hubert ostrożnie wstał i podszedł do wyjścia na tyle, na ile mógł. Rozejrzał się po korytarzu. Cela naprzeciwko i po jej prawej stronie była pusta, ale po lewej...
- Dealer! - zawołał chłopak. Karol zdjął z głowy kapelusz i spojrzał na przyjaciela. W jego oczach widać było ulgę.
- Doknes... Nareszcie się obudziłeś - zaśmiał się. - Jak się czujesz?
- Jako tako... Jak my się tu znaleźliśmy?
- Długo by opowiadać... W sumie i tak mamy czas. Pamiętasz, jak w podziemiach zaatakowały nas potwory od Herobrine'a? MWK zagroził nam, że jeżeli się nie poddamy, to on cię zabije. Nie wiem, co mu strzeliło do łba... W każdej razie, byłeś nieprzytomny, więc nie mogłeś nic zrobić. W końcu oddaliśmy mu się, żeby ten nic ci nie zrobił.
- Ale... Czemu? Mogliście uciec...
- Jesteś częścią drużyny - zaśmiał się Dealer. - Nie zostawilibyśmy cię. Jesteśmy zespołem, prawda?
- Tak - Doknes uśmiechnął się. Trudno było uwierzyć mu w to, co słyszy, tym bardziej, że mówił to Karol. - A tak w ogóle, to co się stało z Marcinem?
- Herobrine przejął nad nim kontrolę - wyjaśnił chłopak. - Opętał go, jak to powiedziała Larisa.
- A jak już przy niej jesteśmy, to gdzie ona jest? I gdzie reszta?
- Mardey jest zamknięty w korytarzu kawałek dalej. Co do Roxa, to nie mam pojęcia, bo najpierw zamknęli mnie, a potem wzięli jego. Hunter jest chyba w ogóle w innej części zamku. A Larisa...
- Żyje? - zapytał niespokojnie Doknes. Karol uśmiechnął się i poiwał głową.
- Pewnie, że żyje. Ktoś taki jak ona nie umiera za łatwo. Może tak ci to wyjaśnię: jesteśmy w podziemiach jakiegoś zamku. Kiedy nas tu prowadzili, w pewnym momencie Larisa zaczęła się wyrywać. Jakieś szkielety przyszły i chciały pomóc ją przytrzymać, ale się uwolniła, przemieniła w takiego fioletowego smoka i poleciała. Próbowali do niej strzelać, ale to nic nie dało.
- Uciekła stąd?
- Watpię... Ona nie jest z tych, co zostawiają przyjaciół na lodzie. Myślę, że ukrywa się gdzieś w tym zamku. Czemu jesteś przykuty? - zapytał Karol, próbując zmienić temat. Doknes spojrzał na krępujące go łańcuchy.
- Lepsze pytanie brzmi: czemu ty nie jesteś?
- Nie mam pojęcia - Dealer podniósł się z ziemi i podszedł do krat. - Ale za to mogę zrobić tak - chwycił rękoma za dwa pręty i przymknął oczy. Minęło parę chwil, a metal zaczął dymić, a potem już roztopiony spłynął po kratach. Chłopak puścił go.
- Jak ty to zrobiłeś? - zapytał zaskoczony Doknes. Karol zaśmiał się.
- Okazało się, że miałem rację i przypadł mi ogień. Niestety, te pręty... - mówiąc to, metal znowu zaczął dymić i wrócił na poprzednie miejsce jak gdyby nigdy nic. - Właśnie. Po paru chwilach się zrastają. Myślałem, że dam radę zwiać, ale to nie takie proste... Pokaż te łańcuchy, Szymon, muszę coś sprawdzić.
Hubert uniósł dłonie, ignorując fakt, że zimny metal wżynał mu się w nadgarstki. Dealer przyjrzał mu się, a kiedy chłopak opuścił ręce, powiedział:
- To ten sam metal, jaki jest w tych kratach. Możliwy do stopienia, ale nie do rozwalenia. Gdybym tam był, umiałbym cię uwolnić. A tak to raczej nie ma szans.
W tym momencie po korytarzu rozległy się kroki i wśród cel niczym cień przemknął Enderman. Wyglądał jak zwykły, Minecraftowy potwór, ale miał na głowie diamentowy hełm, a w dłoni trzymał żelazny miecz, Zatrzymał się przy więzieniu Doknesa i zajrzał do środka.
- I jak tam? Nasz Lodziarz się obudził? - Czarny potwór zaczął się śmiać. - Kocham to określenie. Sky był geniuszem, że je wymyślił.
- Bardzo zabawne - obruszył się Doknes. - Gdybym chciał, już leżałbyś na ziemi w bryle lodu.
- Gdybyś chciał - Enderman nie przestawał się śmiać. - A nie chcesz, czy taki jesteś łaskawy?
- Tylko po to tu przyszedłeś? - zapytał sfrustrowany Dealer. Mob spojrzał na niego. - Żeby pośmiać się z niezwykłej mocy, której nigdy nie będziesz miał?
- Tylko przechodziłem - parsknął potwór. - Wiecie co? Niedługo chyba sam Czarny Pan weźmie was stąd.
- Czemu? - zapytał z nadzieją Doknes.
- Nie słyszeliście? - zapytał Enderman. W jego ręce pojawił się zegarek. - Już wschodzi słońce. O zachodzie będzie wykonywana egzekucja.
- Egzekucja? - zapytał zaskoczony Karol. Wzdrygnął się, słysząc to słowo. - Czemu? I na kim?
- Wy naprawdę tak mało wiecie? W sumie, jesteście tylko ludźmi... Dosłownie kilkanaście minut temu złapali głównego wroga Herobrine'a, jakąś dziewczynę o imieniu Larisa. Jak słońce będzie zachodzić, powieszą ją. Albo zetną, albo utopią... Jest tyle możliwości!
- Nie! - krzyknął Doknes. Dopadł do krat, ignorując łańcuchy. - Błagam, nie róbcie jej krzywdy! Zabijcie mnie, ale ją zostawcie!
- To nie takie proste - zaśmiał się Enderman. - Zresztą, muszę już iść, bo się na wartę spóźnię.
- Nie słuchaj go - powiedział Dealer, kiedy mob zniknął w korytarzu. - To na pewno kłamstwo.
- A jeżeli nie? - zapytał Hubert. Poczuł, że z kącika oka poleciała mu łza. Był tu zamknięty i nic nie mógł zrobić, a jego przyjaciółka miała zostać zabita. Czemu? Co takiego zrobiła?
Chłopak, nie mogąc wyładować swojej złości, chwycił łańcuchy i ścisnął je palcami. Czuł nierówności metalu, które raniły go w opuszki, ale ignorował to.
- Może uda nam się zwiać - Karol próbował pocieszyć przyjaciela. - Uratujemy ją, na pewno!
W tym momencie wszystkie cele omiótł zimny, przenikliwy wiatr. Światła zgasły na sekundę, by po chwili znowu się zapalić. Po korytarzu przeszły powolne kroki, roznoszące się echem, które należały do dwóch, powolnie kroczących przez więzienie czarnych szkieletów. Pomiędzy nimi lewitowała dobrze znana Doknesowi, ale jednocześnie tak dziwna i obca postać.
Herobrine.Na dzisiaj mam już dosyć, ale chyba jest nieźle xD przynajmniej mam taką nadzieję... Dzięki za wszystko, narka, dobranoc i cześć!
Szczęść Boże! xD kobieto, co ty piszesz... Nieważne. Dzisiaj miałam wenę, więc dziś dwa rozdziały, każdy po ok. 1000 słowów xD postaram się wstawić też coś jutro, ale nie obiecuję ;) aha, i jeden ze spojlerów niedługo zacznie się spełniać ;) no, to dzięki za wszystko, nara i cześć!
![](https://img.wattpad.com/cover/89743924-288-k512051.jpg)
CZYTASZ
[TOM 1] TeamPrzyjaźń i inni- Minecraft. Legenda Braci Przeznaczenia [Poprawiane]
FanfictionDoknes, MWK, Dealer, Roxu, Hunter, Mardey - zwyczajni Youtuberzy, którzy żyją jak inni ludzie. Na skutek nieprzewidzianych spraw dostają się do środka ulubionej gry - Minecrafta. Kim są ich sojusznicy i przeciwnicy? Z kim będą walczyć? I najważniejs...