- Przyszłaś po odpowiedzi – bardziej stwierdził, niż zapytał Fenris.
- Oczywiście. Wczoraj byłam trochę zbyt zajęta. - Westchnęła teatralnie. - Musiałam więc poskromić swoją ciekawość, co przyszło mi z wielkim trudem. Chciałabym wiedzieć, z kim dokładnie, o co i dlaczego walczyłam.
Nie mając innego wyjścia, Fenris opowiedział jej swoją historię. Był niewolnikiem bardzo wpływowego i potężnego magistra z Imperium Tevinteru, który przeprowadził na nim rytuał – wprowadził w jego ciało lyrium. Samego rytuału oraz wydarzeń sprzed niego nie pamiętał, niewyobrażalny ból pozbawił go wspomnień. Fenris uciekł, choć nie chciał wyjawić dokładnie, jak tego dokonał. Teraz Danarius ścigał swoje cenne i nietypowe „zwierzątko", a raczej chciał odzyskać inwestycję, choćby miał wyrwać lyrium z jego zwłok.
- Danarius jest zbyt dumny, żeby przestać. Będzie mnie ścigał dotąd, aż któryś z nas zginie. Będę na niego czekał, mam dość uciekania. Niech przyjdzie i spróbuje odzyskać swoją własność. – Zacisnął pięść, wpatrując się w nią z wypisaną na twarzy determinacją.
- Miałeś ciężkie życie – powiedziała kobieta cicho, żeby tylko przerwać nieznośnie przedłużającą się chwilę ciszy.
- I wolałbym więcej o nim więcej nie mówić – odparł ostrzej niż zamierzał.
- Jesteś pewien? Chętnie cię wysłucham...
- Mojego narzekania? Cóż za wspaniałomyślność... - Był coraz bardziej rozdrażniony, choć wiedział, że nie powinien. Nie na nią. Nie mógł jednak znieść, że ktoś okazuje mu litość. Bo to zapewne litość przez nią przemawiała. Chciała wyjaśnień, więc je dostała. Czego jeszcze od niego chce?! Wziął głęboki oddech, powoli wypuszczając powietrze przez nos, zmuszając się do opanowania.
– Chciałem zostawić przeszłość za sobą, lecz ona nie chce tam zostać... - podjął po chwili już spokojniejszym głosem i usiadł na ławce zachowując dystans między nimi. – Powiedz, czy ty nigdy nie chciałaś wrócić do Fereldenu?
Zastanawiała się chwilę nad odpowiedzią. Przez jedną chwilę przez jej twarz przebiegł cień. Tak szybko, że Fenris zaczął wątpić, czy jednak mu się nie zdawało.
- Wychowałam się tam, Ferelden zawsze będzie moją ojczyzną – odparła wymijająco, odwracając wzrok.
- Plaga dobiega końca. Możecie odbudować to, co straciliście. Naprawdę tego nie pragniesz?
Kącik ust na chwilę powędrował w dół, lecz szybko zacisnęła usta.
- Niektórych rzeczy nie da się odzyskać – wyszeptała w zamyśleniu. Nagle rozszerzyłą oczy i rzuciła mu szubkie, spłoszone spojrzenie, jakby przypominając sobie nagle, że nie była sama. - Teraz Kirkwall jest moim domem - dodała szybko. - A co z tobą? Zostaniesz?
Nie odpowiedział od razu. Wiele myślał o tym, co powinien teraz zrobić, lecz wciąż nie podjął ostatecznej decyzji.
- Hmm... mógłbym ewentualnie zostać, gdybym miał odpowiedni powód.
- Jeszcze nie masz? - przekrzywiła lekko głowę.
- W zasadzie, gdyby się nad tym zastanowić, to da się tu żyć. To również najlepsze miejsce, żeby czekać na Danariusa. Trzy lata uciekania to stanowczo zbyt długo... Poza tym, wciąż mam u ciebie dług wdzięczności. A propos, powinienem jeszcze raz ci podziękować za pomoc w walce z łowcami.
- Yhym, powinieneś – przytaknęła bezceremonialnie, z nutą rozbawienia.
- Gdybym wiedział, że Anso znajdzie kobietę tak zdolną, wcześniej poprosiłbym o pomoc... – schylił się lekko w jej stronę, z lekkim uśmiechem podejmując grę. Zdumiało go, jak szybko potrafiła zmienić nastrój. Przed chwilą była poważna, teraz wręcz przeciwnie.
CZYTASZ
[Dragon Age 2] Maska
FanfictionPrzypadek, niewłaściwe miejsce i czas. Walka. Nie o świat, nie o dobro czy wzniosłe idee. O rodzinę i przetrwanie - tak prozaicznie, tak mało wzniośle. A jednak tak właśnie rodzą się liderzy, tacy ludzie jak Hawke, których działania zapiszą się na k...