Rozdział 24

168 19 91
                                    


 Hawke miotała się po całym pokoju, rozrzucając dookoła swój dość skromny dobytek, co jakiś czas przeklinając pod nosem lub warcząc. Najpierw dorwała się do szafy, przyozdabiając drewnianą podłogę wyrzucanymi z niej ubraniami. Czasem tylko zatrzymywała się na chwilę, oglądając jakąś bluzkę czy spodnie, ze zdziwieniem przypominając sobie o ich istnieniu.

Gdy już cała jej garderoba znajdowała się wszędzie, tylko nie tam, gdzie jej miejsce, zaatakowała prowizoryczną toaletkę. Był to niewielki stolik pod ścianą, na którym stało oparte o ścianę lustro oraz dwie drewniane szkatułki – jedna z biżuterią, druga z kosmetykami do makijażu, który sporadycznie nakładała. Jeśli zaś chodzi o to pierwsze, to bransoletki i naszyjniki mogłyby dla niej nie istnieć. Jedyne, co nosiła, to kolczyki, po dwa w każdym uchu.

Miała również pierścionek. Tylko jeden. Właśnie patrzyła na niego, samotnie leżącego w oddzielnej przegródce. Śliczny – delikatny, oplatający palec cienkimi, wdzięcznie wijącymi się liniami, z kroplą onyksu kontrastującą z jasnym srebrem. Za każdym razem budził w niej zachwyt. Jednak nie mogła go nosić, jeszcze nie... Pospiesznie zatrzasnęła wieko szkatułki.

Przyszła kolej na biurko, jej ulubione miejsce w pokoju, własny kawałek przestrzeni. Panował na nim artystyczny chaos, jak to lubiła określać. Cały blat pokryty był luźnymi kartkami – jedne z nich jeszcze względnie czyste, inne pokryte szkicami lub dokończonymi rysunkami. Jakże to kochała! Chwycić, nawykłymi do broni i krwi dłońmi, ołówek lub odpowiednio obrobiony węgiel i kreślić delikatne linie. Albo bardziej stanowcze, mocniejsze, gdy jej wnętrzem targały gwałtowne emocje. Przelewała je na papier, obciążała go częścią swoich trosk. Uspokajało ją to, koiło, rozluźniało, wprowadzało elementy normalności w życie. 

– Jest! – wykrzyknęła tryumfalnie.

Poderwała leżący na dzienniku przedmiot, którego tak zawzięcie szukała. Prosty amulet z taniego stopu, z wytłoczoną na wierzchu podobizną szczerzącego zębiska smoka. Jedynym elementem, który mógł posiadać jakąkolwiek wartość, był czerwony kamień służący za oko bestii – być może rubin? Zresztą, dla Hawke nie miało to w tym momencie najmniejszego znaczenia. Nie zamierzała go sprzedawać. Dała słowo.

Lekko ponad rok temu, w czasie, gdy wraz z rodziną uciekała z Fereldenu w obliczu zalewającej kraj Plagi mrocznych pomiotów z Arcydemonem na czele, napotkała na swej drodze Wiedźmę z Głuszy, Flemeth. Było to najbardziej niezwykłe spotkanie, jakiego doświadczyła w całym swoim życiu. Hawke, wraz ze swoim bratem, matką i Aveline, którą właśnie tamtego dnia spotkała, przebijała się przez grupę pomiotów, dosłownie wyrąbując sobie drogę ucieczki. Było to tuż po walce z ogrem, tuż po śmierci Bethany... Sytuacja przedstawiała się beznadziejnie – pomiotów przybywało, otoczyły ich ze wszystkich stron i już mieli żegnać się z życiem, gdy nagle praktycznie z nikąd pojawił się ogromny smok. Obrócił w popiół wszystko dookoła, tylko ich zostawiając nietkniętych. Jedynie duszących się smrodem spalonego mięsa i zasłaniających uszy przed przeraźliwym kwikiem płonących pomiotów.

To właśnie była Flemeth. Smok, potężna wiedźma, nad wyraz gadatliwa starucha. Uratowała im życie, pomogła przedostać się do Kirkwall. Oczywiście, nie bezinteresownie. W zamian Hawke miała zanieść amulet, który właśnie obracała w palcach, do leśnych elfów i wręczyć niejakiej Opiekunce Marethari. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że elfy nie lubiły zbytnio ludzi i ograniczały kontakty z nimi do absolutnego minimum. Znane były również z tego, że miały w zwyczaju najpierw strzelać z łuków, a dopiero potem zadawać pytania.

Ale to wszystko nieistotne szczegóły. Przyszedł czas na wypełnienie obietnicy.

Nie dlatego, że Aurelie chciała. Miała sen. Sen, którego szczegóły zatarły się wraz z nocą, a który pozostawił na jej skórze warstewkę lodowatego potu. I strachu. Tego pierwotnego, który każe działaś, robić coś, nie tkwić w miejscu, choćby po to, być dać ułudę bezpieczeństwa.

[Dragon Age 2] MaskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz