Statek, na którym się znajdujemy, nazywa się Duch. Jesteśmy w pomieszczeniu, które chyba służy jako salon. Siedzimy dookoła niewielkiego stołu, którego blat wygląda jak czarnobiała szachownica. Tylko Kanan stoi i nerwowo chodzi tam i z powrotem.
Czego do tej pory się dowiedziałam?
Kanan to Jedi, który jako jeden z niewielu przetrwał czystkę. Ezra jest o niecały rok starszy ode mnie i jest padawanem Kanana. Sabine to dziewczyna o kilka lat starsza ode mnie i Ezry z burzą kolorowych włosów. Poznałam również Herę – to zielonoskóra przedstawicielka rasy Twi'lek, pilotka Ducha. Zeb to wysoki i trochę małomówny Lasat, a szczerze mówiąc, to chyba nigdy nie widziałam kogoś tej rasy. I jest jeszcze Chopper – brzęczący droid modelu C1-10P.
Pierwszy odzywa się właśnie Kanan.
— Jesteś za młoda, aby być Jedi — mówi spokojnie, wciąż chodząc po pomieszczeniu — Wszystkie dzieci w Świątyni zostały zamordowane. Chyba że...
— Chyba że co? — pyta Ezra z niecierpliwością, a wszyscy słuchają w milczeniu słów mistrza Jedi.
Kanan zatrzymuje się i odwraca w moją stronę z rękoma skrzyżowanymi na piersi.
— Jak brzmi twoje pełne imię i nazwisko? — zadaje powoli pytanie z naciskiem na czwarte słowo.
— Katie Ross... — odpowiadam cicho, ale dostatecznie głośno, by mnie usłyszał.
Taki jeden plus, że mało kto wie o mojej służbie w Imperium. Imperator zadbał, by moje imię i nazwisko nie było zbyt znane. W sumie to nawet Anakin Skywalker został uznany za zmarłego i nikt nie jest świadomy tego, że to ta sama osoba, co Lord Vader siejący postrach w całej Galaktyce.
— Padawan Skywalkera... — mówi zamyślonym głosem — Co się z tobą działo przez ponad trzy lata?
Kanan może mnie znać tylko zza czasów Republiki. Chyba każdy wtedy słyszał historyjkę o rzekomym Wybrańcu i o najmłodszym padawanie, więc wcale nie dziwi mnie to, że mężczyzna wie, kim jestem, a raczej kim byłam.
— Ja...
Dociera do mnie, że nie mam żadnej wymyślonej historyjki na taki moment. Bo przecież co mnie spotkało w ciągu tych kilku lat? Życie w Imperium? Inkwizycja? Lord Sithów? Nie, nie. Tej prawdy nie mogą poznać. Muszę improwizować.
— Żyłam na ulicy — mówię w końcu — Przez ponad trzy lata mieszkałam na Lothal w starym domku nieopodal centrum miasta. Nikt mnie tam nie znał, więc nie było problemu z Imperium, a jakoś sobie radziłam ze zdobywaniem jedzenia, a nawet pracy!
— Czemu nie dołączyłaś do Rebelii? Czemu nie pomogłaś zwalczać Imperium? — Kanan lekko podnosi głos. — Z twoimi zdolnościami, z twoją Mocą...
— Odsunęłam się od Mocy, Kanan — przerywam mu zgodnym z prawdą stwierdzeniem.
— Dlaczego?
— To, co się stało... To, na co musiałam patrzeć... — Łzy napływają mi do oczu, gdy przypominam sobie te wszystkie okropieństwa. — Nigdy nie powinnam nawet mieć kontaktu z Mocą, a ktoś... ktoś uznał, że niby byłam jakimś głupim Wyb...
— Jesteś Wybrańcem! — woła Kanan podkreślając pierwsze słowo.
— Nieprawda! — krzyczę i jednocześnie wstaję z miejsca — Nigdy nim nie byłam, nie będę i nie jestem!
— Yoda nie wybrał cię bez powodu!
— Pomylił się! — krzyczę głośno, a na statku nagle zapanowała głucha cisza — Pomylił się już wielokrotnie... — dodaję, tym razem prawie szeptem.
CZYTASZ
Star Wars: Uczeń Skywalkera ✔
Fanfiction[CZĘŚĆ PIERWSZA] ❝Ciemna Strona drzemie w każdym z nas, a prędzej czy później po prostu się przebudzi, lecz nigdy nie trać wiary w Światło.❞ Od zawsze wiedziałam, że moje życie toczyło się zbyt szybko, a przez to wielu ludzi musiało za mnie ponosić...