Rozdział 12: Inkwizycyjna normalność ✔

699 57 11
                                    

— Na dzisiejszych zajęciach — mówi Samuel, główny Inkwizytor, który jest naszym trenerem —  będziemy kontynuować walkę jeden na trzech. Ostatnio nie szło wam to zbyt dobrze, więc bierzcie się do roboty! Raz, dwa, wszyscy po miecze!

Jesteśmy w dużej sali treningowej, w której zgromadziło się już sporo Inkwizytorów. Samuel – wysoki mężczyzna o lekko ciemniejszej karnacji i ciemnych lokach związanych w kucyk – stoi pośrodku swoich uczniów i wydaje krótkie polecenia, opisując dzisiejszy przebieg zajęć.

Na tych lekcjach nie walczy się normalnym pojedynczym mieczem, tylko takim specjalnym, przystosowanym dla Inkwizytorów. Ma okrągłą rękojeść, może wysunąć się z jednej lub z dwóch stron, a także posiada tak zwany tryb obrotowy.

Biorę miecz z półki podpisanej moim imieniem. Ale dawno nim nie walczyłam! Odpalam obie strony miecza, by sprawdzić, czy broń jest jeszcze sprawna. Z obu stron rękojeści wystrzeliwują oślepiające, czerwone ostrza.

— Katie, jesteś ze mną? — słyszę za sobą głos Maxa. Chłopak przypiął sobie miecz na plecach tak, by w każdej chwili mógł po niego z łatwością sięgnąć.

Odpowiadam skinieniem głowy i ruszamy w stronę środka sali, by poszukać jeszcze jednego partnera.

Po chwili do naszej dwójki dołącza niski, szczupły blondynek, który na oko ma nie więcej niż jedenaście lat.

— Cześć... — wita się nieśmiało — Jestem Victor...

— Koniec tego gadania! Ruchy, ruchy! — Głos Samuela rozbrzmiewa tuż nad głową Victora. — Nie ma czasu do stracenia! Imperator nie chce mieć takich leniwych łajz w swoich szeregach! Dajcie z siebie wszystko, dzieciaki! — Po tych słowach z siłą całych swoich płuc dmucha w gwizdek, którego dźwięk zlewa się ze zgrzytem uderzających w siebie świetlistych ostrzy.

Po szybkim ustaleniu ja wraz z Maxem rozpoczynamy atak na Victora. Z początku chłopak odbiera każdy nasz cios. Zwinnie odskakuje od ostrza, blokuje cięcia, a czasem sam rusza do kontrataku. Lecz po dłuższej chwili blondyn zaczyna opadać z sił. Nie może się skupić, ledwo blokuje nasze ciosy, a jego ruchy stają się wolniejsze i mniej dokładne. Max lekko odpycha go Mocą, a on przewraca się na podłogę, wypuszczając tym samym swój miecz z dłoni, który wyłącza się z cichym sykiem.

— Victor, skup się! — krzyczy Samuel — Najdrobniejszy błąd może spowodować twoją śmierć! — Nauczyciel kręci głową, po czym zwraca się do reszty Inkwizytorów: — A teraz proszę, zmiana! Szybko, szybko!

Teraz kolej na Maxa. Posyłam Victorowi porozumiewawcze spojrzenie i równocześnie ruszamy do ataku. Max perfekcyjnie odbiera nasze ciosy, a po chwili odpycha Victora Mocą. Wykorzystuję jego nieuwagę i atakuję z lewej, z prawej i na koniec próbuję podciąć mu nogi. On jednak zwinnie odskakuje od każdego uderzenia. Każdy jego ruch jest pełen wdzięku, przemyślany z wielką dokładnością, jakby tańczył, a nie prowadził walki.

— Ej, tancerzyku! — wołam — Kto cię nauczył tak skakać? Nie wiedziałam, że organizują tu kursy tańca...

— Miło, że zgodziłaś się na wspólny balet, panienko — odpowiada z szarmanckim uśmiechem i kłania się lekko.

Nieuwagę walecznego tancerza wykorzystuje Victor – chłopak szybko się podnosi i z okrzykiem zwycięstwa atakuje go z góry. Max odbiera cios w ostatnim momencie, jednak po chwili traci równowagę i upada na ziemię. Miecz wypada mu z ręki, a uderzając o ziemię, wyłącza się z cichym sykiem.

Star Wars: Uczeń Skywalkera ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz