*Katie's POV*
Siedzę razem z Kaylą na stołówce. Dziewczyna wciąż rozpacza przez swoje włosy, jednak jakimś cudem udało mi się ją przekonać, by chociaż trochę się uspokoiła i poszła ze mną na śniadanie. Uparła się, że nie ściągnie kaptura z głowy, by uniknąć spojrzeń innych. Jak mam być szczera, teraz jeszcze większą ilość osób na nią patrzy – w końcu co za idiota zakłada długą, białą zimową szatę z kapturem na zwykle śniadanie?Przed posiłkiem byłam jeszcze u Maxa, ale nie zastałam go w pokoju. Tutaj też go nie ma... Czyżby wczorajszy dzień był tylko złudzeniem? A może Max stara się mnie teraz unikać?
— Uspokój się, Katie — mówi Kayla, poprawiając kaptur — Na pewno zaraz przyjdzie...
Mieszam łyżką w swoich płatkach. Od wczoraj jestem strasznie nerwowa i przejmuję się każdą błahostką. O dziwo, nie jest to spowodowane przez wyznanie Maxa, ani przez zdarzenia na Malachor. Chodzi o Ezrę, o jego holokron. Chłopakowi udało się go otworzyć, a nawet z niego skorzystać. Tylko jak? No i dlaczego?
— Hej, Katie — Z przemyśleń wyrywa mnie głos Maxa.
Chłopak ma na sobie czarną, połyskującą zbroję z logiem Imperium na piersi oraz inkwizytorski miecz świetlny przypięty na plecach. Włosy ułożone ma wręcz idealnie – nie opadają mu na oczy, zaczesał je na prawy bok. Po jego wyglądzie wnioskuję, że musiał być na jakimś ważnym spotkaniu.
Max niesie przed sobą ogromną tacę z talerzem pełnym naleśników. Kładzie ją na stole i siada naprzeciwko mnie, obok Kayli.
— Co żeś się tak wystroił jak szczur na otwarcie kanału? — pyta Kayla, stukając w jego lewy naramiennik — Świecisz bardziej niż dwa słońca na Tatooine.
Max parska śmiechem.
— A ty co? W yeti się bawisz? — odgryza się i pociąga za jej kaptur, na co dziewczyna reaguje wielkim oburzeniem, szybko zasłaniając się z powrotem.
Chlopak, ignorując Kaylę, bierze sobie naleśnika i zaczyna go kroić na kawałeczki.
— Lord Vader wezwał mnie i kilku innych Inkwizytorów, aby omówić nowy plan szkolenia — odpowiada najwcześniej zadane pytanie — Dziś wieczorem lecimy na statek Imperatora.
— To świetnie! — uśmiecham się i podkradam Maxowi jednego naleśnika z dżemem — A kiedy wracacie?
— A co? Już zaczynasz tęsknić? — śmieje się.
— Pytam z ciekawości!
— Za trzy lub cztery dni, nie martw się — Max posyła mi oczko.
W tym samym czasie Kayla przewraca oczami.
— Fuj, miłość — mówi Inkwizytorka, udając odruch wymiotny — Kończcie to śniadanie, gołąbeczki, bo praca czeka!
***
Na moim dzisiejszym planie nie ma zbyt dużo lekcji. Całe szczęście, że nie dali mi niczego wymagającego!
• 10⁰⁰ – trening indywidualny
• 12⁰⁰ – obiad
• 13³⁰ – zajęcia inkwizytorskie
• 17¹⁰ – E.BWszystko wydawałby się normalne, gdyby nie ostatnia pozycja. E.B? Te inicjały kojarzą mi się tylko z Ezrą, ale co on robiłby na moim planie zajęć?
Max zagląda mi przez ramię.
— E.B? Chyba szykuje się miły wieczór z panem Bridgerem — prycha.
CZYTASZ
Star Wars: Uczeń Skywalkera ✔
Fanfiction[CZĘŚĆ PIERWSZA] ❝Ciemna Strona drzemie w każdym z nas, a prędzej czy później po prostu się przebudzi, lecz nigdy nie trać wiary w Światło.❞ Od zawsze wiedziałam, że moje życie toczyło się zbyt szybko, a przez to wielu ludzi musiało za mnie ponosić...