Rozdział 6: Koniec tajemnic ✔

905 76 15
                                    

Siedzimy w salonie. Wszyscy wpatrują się we mnie przenikliwym wzrokiem. Wiem, że mają mieszane uczucia. Uważają mnie za wroga czy sojusznika? Każdy chce poznać moją historię, ale nie wiem, czy jestem gotowa ją opowiedzieć. Nie zdradziłam jej nikomu, nawet nigdy nie starałam się jej przypomnieć. Po prostu, dla mnie to za wiele.

— No więc? — pogania mnie Kanan, gdy zauważa, że od pewnego czasu patrzę nieprzytomnym wzrokiem w jakiś odległy punkt.

— Nie wiem, od czego zacząć... — szepczę. — To nie takie proste.

— Najlepiej zacznij od początku — mówi Sabine.

Biorę głęboki wdech. A więc od czego się to zaczęło?

— Początek mojej historii zaczyna się od tego, że w wieku ośmiu lat zostałam padawanem Anakina Skywalkera — Staram się odpowiednio dobrać słowa. — Mistrz Yoda uznał, że...

— Osiem lat?! — Ezra wpada mi w połowę zdania. — Nie za wcześnie?

— ...że jestem już gotowa, bo Moc mówiła o mnie, jako Wybrańcu — dokańczam wypowiedź.

Patrzę po twarzach członków załogi. Wszyscy słuchają w napięciu.

— Do tej pory uważam, że wszystko stało się za wcześnie, a Yoda po prostu się pomylił. Wysłał kilkuletnie dziecko na wojnę i myślał, że zmieni losy Galaktyki. Gdyby nie jego błędna decyzja... pewnie nie siedziałabym tu z wami. Zginęłabym razem ze wszystkimi pozostałymi Jedi i nikomu nie stałaby się przeze mnie krzywda.

Zaciskam dłonie w pięści, aby opanować ich drżenie. Makabryczne obrazy stają mi przed oczami. Nie chcę do tego wracać...

— Ta mroczna część historii rozpoczyna się w dniu wydania rozkazu sześćdziesiąt sześć — mówię — Miałam zaledwie dziewięć lat, czyli już ponad rok byłam padawanem. Setki szkoleń i stoczonych walk powinny nauczyć mnie, co robić w takiej sytuacji. Niestety, nie zapobiegłam jej. Bałam się, byłam przerażona i nie wierzyłam, że to dzieje się naprawdę. To był początek mojej mrocznej historii...

*Trzy lata wcześniej — Świątynia Jedi*

Siedzę w Świątyni razem z wszystkimi młodzikami. Mistrz Kenobi kazał mi nie opuszczać Świątyni, dopóki nie dowie się, co się dzieje. Nikt mi nic nie mówił, po prostu miałam tu zostać dla bezpieczeństwa.

Od najstarszego z młodzików jestem starsza zaledwie o rok. Między mną a najmłodszym, różnica wieku wynosi cztery lata.

— Podobno klony sprzeciwiły się Republice! — mówi do mnie jeden chłopczyk — To prawda?

— Słyszałam plotki... — odpowiadam — Ale tutaj jesteście bezpieczni. Nic złego wam się nie stanie.

— Właśnie! Przecież mamy tutaj prawdziwego Jedi! — woła blond włosa dziewczynka — Katie na pewno nas obroni!

Wszyscy aż tak we mnie wierzą? Tak naprawdę sama nie wiem, co się dzieje. Przed kim mam ich bronić, skoro sama tak strasznie się... boję.

— Tak, pewnie. Ale chyba mi pomożecie, co? — zmuszam się na entuzjastyczny uśmiech.

— Tak! Pomożemy! — krzyczą chórem wszystkie dzieci i wszyscy zaczynamy się śmiać.

Nagle do moich uszu dociera dźwięk głośnego wybuchu. To gdzieś blisko...

Wszyscy milkną.

— Spokojnie... — Staram się, aby mój głos brzmiał pewnie. — Na wszelki wypadek... wszyscy na koniec pokoju.

Star Wars: Uczeń Skywalkera ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz