Jesteśmy już na Duchu i przygotowujemy się do misji. Nagła zmiana planów spowodowała, że musimy lecieć po paliwo na jeden z Imperialnych statków w sąsiednim układzie. Coś mi tu nie gra... Imperialni nie zmieniają planów tak po prostu...
— Też masz takie uczucie? — pyta mnie Ezra — Dziwny... chłód, złość...
Skupiam się na chwilę. Chłód? Nie, nic takiego nie czuję. Wszystko jest w jak najlepszym porządku.
— Hmm... Nie, wręcz przeciwnie. Czuję znajome... ciepło — odpowiadam zgodnie z prawdą. — Ezra, na pewno dobrze się czujesz? Może po prostu...
— Nic mi nie jest! — woła — Czuję się świetnie! To coś w Mocy...
— Koniec rozmów, lecimy! — przerywa mu Kanan, który właśnie wszedł do salonu — Ezra, lecisz ze mną, Zebem i Sabine.
— A Katie? — pyta chłopak.
Kanan odwraca się w moją stronę.
— Ty zostaniesz z Herą na statku. Po tamtej misji lepiej, abyś przez jakiś czas nie zwracała na siebie uwagi.
W stu procentach go rozumiem. Nie chcę, aby Imperium wysłało kolejnych Inkwizytorów. Kanan ma rację – muszę przez jakiś czas pozostać w ukryciu, by nie ściągać kolejnych kłopotów.
— Ale to nie w porządku! — krzyczy Ezra — Jedi powinni się trzymać razem!
— Ezra, Kanan ma rację — mówię — Ktoś może wyczuć moją obecność. Nie chcesz chyba kolejnych Inkwizytorów, prawda?
— Ale...
— Idź już, Ezra. Beze mnie będzie lepiej.
Chłopak bierze głęboki oddech.
— No dobra... To, do zobaczenia! — woła niechętnie i idzie w stronę Upiora, w którym czeka reszta załogi.
— Do zobaczenia! — odpowiadam — Ezra... — Chłopak odwraca się w moją stronę. — Niech Moc będzie z Tobą.
***
Siedzę z Herą przy sterach Ducha. Po niecałych dwóch godzinach Kanan zgłosił się przez komunikator i powiedział, że paliwa nie ma i muszą wracać.
Właśnie po nich lecimy. Wychodzimy z nadprzestrzeni, a przed nami ukazuje się Imperialny Krążownik i sześć myśliwców TIE.
— Czyli się nas spodziewali... — mówi Hera.
— Chyba jak zwykle — uśmiecham się i zestrzeliwuje TIE-a.
— Katie, idź do wieżyczki — rozkazuje pilotka.
Posłusznie wykonuję polecenie i zasiadam w miejscu, z którego zazwyczaj strzela Kanan. Namierzam kolejnego TIE-a, który po chwili rozpada się na kawałki.
Myśliwców pojawia się coraz więcej, a ani Kanan, ani Ezra, Zebb czy Sabine się nie zgłaszają.
— Ile oni tego mają? — woła Hera, gdy nadlatuje koleje pół tuzina myśliwców.
— Nie mam pojęcia! — odpowiadam — Ale gdzie Kanan i reszta?!
— Już dawno powinni tu być... Widmo 1? — woła Hera komunikatora — Widmo 1, słyszysz mnie?
Żadnej odpowiedzi. Coś jest nie tak...
— Widmo 4? — Lasat również nie odpowiada.
— Widmo 5? — próbuję połączyć się z Sabine — Widmo 5, odezwij się!
CZYTASZ
Star Wars: Uczeń Skywalkera ✔
Fanfiction[CZĘŚĆ PIERWSZA] ❝Ciemna Strona drzemie w każdym z nas, a prędzej czy później po prostu się przebudzi, lecz nigdy nie trać wiary w Światło.❞ Od zawsze wiedziałam, że moje życie toczyło się zbyt szybko, a przez to wielu ludzi musiało za mnie ponosić...