Rozdział 4: Nowy mistrz, stary uczeń ✔

958 89 13
                                    

Jest jeszcze wcześnie rano. Szybko się ubieram i wychodzę z pokoju, by udać się do mistrza Jedi.

— Kanan? Mogę wejść? — pytam, stając przed drzwiami jego kajuty.

— Tak, proszę — słyszę odpowiedź.

Wchodzę do środka i zastaję Kanana w tej samej pozycji, co wczoraj. Znów medytuje.

— Możemy pogadać? — pytam niepewnie.

Mistrz Jedi patrzy na mnie ze zdziwieniem.

— Stało się coś?

— Można tak powiedzieć... — wzdycham, ale później mówię już pewniej — Tak.

— No to słucham. — mężczyzna wskazuje mi krzesło, a sam siada na łóżku.

Siadam i biorę głęboki oddech. Nie będzie źle... Kiedyś i tak będę musiała powiedzieć całą prawdę o moim życiu w Imperium.

— Dzisiaj w nocy...  — zaczynam — ...miałam wizję. Szczerze mówiąc, to nie mam ich zbyt często, już prawie nigdy.

Kanan milczy. Przejeżdża dłonią po swojej brodzie i po chwili zabiera głos.

— Jesteś pewna, że to była wizja, a nie sen?

— Tak. Wszystko było takie realne — odpowiadam — Czułam ten strach, ból, nienawiść...

— Ból, nienawiść? Co widziałaś?

Opowiadam mu cały sen, wszystko po kolei, omawiam prawie każdy szczegół. Nie wspominam tylko tego, że Imperator i Vader wzywali mnie do powrotu.

— Nie wiesz, co to może oznaczać? — pyta mężczyzna, gdy kończę opowieść.

— Nie mam pojęcia! — mówię — Ale boję się, że przez to, że do was dołączyłam, Vader i Imperator będą mogli szybciej was wykryć... — To zdanie nie jest już kłamstwem.

Bardzo dobrze wiem, co to oznacza. Imperator i Vader chcą, abym wróciła do Imperium. Chcą, abym kontynuowała karierę Trzeciego Sitha. Do Kanana przyszłam tylko po to, by pomógł mi zapobiec dalszym wizjom, a może też po to, by w końcu z siebie to wszystko wyrzucić.

Boję się, że przez moją przeszłość, cała załoga Ducha będzie w zagrożeniu...

— Mamy trójkę Jedi na pokładzie — mówi z uśmiechem Kanan — Wszystko będzie dobrze, nie damy im się tak łatwo.

Ta wiadomość trochę podnosi mnie na duchu.

***

Pierwszym etapem szkolenia jest zwykła walka na miecze. Na początek walczę z Ezrą. Całkiem dobrze mu idzie.

— Wyżej miecz, Ezra! — podpowiada Kanan — Katie, spróbuj bardziej oczyścić umysł. Skup się na walce.

Trochę dawno nie walczyłam w taki sposób. W Imperium musiałam wykorzystywać swoje emocje i walczyć agresywnie, ale walka w stylu Jedi to zupełnie inna bajka.

Zachowaj spokój. Bez emocji. Gniew i złość to nie tutaj. To nie Ciemna Strona.

Ezra próbuje uderzyć z prawej. Szybko odpycham cios i sama atakuję. Po chwili chłopak chyba za bardzo się rozproszył i gdyby była to prawdziwa walka, po prostu wbiłabym mu miecz w brzuch.

— Wygrałam — mówię z satysfakcją, gdy moje niebieskie ostrze zatrzymuje się kilka centymetrów od jego ciała.

— No nie...! To nie fair... Żądam rewanżu! — złości się Ezra, przewracając swoimi błękitnymi oczami.

Star Wars: Uczeń Skywalkera ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz