Rozdział 10: Nie ma dobrych Sithów ✔

966 77 20
                                    

To były niespokojne noce. Chyba nie tylko ja nie mogłam zasnąć. Dwa dni minęły zbyt szybko i wciąż mam wrażenie, że nasz plan jest niedopracowany.

Przeraża mnie myśl, że to wszystko moja wina. Jestem tu dopiero kilka dni, a już sprowadziłam tyle kłopotów...

- Gdzie lecimy? - pyta Hera, tym samym odrywając mnie od moich ponurych myśli.

- System Alderaan - odpowiadam, wpatrując się w przednią szybę statku.

Pilotka programuje hipernapęd i już po kilkunastu minutach widzimy przed sobą planetę Alderaan oraz ogromny Imperialny Niszczyciel.

- Jakie to jest wielkie... - szepcze Ezra.

Podlatujemy do statku i lądujemy w jednym z hangarów... bez kodów, haseł i innych niespodzianek. Zdecydowanie coś tu nie gra. Ten Niszczyciel powinien być jednym z najbardziej chronionych obiektów w Galaktyce!

- Nie podoba mi się to... - mówi Zeb, gdy opuszczamy pokład Ducha.

Wychodzimy z hangaru i idziemy jednym z korytarzy. Dlaczego nie ma tu szturmowców? Nie powinni nas zatrzymać?

- Chopper - zwraca się do niego Hera - Podpinaj się i mów gdzie jest Kanan.

Chopper wpina się do jednego z gniazdek dla droidów i po chwili coś brzęczy.

- Trzymają go na wyższym piętrze w Strefie Prawdy - tłumaczy Sabine.

- Co to znaczy? - pyta Ezra.

- Wiem, gdzie to jest - odpowiadam - To sala tortur...

Wchodzimy piętro wyżej i dopiero tam widzimy kilku żołnierzy.

- To załatwi sprawę - uśmiecha się Sabine i pokazuje nam detonator, który rzuca w stronę szturmowców.

Wybuch zabija ich wszystkich.

- Idziemy! - mówi Ezra.

- Sala jest na końcu korytarza - wyjaśniam - Tam na pewno trzymają Kanana.

Idzie nam łatwo. Zbyt łatwo. To nie może być koniec. Czeka nas coś złego. Nie ma opcji, aby Imperium po prostu pozwoliło nam tu wejść i wyjść. Musi tkwić w tym jakiś haczyk.

Dobiegamy do drzwi, a Chopper je otwiera. Wraz z Ezrą wchodzę do środka, a reszta zostaje na zewnątrz.

W środku widzimy nieprzytomnego Kanana. Jest przykuty do ciemnego stołu na środku pomieszczenia. Nad nim krąży jakaś mała sonda. Wyciągam miecz i ją niszczę, a Ezra rozkuwa swojego mistrza Mocą.

- Kanan? - wołam - Słyszysz? To my!

- Obudź się, Kanan! - krzyczy Ezra.

Mężczyzna lekko otwiera oczy.

- Ezra... Katie... - mówi cicho.

- Zabierzemy cię stąd!

Udaje nam się go podnieść. Mężczyzna ledwo idzie, ale wraz z Ezrą podtrzymujemy go po bokach. Docieramy do wyjścia i słyszymy kolejnych szturmowców.

- Ruchy, ruchy! - krzyczy Hera.

Szturmowców jest cała masa, ale dalej wydaje mi się, że to jeszcze nic. Czeka nas coś gorszego, czuję to. Tylko dlaczego oni pojawili się dopiero teraz, a nie próbowali nas zatrzymać wcześniej?

Nagle rozlega się głośny alarm, a światła w korytarzu zaczynają mrugać na czerwono. Wszystkie przejścia zamykają się w szybkim tempie. Próbujemy przyspieszyć. Kanan stara się iść, ale i tak mało to daje. Jest prawie nieprzytomny.

Star Wars: Uczeń Skywalkera ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz