To były niespokojne noce. Chyba nie tylko ja nie mogłam zasnąć. Dwa dni minęły zbyt szybko i wciąż mam wrażenie, że nasz plan jest niedopracowany.
Przeraża mnie myśl, że to wszystko moja wina. Jestem tu dopiero kilka dni, a już sprowadziłam tyle kłopotów...
- Gdzie lecimy? - pyta Hera, tym samym odrywając mnie od moich ponurych myśli.
- System Alderaan - odpowiadam, wpatrując się w przednią szybę statku.
Pilotka programuje hipernapęd i już po kilkunastu minutach widzimy przed sobą planetę Alderaan oraz ogromny Imperialny Niszczyciel.
- Jakie to jest wielkie... - szepcze Ezra.
Podlatujemy do statku i lądujemy w jednym z hangarów... bez kodów, haseł i innych niespodzianek. Zdecydowanie coś tu nie gra. Ten Niszczyciel powinien być jednym z najbardziej chronionych obiektów w Galaktyce!
- Nie podoba mi się to... - mówi Zeb, gdy opuszczamy pokład Ducha.
Wychodzimy z hangaru i idziemy jednym z korytarzy. Dlaczego nie ma tu szturmowców? Nie powinni nas zatrzymać?
- Chopper - zwraca się do niego Hera - Podpinaj się i mów gdzie jest Kanan.
Chopper wpina się do jednego z gniazdek dla droidów i po chwili coś brzęczy.
- Trzymają go na wyższym piętrze w Strefie Prawdy - tłumaczy Sabine.
- Co to znaczy? - pyta Ezra.
- Wiem, gdzie to jest - odpowiadam - To sala tortur...
Wchodzimy piętro wyżej i dopiero tam widzimy kilku żołnierzy.
- To załatwi sprawę - uśmiecha się Sabine i pokazuje nam detonator, który rzuca w stronę szturmowców.
Wybuch zabija ich wszystkich.
- Idziemy! - mówi Ezra.
- Sala jest na końcu korytarza - wyjaśniam - Tam na pewno trzymają Kanana.
Idzie nam łatwo. Zbyt łatwo. To nie może być koniec. Czeka nas coś złego. Nie ma opcji, aby Imperium po prostu pozwoliło nam tu wejść i wyjść. Musi tkwić w tym jakiś haczyk.
Dobiegamy do drzwi, a Chopper je otwiera. Wraz z Ezrą wchodzę do środka, a reszta zostaje na zewnątrz.
W środku widzimy nieprzytomnego Kanana. Jest przykuty do ciemnego stołu na środku pomieszczenia. Nad nim krąży jakaś mała sonda. Wyciągam miecz i ją niszczę, a Ezra rozkuwa swojego mistrza Mocą.
- Kanan? - wołam - Słyszysz? To my!
- Obudź się, Kanan! - krzyczy Ezra.
Mężczyzna lekko otwiera oczy.
- Ezra... Katie... - mówi cicho.
- Zabierzemy cię stąd!
Udaje nam się go podnieść. Mężczyzna ledwo idzie, ale wraz z Ezrą podtrzymujemy go po bokach. Docieramy do wyjścia i słyszymy kolejnych szturmowców.
- Ruchy, ruchy! - krzyczy Hera.
Szturmowców jest cała masa, ale dalej wydaje mi się, że to jeszcze nic. Czeka nas coś gorszego, czuję to. Tylko dlaczego oni pojawili się dopiero teraz, a nie próbowali nas zatrzymać wcześniej?
Nagle rozlega się głośny alarm, a światła w korytarzu zaczynają mrugać na czerwono. Wszystkie przejścia zamykają się w szybkim tempie. Próbujemy przyspieszyć. Kanan stara się iść, ale i tak mało to daje. Jest prawie nieprzytomny.
CZYTASZ
Star Wars: Uczeń Skywalkera ✔
Fanfiction[CZĘŚĆ PIERWSZA] ❝Ciemna Strona drzemie w każdym z nas, a prędzej czy później po prostu się przebudzi, lecz nigdy nie trać wiary w Światło.❞ Od zawsze wiedziałam, że moje życie toczyło się zbyt szybko, a przez to wielu ludzi musiało za mnie ponosić...