Rozdział 27: Niech Moc będzie z Tobą ✔

503 52 35
                                    

Minęło kilka godzin od nieciekawego poranka. Moje oczy wciąż pozostają żółte i nic nie wskazuje na to, by szybko pozbyły się tego koloru i przywróciły błękitną barwę moim tęczówkom.

Opowiedziałem Katie o całym zajściu, kontaktując się z nią przez myśli. Opisałem jej wygląd moich oczu, dziwne uczucie kaca, a potem nagły przypływ energii i oczywiście kłótnię z Kananem, który przeprowadzał mi śmieszne przesłuchanie.

U niej nic się nie zmieniło. Nie odczuła w sobie żadnej zmiany ani nic z tych rzeczy. Narzekała tylko, że od rana jest jej strasznie zimno, ale nie widzi w tym niczego powiązanego z holokronem. Najwyraźniej ktoś zakręcił ogrzewanie lub Katie złapała jakieś choróbsko.

Już od kilku minut ktoś – czyli Kanan – dobija się do drzwi mojej kajuty. Naprawdę nie mam ochoty z nim gadać. Trochę też boje się, że nagle to dziwne uczucie dodatkowej siły zmieni się w chęć mordu... Może przesadzam, ale nie czuję się zbyt pewnie z tą dziwną mocą.

— Jak masz mi znowu prawić kazania, to sobie daruj! — wołam, gdy pukanie znów się nasila.

— Nie o to chodzi — W jego głosie wyczuwam udawany spokój. — Lecimy do Starej Bazy Republiki po generatory osłon. Tylko we dwoje. Chcę cię mieć na oku.

— Spoko! — krzyczę w odpowiedzi — Nie planuję się zmienić w żądnego krwi Lorda Sithów, nie musisz się o mnie martwić!

Po chwili słyszę jego oddalające się kroki, a uczucie jego obecności niknie w oddali.

W końcu sobie poszedł! Z pewnych powodów on coraz bardziej mnie irytuje. I jeszcze teraz wyskoczył tak z tą misją. Serio, lecimy tylko my dwaj? On myśli, że skoro jest Jedi, to wygra z całym Imperium? Niby lecimy do Bazy Republiki, ale znając nasze szczęście, będzie tam na nas czekał oddział szturmowców i pewnie piątka Inkwizytorów do kompletu! W ogóle dlaczego bierze akurat mnie, skoro aktualnie mi nie ufa? Czyżby bał się mnie zostawić na statku, bo mógłbym... zrobić coś reszcie?

*Katie's POV*
Nie odczułam w sobie żadnej zmiany po otworzeniu holokronu. Dzisiejszego ranka, jak i w późniejszych godzinach, również nie poczułam niczego dziwnego czy nowego. Mój wygląd pozostał bez zmian, co bardzo mnie ucieszyło. Jedynym doskwierającym mi uczuciem jest zimno, które pojawiło się, gdy tylko wstałam z łóżka. Wątpię, że jest to spowodowane holokronem, więc staram się nie zwracać na to uwagi. Ubrałam się po prostu trochę cieplej, by zniwelować uczucie chłodu.

Oczy Ezry zmieniły kolor, natomiast ze mną nie stało się zupełnie nic. Może to dlatego, że Ezra nie jest użytkownikiem Ciemnej Strony i temu holokron zaczął go zmieniać? Nie mam pojęcia, ale jest niewielka szansa, że dzisiaj się spotkamy i może uda nam się porozmawiać na ten temat. 

Od anonimowego szpiega w szeregach Rebelii wiemy, że rebelianci planują zdobyć generatory osłon ze Starej Bazy Republiki. Bardzo możliwe, że będzie tam i Ezra, dlatego również się tam udam.

Zostało jeszcze kilka godzin, więc spokojnie mogę jeszcze zjeść obiad. Dosiadam się do Kayli i kładę swój talerz na stole. Dziś podali jej ulubione danie – kurczaka w sosie śmietanowym, ale dziewczyna nie wygląda na zadowoloną. Ze spuszczoną głową raz po raz wbija widelec w kawałki mięsa, nie za bardzo mając ochotę go zjeść.

— Wiesz, co ta idiotka robi?! — wybucha Kayla, zanim jeszcze zadaję jej jakiekolwiek pytanie.

— Chodzi ci o Emily? — upewniam się.

— No a kogo innego mogę nazwać idiotką?! Oczywiście, że o nią chodzi! — Inkwizytorka uderza otwartą dłonią w stół, przez co kilka osób z pobliskich stolików obraca się w naszą stronę. — Łowca Nagród, rozumiesz?! Została Łowcą Nagród i już ma na koncie kilka udanych zleceń!

Star Wars: Uczeń Skywalkera ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz