Déjà vu

469 82 21
                                    

  Ktoś chwycił mnie za koszulę i uniósł do góry.

- Kim Ty do cholery jesteś i co tu robisz dzieciaku? - odezwał się znajomy głos. Frank.

- Puść mnie Frankie. Mogę przebywać gdzie mi się podoba. - odparłam lekceważąco. To był błąd. Zasada pierwsza: Nigdy nie zwracaj się w taki sposób do osób, które mają w ręku nóż i najprawdopodobniej nie zawachają się to urzyć przeciwko tobie.

- Nie takim tonem, dzieciaku. I skąd wiesz jak mam na imię co? - Frank przybliżył mi nóż do gardła. Znieruchomialam. Jakikolwiek gwałtowny ruch lub słowo i skończę z poderżniętym gardłem. Znałam Farnka już dość długo i wiedziałam, że nie zawacha się tego zrobić.

- Cóż... dość często Cię widuję w Dwóch Wielorybach. - odpowiedziałam ostrożnie i ryzykowne. Mógł w tej rzeczywistosci równie dobrze tam nie chodzić.

- Hmm... dziwne nigdy Cię tam nie widziałem. - Frank zmrużył oczy i przycisnąć nóż do mojej skóry. Poczułam jak po gardle spływa mi strożka ciepłej krwi. Gdy już myślałam, że po mnie gdy usłyszałam zza pleców Franka odezwał się znajomy głos. Max. Moje cholerne w tamtym momencie zbawienie.

- Odsun się Frank! - wrzasnęla. Kiedy facet obrócił się w jej stronę, odsłaniając mi nieco widok zdębiałam. Moja bohaterka trzymała w dłoniach pistolet wycelowany prosto w Franka. Ręce jej drzaly. Déjà vu. Cholera... przecież ona nie umie strzelać! Zrobi sobie krzywdę! - krzyczała moją podświadomość, którą starałam się w tamtym momencie uciszyć.

- Co do kurwy?! Ile dzieciaków jeszcze spotkam na tym cholernym zlomowisku?! - zaczął narzekać Frank. - Nawet nie próbuj strzelać suko bo... - Nie udało mu się dokończyć zdania bo w jednej chwili się otrząsnęlam, złapałam go za ramię i mocno wykrecilam. Nóż upadł na trawę, a Frank zaczął krzyczeć z bólu jak i zaskoczenia.

- Puść! Kurwa puść! - zaczął się drzeć. Podniosłam nóż z ziemi i przyszpililam mu go do gardła. Frank wciągnął głęboko powietrze przerażony.
- Wypierdalaj. - wyszeptalam i puscilam go. Frank natychmiast uciekł.
Spojrzałam na Max. W dłoniach nadal trzymała pistolet i mierzyla nim tym razem już w powietrze.  Byla w szoku.

- Max... odłóż broń. - mówiłam jak najspokojniej powoli do niej podchodząc, a ręce trzymając w górze.
Pistolet upadł z hukiem na ziemię.
Odetchnęlam z ulgą.

- C-chloe. - wydukała Max i zaczęła szlochać. Zmniejszyłam odległość między nami i zamknęłam ja w żelaznym uścisku. To była ta Max, którą znałam i uwielbiałam. Cicha,  nieśmiała i wrażliwa dziewczyna. Usmiechnelam się w duchu. Chyba zaczęłam ja odzyskiwac.

- Już dobrze cii. - mówiłam próbując ją uspokoić. - Cieszę się, że tu jesteś. Dziękuję... za wszystko. - mi również zaczął się łamać głos.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko mocniej się we mnie wtuliła.

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

I tą wzruszającą scenką kończę ten rozdział :3. Jutro pojawi się kolejną część. Już mam na nią świetny pomysł :D. Czuję, że moja wena i chęć do pisania wróciła na dobre ^^ A to oznacza jeszcze więcej rozdziałów każdego dnia! :D Jeśli dobijecie do 5 gwiazdek pod moim drugim opowiadaniem z LISA (,, I'm leaving you, sorry" ) to drugi rozdział tamtego opowiadania pojawi się już dzisiaj! :3 xx ~ StrawberryJuliet

Don't forget about me (ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz