Max POV
- Nigdzie jej nie ma... - prychnelam zirytowana siadając na łóżku. Usłyszałam dźwięk wiadomości. Warren spojrzał na swój telefon.
- Oh wybacz Max, muszę lecieć. Nathan mnie szuka.
- Jasne. - odparlam zrezygnowana. - Pozdrów go ode mnie.
Warren przytulił mnie, a ja odwzajemniam uścisk.- Hej... znajdzie się. - zaczął mnie pocieszać na co tylko machnelam ręką. Chłopak westchnął i wyszedł z pokoju. Gdy tylko drzwi się za nim zamknęły, położyłam się na łóżku i zaczęłam zastanawiać się gdzie mogła jeszcze pójść dziewczyna. Było po północy... gdzie mogła teraz być?
Zwykła osoba najpewniej siedzialaby teraz w domu jednak... Chloe nie była zwykłą dziewczyną. Szukalismy już w Dwóch Wielorybach, w akademiku, w łazienkach... przy latarni...
Nagle rozszezylam oczy. Wysypisko! No tak! W myślach strzelilam sobie w twarz. To bylo jedno z ulubionych miejsc Chloe, a tam jeszcze nie szukaliśmy... Idiotka ze mnie. Nie zważając na godzinę wybieglam z pokoju i ruszyłam w stronę wysypiska.Chloe POV
01:00
Shit,shit,shit! Coraz mniej czasu...Jechałam z zawrotną szybkością w stronę wysypiska. To ostatnie miejsce gdzie spodziewalabym się spotkać Max... Moje rozmyślania przerwało brzeczenie telefonu. Wyciągnęłam urządzenie z kieszeni i zaczęłam czytać wiadomość.
Rachel Amber 01:10: Lepiej się pośpiesz...
Rachel Amber 01:11: Ps. Zmieniłam zdanie, dzień to za długo, nie możemy tak długo czekać. Masz dwadzieścia minut. Wybacz, ale to nie zależy ode mnie. Później Ci wszystko wyjaśnię.Po przeczytaniu telefon wypadł z mojej dloni i bezwladnie upadl na siedzenie. No kurwa! Nie... Nie dam rady... jeśli jej tam nie ma... To... To koniec.
Dodałam gazu, auto z piskiem opon ruszyło z jeszcze większa prędkością.
Czas nieublagalnie się zmniejszał.15 MINUT PÓŹNIEJ
Mam kurwa 5 minut żeby ją tu znaleźć! Nawet nie wiem co jej powiedzieć... jak się pożegnać? ... Wybieglam z auta i zaczęłam poszukiwania.
Max POV
Przeszukalam całe wysypisko... ani śladu Chloe. Spojrzałam na zegarek. 01:27. Usiadłam na ziemi i zalamalam ręce. Po moich policzkach zaczęły splywac łzy. G-gdzie jesteś? - pomyślałam.
- CHLOE! - wrzasnęłam jak głupia mając nadzieję, że dziewczyna przede mną stanie. Mój głos odbił się echem, a wiatr zaczął coraz mocniej wiać. Zrobiło mi się cholernie zimno, ale nie ruszalam się z miejsca.
Nagle poczułam jak ktoś nakłada mi kurtkę na moje ramiona. Podnioslam głowę.- C-Chloe- wyszeptalam z ulgą i zmęczeniem i rzuciłam się jej na szyję.
- Max... nic Ci nie jest... szukałam Cię.-odparła lamiacym się glosem i zaczęła ocierac kciukiem łzy z moich policzków. - Mamy bardzo mało czasu. Jedna minuta.
Spojrzałam na nią zdziwiona.
- Chloe co się dzieje? - spytalam niepewnie.
- Ty... ja... ja musiałam się z tobą pożegnać. - powiedziała nie przestając się na mnie patrzeć. - Rachel powiedziała mi, że... - dziewczyna przerwała w pół zdania i wpatrywala się w jakiś punkt za mną przerażona.
Spojrzałam w tamtym kierunku i dosłownie mnie zamurowało.Chloe POV
Przedmioty z wysypiska zaczęły znikać... zresztą nie tylko one. Gwiazdy, księżyc, ziemia pod nami... dosłownie wszystko. Na ich miejscu pozostawały białe plamy. Nieco mi ulzylo, gdy zobaczyłam minę Max. Widziała to samo co ja, więc nie oszalałam. Przytulilam ja do siebie bojąc się, że ta brunetka, której tak mocno nie chcę stracić również się rozplynie.
- Nie zostawię Cię. - wyszeptala jakby czytała mi w myślach. - Nic nas nie rozdzieli.
I w tamtym momencie z moich oczu zniknęło wszystko...♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
Zbliżamy się do końca, moi drodzy ;) Co powiecie na to, zebym wstawila nexta jeszcze dzisiaj? :D Dajcie znać w komentarzach ;3
Xx ~ StrawberryJuliet
CZYTASZ
Don't forget about me (ZAKOŃCZONE)
FanficPo poświęceniu Chloe i uratowaniu Arcadia Bay przed tornadem, Max próbuje powrócić do codziennej rutyny. Maxine nie potrafi jednak całkowicie zapomnieć o Chloe. Codziennie pisze do niej coś w formie listów, które trzyma bezpiecznie w swoim pamiętni...