claret

1.8K 139 2
                                    

– Mamooo – Liv przetarła oczy i rozejrzała się po pustoszejącym samolocie. Wylądowali... ale jak? Żadnego polecenia o zapięcie pasów? Nikt ich nie obudził? Przecież mogły zginąć!

– Jeszcze chwilkę... – mruknęła jej rodzicielka i odwróciła się na drugi bok.

– Ale my JUŻ wylądowaliśmy – powiedziała, dając nacisk na przedostatnie słowo. Kobieta odwróciła się natychmiastowo i zaspanym wzrokiem rozejrzała się po prawie pustym samolocie.

– Ach... – przetarła jedno oko, unosząc się do siadu. Odczekała chwilę, a następnie wygoniła córkę, aby sama mogła wyjść.

Wysiadły z samolotu, a ich oczom ukazało się lotnisko. Był późny wieczór, a to znaczyło, że mają mało czasu na dotarcie do hotelu. Kobieta przejęła więc sprawy w swoje ręce i pociągnęła córkę za rękę. Poszły szybko odebrać bagaże, co przyszło im łatwo. Gorzej było z transportem.

Liv biegła za mamą, próbując uporać się z walizką, przy której zepsuło się jedno z kółek i w konsekwencji tarła ona o podłogę, robiąc niemały hałas.

– Wolniej – jęknęła, kiedy o mało co nie upadła. Nieraz potrąciły już mijanych turystów, stanowiąc zagrożenie dla niczego nieświadomych ludzi.

– Nie ma wolniej! Musimy zdążyć – warknęła mama i poprawiła torebkę zawieszoną na swoim ramieniu. Zwinnie wydostała się z budynku lotniska, analizując miejsce, w którym obecnie się znajdowały. Wzrokiem odnalazła czekającą przy krawężniku taksówkę, co niemal natychmiast wykorzystała.

Livia nie miała nawet czasu, by o cokolwiek zapytać. Znów została porwana i zmuszona do biegu. Dopiero kiedy stanęły przy aucie, mama pozwoliła jej chwilę odetchnąć. W międzyczasie wskazała kierowcy kierunek jazdy i podała mu bagaże. Wepchnęła córkę do środka samochodu, usadawiając się tuż obok niej. Uśmiechnęła się, kiedy taksówkarz zapakował ich walizki i ruszył pod podany mu adres.

Wakacje z mamą nie zawsze są takie, jakie sobie wyobrażaliśmy, prawda?

Meet him || mendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz