2. Piter, miło mi

157 10 0
                                    

Rano budzę się i robię śniadanie. Gary nie pracuje, więc nadal śpi. Robi się coraz bardziej agresywny. Zaczynam się go bać.
Po zjedzeniu śniadania, wychodzę z domu cicho, by go nie zbudzić. Gdy idę do pracy znowu wpadam na tego przystojnego mężczyznę.

-Przepraszam, ale to chyba przeznaczenie.- mówi i uśmiecha się wesoło. Ma ten błysk w oku.

-Nie wierzę w przeznaczenie.- odpowiadam krótko, by nie pomyślał, że może ze mną flirtować.

-Może omówmy to przy kawie?- pyta, po czym puszcza mi oczko. Nogi mi miękną. Zachowuję się jak jakaś nastolatka.

-Skoro Pan nalega.- odpowiadam lekko zakłopotana.

-Dzisiaj o 17:00 w kawiarni przy kinie?- uśmiecha się uroczo.

-Do zobaczenia.- odpowiadam i odchodzę.

***

W pracy cały czas myślę o tym mężczyźnie. Może też zasługuję na szczęście? Zobaczę czy rozmowa z nim będzie się kleiła.
Z rozmyślań wyrywa mnie rozmowa lekarzy obok.

-Złośliwy rak, a chłopak już szósty rok ciągnie.- mówi jeden, a we mnie się gotuję. Jak można mowić o takiej chorobie ot tak sobie. To potworne.
Postanawiam jednak nie wdawać się w dyskusję z tymi dzikusami bez serc.

***
Po pracy wracam do domu. Postanowiłam, że dziś kupię obiad w barze mlecznym, ponieważ nie będę miała zbyt dużo czasu do spotkania z ... . Właśnie, nawet nie wiem jak on ma na imię.

-Co to jest?- prycha niezadowolony Gary.

-Obiad. Nie mam dzisiaj czasu, by go zrobić. Mam spotkanie w pracy.- kłamię.

-Ta napewno, pewnie puszczasz się na prawo i lewo.- mówi, a mi pięści się ściskają.

-Jak Ty się puszczasz, to nic nie mówię.- odpowiadam, po czym mężczyzna uderza mnie z otwartej dłoni w twarz. Jak mógł mi to zrobić. Straciłam ostatnią garstkę szacunku do niego.

-Spróbuj jeszcze raz tak powiedzieć, suko.- syczy, po czym rzuca obiad na ziemię i odchodzi.
Po sprzątnięciu wszystkiego idę się naszykować. Zakładam zwiewną sukienkę i trampki. Wychodzę po cichu z domu.

***

Kiedy jestem na miejscu, dostrzegam mężczyznę przy jednym ze stolików.

-Hej.- mówi, po czym całuje mnie w policzek.- To dla Ciebie.- dodaje, wręczając mi piękną, czerwoną różę.

-Dziękuję, jest piękna.- odpowiadam i uśmiecham się lekko.

Po złożeniu zamówienia i przyniesienia go przez kelnera, zaczynamy rozmawiać.

-Tak w ogóle to jestem Eleanor.- mówię, na co obydwoje się śmiejemy.

-Piter, miło mi.

-Po co mnie tu sprowadziłeś?- pytam się zadziornie.

-Chyba mówiłem, że wierzę w przeznaczenie.

-Ah, no tak.

-Co to za czerwony ślad na twoim policzku?- mówi i poważnieje, a ja nie wiem co robić. Z tego wszystkiego zapomniałam się pomalować.

-To? Przegięłam z makijażem.- mówię i próbuję się uśmiechnąć.

-Nie, to nie od makijażu. Ktoś Cię krzywdzi?- pyta. Chyba nie sądzi, że powiem mu to na pierwszym spotkaniu.

-Nie rozmawiajmy o tym, proszę.- mówię zmęczona.

-Okej, ale jeszcze do tego wrócimy.- mówi zatroskany.

Reszta wieczoru mija spokojne. Piter to naprawdę równy facet. Jest inteligenty i zabawny. Trochę mi przypomina Harrego.
Na końcu wymieniamy się numerami i mężczyzna odprowadza mnie do domu.

Po powrocie do mieszkania myję się i idę spać, tak, by nie usłyszał ten damski bokser. Zasypiam i śnię. Śnię od sześciu lat o tym samym.

Fall in love with you again || H.S ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz