Chłopcy zaprowadzili mnie z powrotem do wielkiego salonu. Siedziało tam kilkanaście osób, w tym Łukasz. Kiedy weszliśmy, oczy wszystkich zwróciły się ku mnie, co trochę mnie onieśmieliło, ale nie dałam tego po sobie poznać.
- Ej, wszyscy, to jest Laura, nasza nowa mieszkanka.
Czułam, jak wszyscy skanują mnie wzrokiem, ale mimo tego uśmiechałam się miło. Wiedziałam, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze. W którymś momecie jeden z chłopaków podniósł rękę.
- Karol jestem. Blow.
- Ja też Karol. Mów mi Karolek.
- Adam.
- Marcin.
- Florek.
- Nas już znasz. - Janek wskazał na siebie, Dezego i Łukasza. - Poznaj jeszcze naszego szefa. To jest kolejny Karol.
- Karol Poznański - szef ucałował moją dłoń, a ja się uśmiechnęłam. Wydawał się przyjazny, ale także sprawiał wrażenie dobrego przywódcy.
- Dobra ludzie - zabrał głos - A teraz wszyscy spać! Jutro mamy ważne ćwiczenia! Poza tym, trzeba tą młodą nauczyć - spojrzał na mnie, po czym wyszedł. Podszedł do mnie Łukasz.
- Nie przejmuj się nim, on tak do każdej dziewczyny - oznajmił.
- Rozumiem. A to.. Tutaj są jakieś dziewczyny? - zapytałam, marszcząc brwi. W sumie miło by było, bo w końcu jak na razie mamy tutaj samych facetów, co mnie trochę przeraża.
- Są w naszym podobozie pięć kilometrów stąd. Będziesz jeszcze miała szansę je poznać. - oznajmił, a ja pokiwałam głową.
Weszłam po schodach, bo zostaliśmy sami w sali. Szybko się umyłam, ubrałam w luźne ubranie i wskoczyłam do łóżka. Zasnęłam, śniąc o wojnie i sobie jako żołnierzu...
*****
(wiem, że teraz wszyscy myślą że to koniec rozdziału, ale jest taki przerywnik: ten "obóz" brzmi jak coś złego, ale to nie 2 wojna! W tym opowiadaniu "obóz" lub "podobóz" jest w pozytywnym znaczeniu. Dobra, wracamy do rozdziału)*****
Obudziłam się po siódmej. Zresztą zawsze tak wstawałam.
Ubrałam przypadkową bluzę i rurki. Nałożyłam na usta malinową pomadkę. Nawet ją udało mi się zabrać z domu.
Wyszłam z mojej oazy, ale nie wiedziałam, gdzie jest kuchnia. Na moje szczęście mój nowy kolega akurat wychodził z pokoju.
- Hej Łuki. - przywitałam go. - Gdzie tutaj jest kuchnia? - odwróciłam się do niego tyłem, rozglądając się.
- Chodź, zaprowadzę cię.
Zaprowadził mnie do jadalni. Znajdował się tam długi stół. Kilka osób już tam siedziało i jadło. Przywitałam się z nimi i zajęłam miejsce koło bruneta. Śniadanie minęło nam na rozmowach.
*****
Po posiłku wstał Karol
- Dobra, moi drodzy. Spotykamy się za godzinę na ćwiczeniach. Do zobaczenia. - ogłosił i wyszedł. Wszyscy rozeszli się do pokoi. Ja nie miałam nic do roboty, więc poszłam do Walaszka.
- Hejo - weszłam, nawet nie pukając.
- Cześć! A teraz chodź, idziemy na ćwiczenia. - po czym zaciągnął mnie na dwór.
***
Teraz to już serio koniec xd
Jak wrażenia po dzisiejszym?Ostatni tydz ferii 😢
Trzymajcie się
~karolaa 💥
CZYTASZ
Misja: Przetrwać
FanfictionZastanawialiście się kiedyś, jak to jest żyć w czasie wojny? Rok 2052. Laura Hanusz traci rodziców i siostrę. Zostaje sama w opuszczonym domu w Katowicach. Któregoś dnia przez żołnierzami ratuje ją pewien przystojny YouTuber, który zabiera ją do sch...