Rozdział 5

1.4K 159 10
                                    

Kilka dni później przy śniadaniu wstał nasz szefuncio.

- Słuchajcie, mam dla was kolejną misję. Tym razem zabrakło mydła i ręczników, więc wybierzecie się do pasmanterii. Znajduje się ona kilkanaście kilometrów stąd. Weźmiecie najpotrzebniejsze rzeczy i wracacie. Owy sklep znajduje się na dość niebezpiecznym terenie, więc wybiorę tych najbardziej doświadczonych. To będzie trudne i ryzykowne. Bardzo ryzykowne. Kto idzie, to poinformuje za godzinę. Wyruszycie dzisiaj. - po czym wyszedł z sali.

Jak na wznak, wszyscy zaczęli rozmawiać o tej misji. Obstawiali, kto pójdzie i kto zginie.

Ja nie uczestniczyłam w tym zgiełku. Siedziałam podparta na łokciach i wpatrywałam się w okno, zatopiona w swoich myślach. Nawet nie wiem ile tak siedziałam, aż poczułam, że ktoś wali mnie w ramię. Odwróciłam się w tamtą stronę. Stał tam Janek. Nie miał szczęśliwej miny.

- Co się stało?- zapytałam.

- Wziął mnie.

Już wiedziałam, o co chodzi. Szef wybrał go na misję. Było mi go żal. Cholernie żal. Bez słowa wstałam i przytuliłam chłopaka.

- Aż tak się tego boisz? - wyszeptałam Dąbrowskiemu do ucha.

- Też, ale nie w tym rzecz. Zobacz. - po czym podwinął nogawkę dżinsów. Moim oczom ukazała się duża, czerwona rana, z której sączyła się krew. Zakryłam usta ręką.

- O mój Boże... Janek, nie możesz tak iść! - zaprotestowałam.

- Szef już postanowił. Jeszcze go nie znasz dobrze, nie wiesz, że jest nieugięty. Poza tym od dłuższego czasu mam z nim na pieńku.

- No to się zaraz przekonam. Adam! - zawołałam Zimmermana i kazałam mu pomóc przyjacielowi dojść do skrzydła szpitalnego.

- Dobrze mamo - żartował chłopak, ale ja nie miałam na to czasu. Sama skierowałam się do gabinetu szefa. Wparowałam bez pukania. Siedział tam i oglądał jakieś papiery.

- Karol, nie możesz puścić Janka. Ma dużą ranę na nodze, wysłałam go do skrzydła szpitalnego. Nie może tak iść. - ogłosiłam na jednym wdechu.

- Myślisz, że obchodzi mnie twoja bajeczka? Wiem, do czego Dąbrowski jest zdolny i wiem, że mógł kazać ci to wszystko wymyślić. - oznajmił ponuro, przez co przeszedł mnie dreszcz.

- Co?! Nic takiego nie zmyśliłam! Jak możesz tak mówić! Myślisz, że jestem tu trzeci dzień i już chcę ci podpaść?! I że kłamię?! On jest moim przyjacielem! - nie mogłam już opanować emocji, więc wykrzyczałam mu to prosto w twarz. - I wiesz co zrobię?! Wiesz?! Pójdę na tą misję. Zamiast niego.

Twarz mężczyzny od razu się zmieniła. W jego oczach zobaczyłam przerażenie, podziw i szacunek.

- Tak! Dobrze słyszysz! Pójdę! Pójdę za niego! I nie obchodzi mnie, co o tym myślisz! - wycedziłam, wybiegając z gabinetu. Poleciałam na piętro. Zastanowiłam się, kto inny mógł zostać wybrany. Obstawiłam Karolka. Weszłam do jego pokoju. Akurat pakował coś do plecaka. Widzicie, dobrze strzeliłam.

- Hej, Karol, idziesz dzisiaj prawda?

- No tak, a co? - przerwał na chwilę pakowanie.

- A powiesz mi co mam spakować?

Natychmiast spojrzał na mnie zszokowany.

- Szef cię wyznaczył? - w jego głosie było słychać zdziwienie.

- Nie, ale posłał Jasia, a on ma ranę na nodze, więc idę za niego.

- Wow. Nigdy nikt po tak krótkim pobycie u nas nie szedł na misję. Ale w zasadzie masz praktycznie najlepsze wyniki z testów. Aha, co masz spakować? Na parterze masz tablicę korkową, tam wisi kartka. Tam znajdziesz wszystkie potrzebne informacje. - wytłumaczył.

- Aha, okej. Dzięki Karol. - i poleciałam na parter.

***

Uwaga moi drodzy
Taka gierka

Kto zostawi gwiazdke ma spojler !!

Uwaga, odliczam! Klikać ⬇⬇

3, 2, 1 Już? Kliknięte? Gwiazdka zostawiona? ⭐

No więc zdradzę wam, że w następnym rozdziale sprawa Janka mocno się pokomplikuje 😶

Baaaardzo mocno 😒

Będzie miała straszne konsekwencje 😕

Widzicie? Gwiazdka i 3 spojlery!! 😂😂😂

#łaaaał

#zjebanaja

No i tak 💫

Do zobaczona w następnym 🎈

Misja: PrzetrwaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz