Łukasz, chcąc nie chcąc, wylądował ze mną w pokoju. W zasadzie odpowiadało mi to, bo był mi on najbardziej bliski z całej ekipy. Nawet nie przeszkadzało mi to, przecież nie mam przed nim nic do ukrycia.
Oboje się umyliśmy, więc wskoczyłam pod kołdrę. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu jeszcze raz. W sumie podobało mi się tutaj. Wiedziałam, że trochę tu pobędziemy. Modliłam się za nas wszystkich, miałam nadzieję że ruscy nie odkryją i nie zbombardują naszej ostatniej deski ratunku.
Łukasz wyciągnął rękę i mnie objął, więc wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Pocałował mnie we włosy.
- Śpij dobrze - szepnął.
Nie otrzymał odpowiedzi, bo ja już spałam.
***
Obudziłam się o świcie, wtulona w tors bruneta. Uśmiechnęłam się do siebie, wstając. Umyłam zęby i ubrałam błękitny sweter i ciemne spodnie. Usłyszałam, jak przyjaciel wierci się na łóżku. Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.
- Wstawaj śpiochu - pochyliłam się nad jego uchem. Odpowiedział mi ziewnięciem.
- Okej, w takim razie idę sama na śniadanie - wzruszyłam ramionami, a on natychmiast poderwał się z miejsca, założył byle jaką bluzkę i był gotowy do wyjścia. Zachichotałam, bo wiedziałam, że tak zareaguje. Beze mnie nie pójdzie. Za dobrze go znam.
- Chodźmy, serio głodny jestem - potarł zaspane oczy. Roześmiałam się głośno, a on spojrzał na mnie jak na wariatkę.
- Chcesz iść na śniadanie o 6 rano? - nie mogłam się powstrzymać od napadu śmiechu. Przecież on wie, że śniadania są wydawane o 8. Ale z tego jego zaspania pewnie nawet się nie kapnął, która godzina. Cały Łukasz.
- O ty!! - nie miał wesołej miny. Był wkurzony, że tak szybko wyrwałam go ze snu. Ale nie umiał się na mnie gniewać. Zaraz dołączył do mnie i razem się śmialiśmy. Zaczął mnie łaskotać, przez co mój atak wesołości jeszcze wzrósł.
- Prz.. ee.. stta... aaaańń!!! - darłam się. W końcu dał sobie spokój. Dobrze tak w końcu normalnie pooddychać. Walnęłam tego przygłupa z pięści w ramię.
- Czemu jesteś takim debilem? - uniosłam oczy ku niebu. To było oczywiście żartobliwe. Nie miał się obrazić. I zresztą tego nie zrobił. Łukasz ma dystans do siebie. I dobrze. Przez to go tak lubię.
- Nie wiem, może po tobie? - zachichotał.
- Dobra, cicho już. Jest jeszcze 2 godzinki do śniadania, połóż się i się jeszcze prześpij. - zasugerowałam.
- Dobry pomysł. Dobranoc.
- Yhy.
***
Nudziło mi się, więc postanowiłam się przejść. Była 6 rano, słońce dopiero wschodziło, a ja lubiłam oglądać ten uroczy widok.
Dobrze wiedziałam, że wolno nam wychodzić z pokoju, tym bardziej z budynku, dopiero po 8. Ale w tamtym momencie wisiały mi wszystkie przepisy i zasady. Po prostu chciałam się przejść i pooddychać świeżym powietrzem.
Zagłębiłam się w las. Podziwiałam mijane drzewa, i myślałam jak wyglądało moje życie zanim trafiłam do obozu. Byłam samotnikiem, nie miałam przyjaciół ani znajomych, rzadko się uśmiechałam. A teraz? Wszystko wygląda inaczej.
W zasadzie gdyby wtedy Łukasz mnie nie uratował przed ruskami, nie wiem co teraz bym robiła. Ukrywała się w swoim domu, i znaleźli by mnie po tygodniu? Czy prowadziłabym koczowniczy tryb życia i przenosiła się z miejsca na miejsce? Czy próbowałabym uciec głebiej w Polskę, a może nawet za granicę?
Nie zdążyłam zareagować, a w jednej chwili moje ręce zostały spętane, a ja zostałam wrzucona do czarnego jak węgiel worka i straciłam przytomność.
********
Co tu się odpierpapierdziula?? 😱😱😱
Laura porwana?!?!?!?!?!?
Mój kuzyn przed chwilą pojechał a ja dzisiaj przebiegłam bieg na 500 metrow 🔥😗👑
FAJNIE ŻE NIE MAM JUŻ ROZDZIAŁÓW NA ZAPAS A TELEFONU MI NADAL NIE ODDALI!
Zostawcie 🌟 i 📝
~xoxo karola 😈
CZYTASZ
Misja: Przetrwać
FanfictionZastanawialiście się kiedyś, jak to jest żyć w czasie wojny? Rok 2052. Laura Hanusz traci rodziców i siostrę. Zostaje sama w opuszczonym domu w Katowicach. Któregoś dnia przez żołnierzami ratuje ją pewien przystojny YouTuber, który zabiera ją do sch...