Rozdział 13

1.1K 78 20
                                    

Pogodziłam się z Łukaszem, przez co byłam dużo weselsza. Dużo rozmawiałam z Jankiem i pocieszałam Dezego, kiedy wspominał swojego brata. Wciąż było mi bardzo przykro.

Każdy tydzień wyglądał podobnie, tylko ćwiczenia i ćwiczenia. Kerel powiedział, że szykuje się coś dużego i niebezpiecznego, więc wszyscy mają być gotowi i przygotowani. I mieć oczy dookoła głowy.

Wzięłam sobie do serca jego słowa, i posłusznie ćwiczyłam jak najczęściej mogłam. Celowanie, rzuty nożem, uniki, strzelanie z łuku, gibkość - wszystko. Łukasz przyglądał się moim poczynaniom i był ze mnie bardzo dumny.

Pewnego dnia szef wstał podczas śniadania. Ostatnimi czasy tego nie robił, więc wiedziałam, że coś jest na rzeczy.

- Jutro wyruszamy do dziewczyn, idzie Walaszek, Hanusz, Dubiel i ja. Zimmerman, Gązwa i obaj Dąbrowscy zostają. - rozejrzał się po naszych twarzach.

Do dziewczyn? W jakim sensie? Nie zrozumiałam z tego nic.

Inni tylko pokiwali głowami. Czyli jak zwykle jedynie ja nie jestem wtajemniczona.

- Łukasz, co to znaczy do dziewczyn?- szepnęłam do przyjaciela.

- Już ci o nim kiedyś mówiłem. Obóz kobiecy paredziesiąt kilometrów stąd. - wytłumaczył.

- Aaa, racja - przypomniałam sobie.

***

Wyruszyliśmy około czwartej rano. Czujni, wyposażeni w najlepszą broń i masę jakichś tobołków a to z jedzeniem, a to z nożami. Mieliśmy chyba sto paczek zapałek, z pięć namiotów i jeszcze z tonę innych rzeczy.

Ale nie czepiałam się, w końcu byłam dopiero drugi raz na misji. Nie wiem, czy to wszystko nam się przyda, ale to szef jest tutaj od wydawania rozkazów.

Wędrówka była długa i męcząca, bo deszcz padał bardzo mocno, przez co ograniczał widoczność. Dubiel zranił sobie ramię ostrą gałęzią, ale ja szybko ją opatrzyłam i ruszyliśmy dalej.

Zatrzymywaliśmy się na posiłek tylko pięć razy, i to po 20 minut na każdy. Kerel tylko nas poganiał, bo mówił, że musimy być na miejscu jak najszybciej.

Wreszcie, po kilku godzinach chodzenia byliśmy na miejscu. Spoceni i zziajani ujrzeliśmy mniejszy budynek.

Szef wskazał wejście, więc po chwili byliśmy już w środku.

Przywitała nas grubsza dziewczyna z kolorowymi włosami. Przytuliła każdego z chłopaków po kolei.

- Hej, my się jeszcze nie znamy. Jestem Zuzia Borucka. Dyrektorka podobozu kobiecego. - podała mi rękę.

- Miło mi. Laura Hanusz. - uśmiechnęłam się.

- Chodźcie do salonu, zaraz przyjdzie reszta.

Zaprowadziła nas do dużego pomieszczenia z wielką kanapą i telewizorem.

- Siadajcie. Angelika zrobi wam herbatę. - powiedziała i wyszła.

Po chwili w salonie zjawiła się rudowłosa niosąc parujący napój. Postawiła go na stole i przywitała się z nami uściskiem dłoni. Widziałam jak Marcin uważnie się jej przygląda. 

Zaraz po niej weszła Zuzia, prowadząc za sobą kilka innych dziewczyn. Usiadły na kanapie, patrząc uważnie na Karola.

- Moje drogie, chciałbym wam na początku przedstawić naszą nową mieszkankę, Laurę Hanusz. - wskazał na mnie. - A to są Ola, Ada, Sara i Weronika.

- Hej. - przywitały się. Wyglądały przyjaźnie.

Ale nadal nie rozumiałam po co tu jesteśmy.

- Lau, zapewne zastanawiasz się, po co przeszliśmy taki kawał drogi.

Czy on mi czyta w myślach?

Uśmiechnął się i kontynuował.

- A więc. Jesteś już bardzo doświadczona, coraz więcej umiesz i jesteś w tym dobra. Dziewczyny wcześniej mieszkały u nas, ale znalazły to miejsce i przeniosły się tu jakieś trzy miesiące temu. - wytłumaczył. - Ale to jeszcze nie wszystko. One mają lepszy sprzęt niż my. Nauczysz się ruchów przeciwbombowych, chłopaki sobie przypomną - spojrzał na Łukasza i Dubiela - i przy okazji zapełnimy nieco nasz magazyn.

Pokiwałam głową. Już ogarniam.

- Zaczynamy jutro. Idź się połóż. Twój pokój jest pierwszy od lewej na drugim piętrze.

Poszłam do pokoju, rzuciłam się na łóżko i z powodu zmęczenia błyskawicznie zasnęłam.

*****

Rampampam

Sprawdzian z biologii jutro mam

#jestę_raperem

Joł! Ide spać bo jutro osiem lekcji 😭

Zostawcie 🌟 i 📝

Do zoba!

Love ya! 💕

Misja: PrzetrwaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz