Rozdział 17

971 71 5
                                    

Obóz dziewczyn został zbombardowany przez ruskich, więc kobieca elita, chcąc nie chcąc, została przyjęta do nas.

Było kilka pokojów wolnych, więc dziewczyny pozajmowały je i szybko się u nas zaklimatyzowały.

Nadal dziwnie się czułam po pocałunku z Łukaszem. To mój przyjaciel, ale ten całus był idealny... Sama nie wiem co mam o tym myśleć.

Przepadł obóz kobiecy, czyli przepadł najlepszy ekwipunek i najlepsze pola do ćwiczeń. Poznański był mega zły że całe jego zapasy poszły się jebać.

Takie życie, Poznański.

Od tamtej pory widzieliśmy go ciągle siedzącego nad jakimiś kartkami, kreślącego coś w jakimś zeszycie. Niczym innym się nie zajmował. Czasami nawet podczas śniadania wyciągał notes i coś w nim zaznaczał. Był jakby bardziej nieobecny, z głową w chmurach.

Na początku wszyscy o tym głośno rozmawiali, że jest chory albo że się zakochał, ale z czasem przyzwyczailiśmy się. Nikt już nie zwracał na to uwagi. Przypuszczaliśmy, że obmyśla jakiś plan taktyczny.

Wszystko wyjaśniło się pewnego słonecznego, wrześniowego poranka. W czasie posiłku szef wstał, a wszyscy zdziwili się, bo dawno nic nie ogłaszał.

- Dobra, pewnie zastanawiacie się, co ja cały czas piszę i rysuję. W końcu muszę wam powiedzieć. - westchnął. - Miesiąc temu przyszedł do mnie list z Moskwy. Nie wiedzą o naszej kryjówce, to polska poczta mi go dostarczyła. Okazuje się, że oddział 17 pod wodzą Andrija Aristova wyzwał nas na pojednynek. - przeleciał po nas wzrokiem. - Aristov jest jednym z najlepszych ruskich dowódców. Jeśli wygramy i go zabijemy, polegnie jednen z naszych największych i najsilniejszych wrogów. Przyjąłem wyzwanie. Inaczej wyszlibyśmy na tchórzy. Przez ten miesiąc myślałem i szykowałem plan bitwy. - spuścił wzrok.

Na sali zapadła cisza. Wszyscy byli zszokowani tym, co usłyszeli. Nikt nie śmiał się odezwać. Każdy musiał sobie to ułożyć w głowie.

Kerel jeszcze raz przejechał wzrokiem po sali, poprawił okulary na nosie, po czym wyszedł.

Po nim zaczęła wychodzić reszta. Ja również wstałam i chciałam pójść do pokoju, aby to przemyśleć, ale zauważyłam, że Łukasz jeszcze siedzi i patrzy w jeden punkt. Podeszłam do niego i usiadłam obok.

- Co jest? - zapytałam. On popatrzył na mnie przez chwilę.

- Nic. Po prostu nie mogę uwierzyć że Poznański zgodził się na coś tak niebezpiecznego. - pokręcił głową. -Ale już za późno żeby się wycofać. Jeśli nas pośle, a zrobi to na pewno, to musimy być bardzo dobrze przygotowani. Chodź. - po czym pociągnał mnie za rękę na pole treningowe. Postanowił mnie trochę pomęczyć, więc włączył chyba najbardziej wymęczające urządzenie jakie mamy. Tak zwany krętak. Działa na podobnej zasadzie jak skakanka, po prostu gruba lina kręci się, a ty musisz przez nią przeskakiwać.

Kazał mi stanąć w odpowiednim miejscu, po czym odpalił urządzenie. Zwinnie przeskakiwałam nad liną, a on dał szybszy tryb. Po pięciu minutach pot spływał ze mnie litrami, więc przyjaciel dał mi już spokój.

Dalej kazał mi zbudować szałas w pół godziny. Szybko zebrałam duże gałęzie, liście i chwasty i stworzyłam mały schron, w którym zmieściłyby się dwie osoby.

Następnie stanął przede mną i nakazał powalić go na ziemię. Przed wojną ćwiczyłam karate, więc po chwili brunet wylądował na ziemi. Niezły nokaut, co nie, Walaszek?

Robiło się już ciemno. Łuki powiedział mi jeszcze:

- Jestem z ciebie dumny.

I poszliśmy spać.

*******

Witam was serdecznie!

Jestem w górach i jest fajnie 🐍

Obiecałam wam, że nowe ff będzie 20.4., ale macie świąteczny specjal: jest już dzisiaj! No i rozdział, który właśnie czytacie też jest takim prezentem. 👌

Nowe fanfiction już jest na moim profilu! ⚓

Przypominam że jest o Jeremim Sikorskim i jest pisane innym stylem niż moje poprzednie prace, więc na pewno wam się spodoba! 💗💗💗

Wbijajcie tam, zostawiajcie gwiazdki i komentarze czy wam się podoba 🌈

Aha, no i tutaj też zostawcie 💚😏

Do zobaczenia!

Wesołych świąt! 💞💞

Misja: PrzetrwaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz