Rozdział 28

709 56 4
                                    

Zuzia i Jasiu szybko zawiadomili szefa.

- Halo, szefie? - krzyczał chłopak do krótkofalówki.

- Odbiór, Dąbrowski! Nie musicie się tak strasznie drzeć, żołnierzu! - usłyszeli.

- Tak jest! Mamy miejsce, w którym może być Laura! - oświadczył.

- Doskonała robota, żołnierzu! Gdzie dokładnie? - szef był zadowolony.

- Eeeeee.... Wszędzie są tylko drzewa - słusznie zauważył Janek.

- Jezu, Dąbrowski, trzymajcie mnie! Dawaj mi tu natychmiast współrzędne! - wkurzył się Kerel.

- Ja się tym zajmę - westchnęła Zuzia. Z pomocą kompasu i mapy określiła współrzędne i podała je Poznańskiemu.

- Doskonale, żołnierzu! Niestety jest to raczej daleko od nas, więc nie spodziewajcie się że będziemy szybko. Zajmie nam to może kilka dni. Czekajcie na nas i nie ruszajcie się z tamtąd, jasne? - rozkazał - Aha, i zawiadomcie pozostałych. Spotkamy się w waszym miejscu jak najszybciej. Bez odbioru.

Brunet porozumiał się z resztą i przekazał im rozkaz, po czym schował małe urządzenie do plecaka. Przyglądał się Łukaszowi, który nie ocucił się jeszcze ze stanu omdlenia.

- Przydałoby się pójść trochę dalej. - rzuciła Zuzia. - Oni w każdej chwili mogą wyjść i będziemy mieli przerąbane.

- Masz rację. Ale wiesz, że nie możemy odejść za daleko.

Przenieśli się kilkanaście metrów dalej w lewo, gdzie było dosyć duże skupisko krzaków i łatwo było się w nich schować w niebezpiecznej sytuacji.

W momencie, kiedy położyli Łukiego na ziemi, on się obudził.

- Co jest? - zapytał, leniwue przecierając oczy.

- Twierdzisz, że tam jest Laura. Zawiadomiliśmy wszystkich i za kilka dni, może ciut krócej, będą tutaj. - poinformował go Jaś.

- Nie znamy jeszcze planu szefa. Zapewne chce po prostu zrobić zamach i zabrać stamtąd Laurę - dodała dziewczyna.

- O ile ona tam w ogóle jest - rzucił ponuro Walaszek, podnosząc się do pozycji siedzącej.

- Cóż, stuprocentowej pewności nigdy nie mamy. Ale dla naszego najlepszego żołnierza warto ryzykować, prawda? - uśmiechnęła się smutno kolorowowłosa.

- Jasne że warto - oświadczył Łukasz.

***

Pierwszy do celu dotarł oddział Pozańskiego. Byli po dwóch dniach.

- Witajcie, żołnierze! - zawołał wesoło na powitanie dowódca. - A więc to jest to miejsce, w którym ponoć trzymają Hanuszową? - przypatrywał się budynkowi.

- Szanse wynoszą pięćdziesiąt procent. - westchnął Janek.

- Ach, Dąbrowski, ty stary gnomie! Musisz być zawsze takim pesymistą? - zaśmiał się Karol.

-Odkąd tu przyszliśmy nikt stamtąd nie wychodził - zdała raport Zuzia - Obserwowaliśmy budynek dwadzieścia cztery na dobę przez ostatnie trzy dni. Żadnych dziwnych i podejrzanych znaków. Ani śladu żywej duszy. Do tego, nie słyszeliśmy nawet żadnych dźwięków. To tak jakby nikogo tam nie było.

- Walaszek, jesteście pewni że ktoś tam był? - zapytał podejrzliwie szef.

- Jasne że tak.

- Nie macie przypadkiem jakichś halucynajci, żołnierzu?

- Ależ skąd!

- Mam nadzieję, Walaszek, że mówisz mi tu prawdę. Jeśli nie, marny twój los. Nie dość, że to przez ciebie Hanuszowej nie ma, to jeszcze byś nam tu naopowiadał o jakichś niewidzialnych żołnierzykach w opuszczonym domu.

- Szefie! Przysięgam, mówię prawdę!

- Oj, dobra już, dobra, powiedzmy że ci wierzę. Ale będę cię miał na oku, zrozumiano?

***

Drużyna Adama też nie dotarła w całości. Przyszli piątego dnia. Nie było z nimi Weroniki.

Natomiast na drużynę Dubiela trzeba było czekać do ósmego dnia. Okazało się, że biedną Angelikę postrzelili w nogę i dojście na miejsce zajęło im bardzo dużo czasu.

- Skoro mamy już wszystkich - powiedział Pozański - Zaczynamy obmyślać plan.

******

Kochani, zbliżamy się do końca Misji 😞

Podobnie jak SZYT będzie ona miała 30 rozdziałów, więc przed nami jeszcze dwa ✨

Także życzę wam miłego dnia ✋

~karo 💕

Misja: PrzetrwaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz