Zuzia i Jasiu szybko zawiadomili szefa.
- Halo, szefie? - krzyczał chłopak do krótkofalówki.
- Odbiór, Dąbrowski! Nie musicie się tak strasznie drzeć, żołnierzu! - usłyszeli.
- Tak jest! Mamy miejsce, w którym może być Laura! - oświadczył.
- Doskonała robota, żołnierzu! Gdzie dokładnie? - szef był zadowolony.
- Eeeeee.... Wszędzie są tylko drzewa - słusznie zauważył Janek.
- Jezu, Dąbrowski, trzymajcie mnie! Dawaj mi tu natychmiast współrzędne! - wkurzył się Kerel.
- Ja się tym zajmę - westchnęła Zuzia. Z pomocą kompasu i mapy określiła współrzędne i podała je Poznańskiemu.
- Doskonale, żołnierzu! Niestety jest to raczej daleko od nas, więc nie spodziewajcie się że będziemy szybko. Zajmie nam to może kilka dni. Czekajcie na nas i nie ruszajcie się z tamtąd, jasne? - rozkazał - Aha, i zawiadomcie pozostałych. Spotkamy się w waszym miejscu jak najszybciej. Bez odbioru.
Brunet porozumiał się z resztą i przekazał im rozkaz, po czym schował małe urządzenie do plecaka. Przyglądał się Łukaszowi, który nie ocucił się jeszcze ze stanu omdlenia.
- Przydałoby się pójść trochę dalej. - rzuciła Zuzia. - Oni w każdej chwili mogą wyjść i będziemy mieli przerąbane.
- Masz rację. Ale wiesz, że nie możemy odejść za daleko.
Przenieśli się kilkanaście metrów dalej w lewo, gdzie było dosyć duże skupisko krzaków i łatwo było się w nich schować w niebezpiecznej sytuacji.
W momencie, kiedy położyli Łukiego na ziemi, on się obudził.
- Co jest? - zapytał, leniwue przecierając oczy.
- Twierdzisz, że tam jest Laura. Zawiadomiliśmy wszystkich i za kilka dni, może ciut krócej, będą tutaj. - poinformował go Jaś.
- Nie znamy jeszcze planu szefa. Zapewne chce po prostu zrobić zamach i zabrać stamtąd Laurę - dodała dziewczyna.
- O ile ona tam w ogóle jest - rzucił ponuro Walaszek, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Cóż, stuprocentowej pewności nigdy nie mamy. Ale dla naszego najlepszego żołnierza warto ryzykować, prawda? - uśmiechnęła się smutno kolorowowłosa.
- Jasne że warto - oświadczył Łukasz.
***
Pierwszy do celu dotarł oddział Pozańskiego. Byli po dwóch dniach.
- Witajcie, żołnierze! - zawołał wesoło na powitanie dowódca. - A więc to jest to miejsce, w którym ponoć trzymają Hanuszową? - przypatrywał się budynkowi.
- Szanse wynoszą pięćdziesiąt procent. - westchnął Janek.
- Ach, Dąbrowski, ty stary gnomie! Musisz być zawsze takim pesymistą? - zaśmiał się Karol.
-Odkąd tu przyszliśmy nikt stamtąd nie wychodził - zdała raport Zuzia - Obserwowaliśmy budynek dwadzieścia cztery na dobę przez ostatnie trzy dni. Żadnych dziwnych i podejrzanych znaków. Ani śladu żywej duszy. Do tego, nie słyszeliśmy nawet żadnych dźwięków. To tak jakby nikogo tam nie było.
- Walaszek, jesteście pewni że ktoś tam był? - zapytał podejrzliwie szef.
- Jasne że tak.
- Nie macie przypadkiem jakichś halucynajci, żołnierzu?
- Ależ skąd!
- Mam nadzieję, Walaszek, że mówisz mi tu prawdę. Jeśli nie, marny twój los. Nie dość, że to przez ciebie Hanuszowej nie ma, to jeszcze byś nam tu naopowiadał o jakichś niewidzialnych żołnierzykach w opuszczonym domu.
- Szefie! Przysięgam, mówię prawdę!
- Oj, dobra już, dobra, powiedzmy że ci wierzę. Ale będę cię miał na oku, zrozumiano?
***
Drużyna Adama też nie dotarła w całości. Przyszli piątego dnia. Nie było z nimi Weroniki.
Natomiast na drużynę Dubiela trzeba było czekać do ósmego dnia. Okazało się, że biedną Angelikę postrzelili w nogę i dojście na miejsce zajęło im bardzo dużo czasu.
- Skoro mamy już wszystkich - powiedział Pozański - Zaczynamy obmyślać plan.
******
Kochani, zbliżamy się do końca Misji 😞
Podobnie jak SZYT będzie ona miała 30 rozdziałów, więc przed nami jeszcze dwa ✨
Także życzę wam miłego dnia ✋
~karo 💕
CZYTASZ
Misja: Przetrwać
FanfictionZastanawialiście się kiedyś, jak to jest żyć w czasie wojny? Rok 2052. Laura Hanusz traci rodziców i siostrę. Zostaje sama w opuszczonym domu w Katowicach. Któregoś dnia przez żołnierzami ratuje ją pewien przystojny YouTuber, który zabiera ją do sch...