Spojrzałam przelotnie na Jasia i zaczęłam.
- Ja nie mam wam do powiedzenia nic innego niż powiedział Janek. - byłam już troche zła, że z jednego głupiego nieporozumienia robią wielką aferę.
- To znaczy że oskarżony powiedział pani o swoim kłamstwie wcześniej? - zapytała podejrzliwie pani obrończyni.
- Tak.
- I jak pani na to zareagowała?
- Nie mam Jankowi tego za złe. Cóż, mam lepsze wyniki od niego, więc poszłam, bo nie chciałam narażać jego, a tym bardziej, że myślałam, że ma coś z tą nogą.
- Znała pani prawdę zanim pani poszła na misję?
- Tak.
- Dlaczego pani szybciej nie powiedziała?! - Grzelak uderzyła pięścią w stół.
- Bo uważam że nie jest to istotne.
- Może dla pani nie, ale dla nas tak!
- Czego wy nie rozumiecie do cholery? Poszłam, bo chciałam oszczędzić Janka! Wiedziałam, że może zginąć, a ja z lepszymi wynikami mam większe szanse na przeżycie, do kurwy nędzy! - wygarnęłam, już całkowicie wściekła.
Natychmiast z oczu Pawlik, Grzelak i Poznańskiego znikła złość, a pojawił się szok i zdziwienie.
- To jest cała prawda. I nie mam nic innego wam do powiedzenia. - syknęłam i usiadłam koło Łukasza, nie zwracając uwagi na zdziwione spojrzenia posyłane w moją stronę.
Jako pierwszy otrząsnął się szef.
- Ehh.. Dobrze, skoro już wiemy jak wygląda sytuacja, to czy oskarżony przyznaje się do popełnionego czynu? - zapytał, poprawiając okulary na nosie.
- Tak. - brunet spuścił głowę.
- W takim razie kara będzie mniej surowa. Teraz odbędzie się narada. - wygłosił, po czym wstał i razem ze swoją świtą wyszedł.
Łukasz pochylił się nade mną.
- Nie wiedziałem, że jesteś taka wybuchowa - szepnął rozbawiony.
- Nie jestem wybuchowa, tylko po prostu w takich sprawach nie umiem się opanować - westchnęłam. Podniosłam wzrok i zauważyłam Jasia, więc niewiele myśląc wstałam i usiadłam koło niego.
- Nie obwiniaj się, proszę. - położyłam mu rękę na ramieniu.
- Ale nie rozumiesz? Teraz przez mój strach będę musiał ponieść konsekwencje.
- Tak, ale gdybyś poszedł na misję to na 80% byś zginął. Przecież każdy czyn ma swoje konsekwencje, prawda?
Westchnął.
- Jeszcze raz cię przepraszam.
- Nie musisz. Ale proszę cię, już mnie nie okłamuj. Ani mnie, ani nikogo innego. Tak nie postępują przyjaciele.
- Dobrze.
- A teraz idę załatwić ci lżejszą karę. - i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, wstałam i poszłam w kierunku pokoju, w którym siedzieli szef i jego aniołki.
Słyszałam ich stłumione głosy.
- Nie bądź śmieszny. Wywalenie go będzie najlepszym pomysłem.
- Nie lepiej wysłać go do obozu w Łomiankach? Mają tam o wiele gorsze warunki.
- Albo odizolujemy go od reszty.
Nie mogłam już tego dłużej słuchać, bez pukania wleciałam do pomieszczenia.
- Hanusz, co ty odpierdalasz? Nie wiesz, że to pokój dla wyższych sfer? - palnęła niezbyt miło Grzelak.
Zignorowałam tą uwagę.
- Nie możecie. Nie wywalajcie go, nie izolujcie, ani nie wysyłajcie gdzieś indziej. Proszę o złagodzenie mu kary. Poznański, bądźże człowiekiem. - ostatnie zdanie skierowałam do szefa, patrząc twardo w jego niebieskie oczy. Westchnął i podrapał się po głowie.
- Dobra, Hanusz, wygrałaś. Ten jeden, jedyny raz. Nie będę tolerował więcej takich wybryków, jasne?
- Oczywiście. Dziękuję.
Opuściłam jaskinię lwów i wróciłam na salę.
Kerel ze swoimi loszkami wrócił po pięciu minutach. Przez kika sekund trzymał nas wszystkich w napięciu.
- Jan Dąbrowski jest uniewinniony.
**********
Tararara 🌵
Tyłek mnie boli, moja babcia dzisiaj odprawia urodziny więc idę się szykowac 🌼
Cieszcie się rozdziałem i możecie zostawić vote i komentarzyk 🌺
Na razie!
~kolorovva
CZYTASZ
Misja: Przetrwać
FanfictionZastanawialiście się kiedyś, jak to jest żyć w czasie wojny? Rok 2052. Laura Hanusz traci rodziców i siostrę. Zostaje sama w opuszczonym domu w Katowicach. Któregoś dnia przez żołnierzami ratuje ją pewien przystojny YouTuber, który zabiera ją do sch...