Rozdział 9

1.3K 84 25
                                    

Ktoś zapukał do drzwi.

Wytarłam łzę, wzięłam głęboki oddech i zawołałam:

- Proszę!

Miało wyjść pewnie, ale zabrzmiało raczej płaczliwie.

Po kilku sekundach w drzwiach pojawił się Łukasz. W jego oczach zobaczyłam troskę.

- Lau... Nie płacz, proszę... Chodź tutaj do mnie... - po czym przytulił mnie mocno do siebie i ucałował mnie we włosy. To było słodkie i takie mega kochane.

- Flo był bardzo dobrym przyjacielem, odkąd się tutaj pojawił był dla mnie jak starszy brat.. Chętnie mi pomagał i dawał dobre rady.. Już na zawsze pozostanie w naszych sercach. - złapał mnie ciepłymi rękami za policzki i wytarł palcami moje łzy.

- Dziękuję, Łuki. Tego mi było trzeba. - przytuliłam go jeszcze raz i zeszliśmy na dół, na obiad.

Podczas posiłku czułam na sobie wzrok szefa, co mnie trochę stresowało. Ale starałam się na to nie zwracać uwagi.

Kiedy już wszyscy zjedli, Kerel wstał.

- Moi drodzy... Jest jedna sprawa, którą musimy wyjaśnić. Widzimy się za pół godziny w sali konferencyjnej. Wszyscy muszą się stawić. Do zobaczenia. - zakończył i wyszedł.

***

Łukasz poprowadził mnie do sali konferencyjnej, bo nigdy tam nie byłam. Nawet nie wiedziałam, że coś takiego u nas jest.

- Tutaj zawsze spotykamy się, by wyjaśnić wszystkie konfilikty i inne delikatne sprawy. - wyjaśnił przyjaciel, a ja kiwnęłam głową ze zrozumieniem. Ale czemu nas zebrał? Jakaś kłótnia czy coś, a Yo mi o tym nie powiedział? Niemożliwe.

Sala wyglądała jak sąd. Wzruszyłam ramionami. Cóż, jeszcze nie raz się zdziwię w tym obozie.

Usiadłam koło Walaszka na ławce. Chwilę później na sali byli już wszyscy. Szef siedział na miejscu sędziego, na stanowisku prokuratora jakaś nieznana mi blondynka, a na krześle obrońcy siedziała inna nieznajoma, również z blond włosami. Przed nimi były karteczki z nazwiskiem, więc przeczytałam, że są to Agnieszka Grzelak i Aleksandra Pawlik. Natomiast na lewo, na miejscu oskarżonego siedział... Janek?

Mimo, że nic z tego nie rozumiałam, to postanowiłam na razie siedzieć cicho. Głos zabrał Poznański.

- Zebraliśmy się tutaj, by wyjaśnić sprawę Jana Dąbrowskiego, oskarżonego o poważne kłamstwo w stosunku do Laury Hanusz, które mogło przyczynić się do jej śmierci.

Wtedy zrozumiałam. Jesteśmy tu, bo Janek wtedy mnie oszukał! Ale jak już mówiłam, nie mam mu tego za złe. Ale nadal siedziałam jak mysz pod miotłą.

- Prosimy oskarżonego o przedstawienie swojej wersji wydarzeń. - odezwała się Pawlik.

Jasiek wstał, spojrzał na mnie przelotnie i zaczął:

- Na samym początku uprzedzam, że nie jest dla mnie łatwo to powiedzieć, ale będę się starał. - westchnął. - A więc, kiedy mi szef powiedział, że idę, to się załamałem. Ci, co są tu już długo, wiedzą, że zawsze miałem najgorsze wyniki na treningach. W zasadzie to czuję się, jakbyście mnie tutaj trzymali na litość, bo na misje to ja się nie nadaję. No i byłem zły na siebie i na szefa, więc postanowiłem was okłamać. Sam zrobiłem sobie tą ranę z pomocą kosmetyków, które znalazłem. - spojrzał na mnie, jakby się bał, że mu zaraz głowę odrąbię - I udawałem, że naprawdę nie mogę iść. A Laura się na to nabrała i poszła za mnie. Przepraszam. To wszystko co mam do powiedzenia. - zakończył i usiadł.

- Dobrze, teraz prosimy poszkodowaną do barierki. - Grzelak obleciała mnie badawczo wzrokiem. Zrozumiałam, że chodzi o mnie. Podeszłam do barierki.

- Od razu mówię, że nie jestem poszkodowana - podkreśliłam.

Pani prokurator zignorowała moją uwagę.

- Proszę się przedstawić, imię, nazwisko, wiek, ile pani jest w naszym obozie - odezwała się Pawlik.

-Laura Hanusz, 17 lat, od dwóch tygodni - odparłam.

- Proszę nam przestawić pani wersję wydarzeń.

**********

Kończę w tym momencie, bo lece jeszcze wam napisać pare na zapas 🐽

Kto już w szkole z powrotem jak ja? 😔

Teraz nam plan zmienili i jest do niczego 😒

No ale mozecie mi zostawic gwiazdke i komentarzyk na pocieszenie 🌿

Do następnego!

~kolorovva

Misja: PrzetrwaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz