Rozdział 20

125 24 14
                                    

Obudziłam się, było bardzo wcześnie bo światło wpadające do mojej jaskini nie było zbyt jasne.
Zupełnie nie pamiętam co się działo wczoraj, chyba gdzieś byłam - poza obozem...
Ale... Nie, nie pamiętam. Przez chwilę jeszcze leżałam w swoim posłaniu gdy zobaczyłam, że do mojego legowiska wchodzi Adrian.

- Nikt się nie może dowiedzieć o tym co wczoraj zaszło w lesie, tak?

- Emmm... Aa ci się wczoraj działo?

- I tak trzymaj! Po prostu nikomu nic nie mów, ja już skończyłem z Aro, to koniec.

- Adrian, ale ja nic nie pamiętam

- Tak, ta... Czekaj co? Nie pamiętasz tego że... Aa w sumie to nawet dobrze, nie myśl o tym.

- To było coś ważnego?

- Nie -powiedział z uśmiechem -Chodź na śniadanie, niedługo pójdziemy do Złotego Ogona, on powie ci co masz robić i jaką rolę otrzymasz w klanie.

- Dobrze -przytaknęłam i poszłam razem a Adrianem na śniadanie.

***

- Ty jesteś zastępcą przywódcy klanu prawda?

- Tak -powiedział i spojrzał na Złotego Ogona -Gdyby mu się coś stało ja przejął bym opiekę nad klanem...
Mieliśmy o tym nie mówić ale to co stało się wczoraj nie daje mi spokoju, jak ty to zrobiłaś?

- Ale co?

- Zawyłaś, jak prawdziwy wilk -powiedział bardzo cicho, tak żeby nikt nie usłyszał.
 
Coś musiało się stać...
Psy znieruchomiały i zaczęły słuchać.
Usłyszałam za sobą szelest, wskoczyłam w krzaki.

Nagle wszystkie zdarzenia przeleciały mi przed oczami. Wszystko zniknęło a ja upadłam na ziemię.

- Boli...

Jakby coś ze mnie uchodziło... Cząstka mnie. Zobaczyłam cień - mój cień. Oddalał się, zaczął uciekać. To niemożliwe, patrzył się na mnie. Czarna postać stała niedaleko mnie, białe oczy, całe białe. Szyderczy uśmiech... Wołał mnie -Eliza! Krzyczał żebym podeszła. Ale moje łapy zastygły, nie mogłam się ruszyć.
-Eliza! Syczał coraz głośniej.
Nagle koniec, ciemność - nicość, wszędzie ciemno a ja sama pośród tylu myśli i zagadek. Boje się... Znowu ta przestrzeń - taka wielka ciągnąca się bez końca. Jednak taka mała, brak powietrza, ciasna. Znowu on - pojawił się pośród ciemności - jego oczy świeciły jak małe latareczki, śmiał się.
-Eliza!

-Eliza!-Eliza!-Eliza

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Eliza!
-Eliza!
-Eliza...!

Nagle STOP
Ogromna cisza, słyszę tylko bicie serca i swój oddech. Widzę polane, jestem obok Adriana, podbiega do nas Mila

-...!

Ktoś coś woła, widzę wszystkich ale nic nie słyszę.
Głosy są stłumione, zaczynają być coraz wyraźniejsze.

-El...!
.
.
.
-Eliza!

Wszystko wróciło do normy, klan patrzył na mnie, nikt nie wiedział co się dzieje. Szczególnie ja sama...

- Eliza wszystko w porządku?! -Mila i Adrian powiedzieli w tym samym czasie.

- Chyba tak, głowa mnie boli. Ale zaraz przejdzie, nie martwcie się.

- Jak mam się nie martwić jak ty mi co chwila odlatujesz?! Boje się o Ciebie!

Teraz to Adrian mnie zaskoczył. Zamurowało mnie, coś mi kazało spojrzeć na polanę: stał tam Złoty Ogon - patrzył na mnie jakbym zabiła mu rodzinę. Ten wzrok jest przerażający

- Może pójdziemy na spacer hę? Pokaże ci okolicę, dobrze ci to zrobi, to jak?

Adrian nie przestawał gadać... Robiło to się męczące ale słodkie jak tak poświęca mi swoją uwagę i czas.

[Złoty Ogon]: Z nią jest coś nie tak...

Hej, hej teraz mam ferie ;D Będę miała więcej czasu na pisanie, aczkolwiek jadę w góry więc się może wszystko pozmieniać. Ale postaram się pisać (zawsze tak mówię...😒)
Hehe... A więc czekajcie na następny rozdział bo już zaczęty :D
Wiem zlamiłam, bo dawno nie było Rozdziałów... papa Buraczki wy moje ;*

Nie tego chciałam [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz