Rozdział 32

20 14 1
                                    

Zgodziłam się na powrót do klanu, Adrian mnie zaprowadził.
Uczyłam się tam wszystkich zasad lasu i kodeksu klanu. Poznałam więcej lisów i większość klanu mnie polubiła, szczególnie starsi, bardzo lubią jak do nich przychodzę i im pomagam. Lecz znaleźli się też tacy który pałają do mnie nienawiścią... No cóż, nie każdy ma dobry gust

***

Od mojego powrotu do klanu minęły dwa tygodnie, Mila pomogła mi zrobić ludzki kalendarz. Lecz od paru dni zaczynają się dziać dziwne rzeczy w klanie... Zwierzyna zniknęła przez noc, cały stos z jedzeniem tak nagle wyparował. Cały klan był zdezorientowany, nikt nie wiedział co się stało przez noc. Strażnicy mówili, że nagle im się słabo zrobiło i obudzili się dopiero rano. Zaczęto szukać wskazówek - Baron znalazł za kolcolistem stos małych kości po myszach i drozdach a także nornicach. Klan musiał ciężko pracować żeby uzupełnić zapasy pożywienia. I cały trud na na nic, ponieważ kolejnej nocy stało się to samo. A szczątki po łupie leżały obok od tych poprzednich.

- Nasi przodkowie na nas to zesłali, to nasz koniec. Czym sobie na to zasłużyliśmy...? -wyszeptał jeden ze starszych lisów

***

Dziwne przypadki z żywnością ustały, ale ktoś (lub coś) podrapał głazy i kamienie na polanie. Wszystkie były oznaczone śladami pazurów - bez wyjątku. Cały klan zachodzi w głowę jak to się mogło stać i kto (lub co) to mogło być.
Jak na razie jest spokój, i wszyscy są z tego zadowoleni. Nie zmienia to faktu że w klanie nadal panuje strach i każdy jest gotowy bronić swojego terytorium.

Minęło już parę dni od tych zdarzeń, wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że nasz medyk zachorował. Jeżeli umrze nasz klan będzie zgubiony. Nie mamy żadnego młodego na medyka a wrony krążą cały czas po lesie - to zły znak.

Nie tego chciałam [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz