Muszę oddzwonić, inaczej się nie dowiem kto to i czego chce.
Słychać dźwięk wybierania...
Ktoś odebrał!-H-Halo?
-Haalo?
...cisza...
-Jest tam kto?Rozłączył się, to się robi coraz straszniejsze. Nie mogę tego zrozumieć.
Dzwonek do drzwi
Przerażona odłożyłam telefon na stół.
Okej... Jestem sama, jakiś nieznany numer mnie prześladuje, ktoś dzwoni do drzwi...
Eliza ogarnij się!
Uff, dobra. Spokojnie, po prostu ktoś zadzwonił do drzwi, przecież to nie jest straszne... Dobra ide.
Kiedy podeszłam do drzwi zobaczyłam judasza (wizjer jakby co xD, dobra dobra bo psuje klimat :x).Listonosz! To listonosz! Ej... Zaraz, ja nic nie zamawiałam, a mama mi nie mówiła że mam coś odebrać. No cóż... Otworzę, może to coś od rodziny z Niemiec.
-Dobry wieczór
-Dobry
-Przynoszę paczkę od... Hmm podpisał się jako Nieznany. Proszę podpisać tu i tuZamurowało mnie, stałam przed listonoszem sztywna jak deska.
-Jak-k to nieznany?
-Po prostu ktoś zamiast imienia i nazwiska napisał nieznany drukowanymi literami. To podpisuje pani?
-Tak, jużKiedy podpisałam listonosz się pożegnał i poszedł. Co tu się odwala?! Jeszcze przy drzwiach rozpakowałam paczkę, to-to-to jest pluszowy lis. Rudy, dwie łapy miał trochę czarne, końcówkę ogona białą i zaraz... Grzywkę?! Wygląda na dziewczynę, z pudełka wyleciała karteczka. Schyliłam się po nią
,,You World End"
Uderzyłam w drzwi zsuwając się po nich powoli, zaczęłam strasznie spazmować i kopać nogami chowając głowę w ręce. Nie wiedziałam już co mam robić. Błagałam w myślach żeby to się już skończyło. Mój smutek i płacz przemieniły się w agresję, spojrzałam na rudą lisicę. Rzuciłam się na nią tak jakbym chciała udusić. Kiedy mocniej złapałam poczułam ogromny ścisk na szyji. Nie mogłam oddychać, tak jakbym dusiła samą siebie. Chciałam przestać ale nie mogłam, bardzo piekło w gardle. Nie mogłam się ruszyć a po chwili zaczęły mi się pojawiać czarne plamy przed oczami.
***
Obudziłam się, było bardzo jasno. Słyszę jak moja mama strasznie płacze obok mnie i coś mówi pod nosem. Nie byłam w domu. To wyglądało jak... Jak sala szpitalna.
-Eliza!
-Mamo?
-Dzięki Bogu się obudziłaś, nie wiem co bym zrobiła gdyby coś ci się stało.
-Mamo, o co chodzi gdzie ja jestem?
-Nic nie pamiętasz?
-Nie, chyba nie. Co się stało?
-Kiedy wróciłam od babci zastałam otwarty dom i ciebie leżącą nieprzytomną pod drzwiami. Szybko zadzwoniłam po karetkę. Jak dobrze, że się obudziłaś! Leżałaś tak 2 dni. -ciągle mówiła z płaczem
-Jak to dwa dni?
-Nie mogłaś się obudzić, leżałaś tak całe dwa dni.
-A-a szkoła? Lekcje? A co z tym rudym lisem? Odłożyłaś go gdzieś?
-Córciu, jakim rudym lisem?
-Tym co przyniósł listonosz, powinien być obok mnie razem z kartonowym pudełkiem.
-Dziecko, tam nie było niczego oraz nikogo oprócz ciebie.
-Ale ja, przecież przyszedł listonosz i przyniósł maskotkę lisa! Rudego z dwoma czarnymi łapami i grzywką! Musiał tam być!
-Przykro mi ale tam nic nie było, chyba musisz porządnie odpocząć po tym wszystkimPrzepraszam, że taki krótki ale wena mnie opuściła. Jest 1:06 Jutro do szkoły i chcę mi się tak baaardzo spać :<
DZIĘKUJĘ WAM ZA WSZYSTKIE GWIAZDKI I ZA 300 WYŚWIETLEŃ! Jesteście mega! Dziękuje wam bardzo moje aniołki ;* Pewnie będzie tu mega dużo błędów bo piszę dość szybko i klikam bele co xD Buziaczki i papa C;
CZYTASZ
Nie tego chciałam [ZAWIESZONE]
FantasyJestem Eliza, mam 17 lat, pochodzę z biednej rodziny. Zawsze zazdrościłam dziewczynom z mojej klasy pięknych ubrań. Nienawidziłam lisów do czasu... Opowieść wzorowana na książce "Wojownicy - Erin Hunter„ #39 w Fantasy - 28.01.2017 #42 w Fantasy - 22...