Rozdział 23

141 25 42
                                    

Kiedy weszliśmy do obozu wszyscy się na nas patrzyli. Szeptali na okrągło.

-Czemu się tak na nas gapią?

- Bo jesteś elfem... A ja cię przyprowadziłam do obozu bez niczyjej zgody -wyszeptałam

Próbowałam odszukać wzrokiem Adriana i Milę, ale jeszcze ich nie było... Z całego tłumu wyszedł Złoty Ogon
Jeszcze tego brakowało...

-Co on tu robi? Kim jest? Jakim prawem przyprowadziłaś go do obozu?!

Położyłam po sobie uszy, już miałam odpowiedzieć na te wszystkie pytania lecz głos za mną się odezwał

-ZOSTAW JĄ

-Miałeś jej pilnować! A ona sprowadza tu obce istoty! Do jutra ma tu nie być tego czegoś! Dobrze by było jakby ona też stąd zniknęła... -ostatnie zdanie wyszeptał. Chyba tylko ja to usłyszałam. Adrian wyszedł zza mnie, chyba był wkurzony...

-Chodź.

- Ale...

-Chodź! -przerwał mi, jeszcze nie widziałam go tak wściekłego.

Mila stanęła obok Maćka, na polanie panowała grobowa cisza. Wszyscy się patrzyli na ten teatrzyk.

-POWIEDZIAŁEM COŚ! -Adrian odsłonił kły i zawarczał

- Nie będziesz mi mówił co mam robić! -odkrzyknęłam i odwróciłam się. Pobiegłam do wejścia, łzy napływały mi do oczu... biegłam z płaczem w głąb lasu. Wszędzie było ciemno, usiadłam pod jakimś grubym drzewem i zaczęłam strasznie spazmować.
Co ja takiego zrobiłam, że tak się wkurzył? Nie pasuję do nich... Nigdy nie będę taka jak oni - prawdziwym lisem...

*PERSPEKTYWA MILI*

Adrian krzyknął na Elizę, wysunął kły i strasznie warczał. Już dawno go takiego nie widziałam.
W klanie zaczęło być głośno, wszędzie słychać było szepty
-Jak ona mogła sprzeciwić się zastępcy klanu?!
-Jej zachowanie jest niedopuszczalne.
-Słyszałam, że Adrian sprzeciwił się Złotemu Ogonowi

Nie dało się tego nie usłyszeć.

-Maciek tak?

- Ehe...

-Widzisz tamtą jaskinię?

- Nooo...

-Idź tam i nie wychodzić dopóki nie wrócę.

- Dobra, nic innego do roboty nie mam

-Świetnie, to czekaj tam na mnie.

Maciek odszedł. Szybko pobiegłam do legowiska Akacji, pewnie nawet sobie nie zdaje sprawy z tego co tu się stało.
Mam nadzieję, że nigdzie nie poszła

Przeszłam przez polanę, minęłam wiele lisów. Patrzyli na mnie jakby czegoś oczekiwali. Weszłam do legowiska Akacji. No jasne... A czego ja się mogłam spodziewać.
Akacja leżała zwinięta w kłębek na posłaniu, kiedy w klanie jest chaos ona sobie śpi w najlepsze.

-Akacja -szturchnęłam ją a ona przewróciła się na drugi bok

-Akacja -szturchnęłam mocniej

-AKACJA -i się w końcu na nią położyłam

- NA LISA BOGA CO SIĘ DZIEJE?!

Była kompletnie zdezorientowana, spojrzała się na mnie w oczekiwaniu o wyjaśnienia.

-No bo... Adrian strasznie nakrzyczał na Elizę i ona uciekła do lasu. Musisz iść jej poszukać.

- Ty nie możesz? Ty więcej chodzisz, szybciej ją znajdziesz

-Ja muszę porozmawiać z Adrianem, idź i nie marudź. Nie wiadomo gdzie jest i co ją może spotkać, weź jeszcze Barona. On ma dobrego nosa, może ją wywęszy.

- Barona?! Przecież jak go ze sobą zabiorę to jej nigdy nie znajdziemy!

-Jak mu powiesz o co chodzi to się zbierze szybciej niż ty. No już idź no!

- Dobra dobra no...

Wyszłam z legowiska, za mną Akacja. Rozeszłyśmy się w dwie różne strony. Widziałam jak Adrian wchodzi do legowiska Złotego Ogona...
Niech to! Teraz muszę czekać, nie mogę tam wejść i z nin rozmawiać...

*PERSPEKTYWA ADRIANA*

Jak ona mogła?! Jeszcze przyprowadziła tu tego kopciuszka!

Muszę iść do Złotego Ogona i mu wszystko wyjaśnić... Przed jego legowiskiem zatrzymałem się i wziąłem głęboki wdech. Kiedy wszedłem Złoty Ogon siedział odwrócony grzbietem do wejścia.

-Nie tłumacz się. Miałeś jej pilnować, jakoś ci to nie wychodzi chłopcze... -mówił nadal odwrócony

-Ja..

-Nic nie mów, nie mam zamiaru słuchać waszych historyjek. -teraz się odwrócił przodem do mnie -Rozmawiałem z Kruszynem, opowiedziałem mu o jej zachowaniu. Najprawdopodobniej do jej kuli przedostało się jakieś obce dzikie stworzenie. Kruszyn nie może kontrolować tej mocy, jest silniejsza.
-W niej jest coś dzikiego co zagraża całemu naszemu klanowi, czy tego chcesz czy nie, będziemy musieli się jej pozbyć.

-Tak Złoty Ogonie... -zgodziłem się, wiedziałem że nie mam szans dyskutować o decyzjach przywódcy.
Kiedy wyszedłem z jego legowiska na zewnątrz czekała na mnie Mila.

- Adrian, musimy porozmawiać

-Wiem... Gdzie jest teraz Eliza?

- Właśnie... Tak jakby... Nikt tego nie wie...

-CO?! Jak to nikt nie wie?!

- Po tym jak na nią nawarczałeś uciekła do lasu.

-Masz wysłać po nią patrol, teraz!

- Wysłałam już Akację i Barona, nie róbmy większego zamieszania w klanie. Oni ją znajdą, na pewno

-No dobrze... Pójdę z nimi

- Nie!

-Słucham?

- To znaczy... Lepiej żebyś tu został, jak ją znajdą porozmawiają z nią na spokojnie. Powinieneś uspokoić klan, wszyscy powinni już leżeć w swoich legowiskach, a zamiast tego siedzą na polanie i obgadują całe to zdarzenie

-Sugerujesz mi, że to moja wina?

- Nie! Skądże...

-Dobra... Wiem o co ci chodzi, idź odpocząć a ja do prowadzę klan do porządku.

- Tak jest

Hej, hej. Tym razem rozdział dłuższy, trochę więcej akcji... Hihi ^,^ do następnego!

Nie tego chciałam [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz