Rozdział 22

129 23 37
                                    

-Wydaje mi się, że to jeden z elfów. Byłam kiedyś w ich wiosce, jest daleko stąd więc nie wiem co elf mógłby tu robić.

Z krzaków wypadł elf, miał na sobie czerwoną koszulę w kratkę, jeansy i... Jednego trampka?!

-Tej, kopciuszek, my twojego pantofelka nie mamy -zaśmieszkował Adrian

Elf popatrzył na niego jak na idiotę. Nie byłabym sobą gdybym nie wybuchła śmiechem, to było komiczne!

-Słuchaj zapchlony kreciku! Szukam dziewczyny, dość niska, piękny głos, rude włosy i niebieskie oczy! Widziałeś może???

Zamilkłam...

Wszyscy na mnie patrzą

Znam ten głos...

Szybko się podniosłam

-Eliza, wszystko w porządku? -zapytał Adrian

-I ma na imię Eliza -dodał nieco zmieszany elf

No tak...

-MACIEK!

Rzuciłam się na elfa. Jak ja mogłam go nie poznać... Lśniące brązowe włosy, grzywka opadająca na twarz. Zielone oczy...

- Kim ty... E-E-Eliza?!

- Maciek...

-Mila... może ty wiesz o co tu chodzi? -Adrian był bardzo zaskoczony

- Nie, nie mam pojęcia co tu się dzieje. -Powiedziała robiąc odstępy pomiędzy słowami

Wtulona w elfa nie miałam pojęcia co się dzieje. Czas się zatrzymał

- Jak ty tu? Elf?! Wytłumacz

-No chyba ty! Tak nagle sobie znikasz i jesteś lisiasta!

I zaczęła się dłuuuga rozmowa...

*PERSPEKTYWA ADRIANA*

-No i skończyła się twoja Eliza

- Mila weź mnie nie wkurzaj, za kogo on się w ogóle ma?! To przecież moja madame, a on ten kopciuszek sie wpierdziela jak jakiś książę i zadowolony...

-Ej weź się tak nie bulwersuj okej?

- Jak mam się nie bulwersować kiedy jakiś typ zabiera mi moją madame!

-Może chodźmy się przejść?

- Grrrr... Niech ci będzie...

***

-Złapać ci wróbelka?

- Daj mi spokój

-Oj no weź... Widocznie tak miało być

-...

-MIŁOŚĆ ROŚNIE WOKÓŁ NAS...!

- Jelenie płoszysz

-Nie śmieszne -spojrzała się na mnie jakby chciała mnie zabić

-...W SPOKOJNĄ JASNĄ NOC...
Nie wierzę, że to robię...

-Lepiej uwierz!

Z Milą poszliśmy w głąb lasu, ciągle gadała ale ja nie mogłem przestać myśleć o Elizie...
Moja madame

*PERSPEKTYWA ELIZY*

- No bo to taka dłuuuga historia

-To opowiedz, mamy czas

- Właśnie nie bardzo... Niedługo słońce zajdzie a ja nie wiem gdzie Adrian.

-Weź olej go, jakiś kundel

- Ej! Gdyby nie ten "kundel" to bym teraz była futerkiem wiszącym na jakiejś zamożnej babie!

-Nie przesadzaj...

- Jesteś inny! Ty nie jesteś tym samym Maćkiem!

-Nie po to odbierałem jakieś sms'y, zamieniałem się w jakiegoą krasnala, wlókł się pare dni przez las spotykając mase zwierząt żebyś teraz mówiła że to nie ja!

- J-Jak to? Jakie sms'y?

-Ktoś mi pisał sms'y i potem zamienił mnie w to coś

- Chwila, opowiedz jak się tu znalazłeś i czemu jesteś elfem.

-No bo to było tak...

Siedziałem w domu i grałem na konsoli kiedy telefon zaczął mi wibrować. Mając nadzieję że to ty zerwałem się i chwyciłem za telefon, ale kiedy spojrzałem był to numer nieznany "Wiem gdzie ona jest... 20:15 w parku"
No to wiesz... Ja nie myśląc wziąłem kurtkę i pobiegłem do parku. Nikogo tam nie było, czekałem i czekałem, w końcu do parku wszedł jakiś ktoś. Miał na sobie jakiś płaszcz, długi, czarny i na głowie kaptur który zakrywał twarz. Podszedł do mnie, powiedział: "To nie Adam, ona jest w dziczy" po czym sięgnął do kieszeni. Wyjął garść jakiegoś prochu i mnie nim obrzucił. Dostałem w oczy i nic nie widziałem, kiedy mogłem je otworzyć nikogo już nie było a ja byłem wielkości krzaczka. Pobiegłem do lasu no bo gdzie indziej... Zacząłem cię szukać, skoro w jakiejś dziczy a mamy tu las. Tylko że... Jak wszedłem do lasu to poczułem coś dziwnego, jakby wszystko się na mnie patrzyło. A las był dziwnie duży, jakby ciągnął się w nieskończoność. I zacząłem błądzić po lesie, spotkałem jakieś psy które zaczęły się mnie czepiać i zabrały mi buta. Muszę go znaleźć... Nie będę paradował w jednej skarpetce po lesie.

- Mówisz że sms'y i zakapturzony typ... Ja miałam tak samo, dostałam sms'a ale ja miałam iść do kawiarni. Za kawiarnią dał mi jakąś kulę która zamieniła mnie w lisa, a on rozpłynął się i nagle znikł. Po prostu wyparował

-Czyli już wiemy skąd jesteśmy, ale o co chodzi temu facetowi...

- Nie mam pojęcia ale w moim kodzie jest chyba błąd, kłódka od mojej kuli była rozerwana. Jakby jakieś dzikie zwierze chciało się dostać do środka i mu się to udało. To coś mnie teraz prześladuje, jest ze mną wszędzie. Czuje go tu...

-Przesadzasz, ty i ta twoja wyobraźnia

- Nie Maciek, teraz na serio. Na prawdę on tu jest

-Tak? To pokaż mi go

- Ale go nie widać, ja go czuję, obserwuje nas. Słyszy wszystko

-Dobra, dobra... Może gdzieś pójdziemy? Słońce zachodzi, robi się ciemno

-Masz rację... Chodźmy do obozu

Byłam smutna, bo Maciek mi nie wierzył, był moim najlepszym przyjacielem i tak nagle się zmienił. Ale co się dziwić, skoro się skurczył to mózg jest 5 razy mniejszy...

Dzisiaj rozdział trochę dłuższy i... Jak ktoś się będzie doszukiwał informacji i będzie czytał uważnie to mu się wyjaśni dużo kwestii. Nie wiem kiedy kolejny rozdział, cieszcie się na razie tym :v
Papa :)

Nie tego chciałam [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz