Rozdział 14

4K 301 764
                                    

"Moim zdaniem to naturalne, że zakochany człowiek zdaje się całkowicie na miłość. To jeden z przejawów uczciwości."
Haruki Murakami
"Norwegian Wood"


Tydzień minął im w mgnieniu oka. Harry miał jedno zaliczenie z historii, Zayn po raz kolejny zaliczył profesora Payne'a, Niall w końcu poruszał się bez gipsu, Nick coraz częściej zaszywał się w radiowęźle ze swoim chłopakiem. Louis oczywiście spóźnił się na wyznaczoną godzinę zbiórki, a teraz stali obok siebie, przed szkołą, z walizkami w rękach, lekko przysypiając. Wszyscy uczniowie czekali, aż autokary w końcu podjadą, a oni będą mogli spokojnie usiąść i dospać to, co zabrano im w nocy. Przeklinali nauczycieli za wybór takiej godziny. Bo naprawdę? Czwarta trzydzieści? Czy oni są jakimiś robotami, żeby trzeźwo myśleć o takiej godzinie? Żeby jakkolwiek myśleć?

Tylko Harry miał od rana mnóstwo energii, ponieważ w końcu nadszedł dzień tak bardzo wyczekiwanej przez niego wycieczki. Gdy tylko zobaczył swojego chłopaka odłożył torbę z rzeczami na ziemię i podszedł do niego, po czym mocno pocałował. Louis był dla niego o wiele milszy od tamtego poranka, nie sprzeczali się i myśl, że szatyn chce to zakończyć odeszła gdzieś daleko. Wydawał się dość zaskoczony tym, że Malik stoi tuż obok Grimshawa i Horana, ale na szczęście nie skomentował tego. Rozmawiali chwilę, oczywiście głównie Harry z Niallem, ponieważ ich chłopcy byli zbyt zajęci zabijaniem się wzrokiem, aż nauczyciel algebry nie zwołał wszystkich jeszcze raz na odczytanie listy. Uczniowie sami wybierali sobie miejsca i większość rzuciła się się do autokaru by zająć dla siebie siedzenia, dlatego gdy ich piątka weszła prawie ostatnia, ponieważ nie mieli ochotę na przepychanki, siedzenia na samym końcu były zajęte. Harry zaczął rozglądać się za jakąś wolną dwójką, aż usłyszał wołanie swojego Louisa, siedzącego z głupim uśmiechem na końcu autokaru, klepiąc miejsca obok siebie. Zdziwił się, ponieważ dokładnie przed chwilą widział tam innych uczniów, którzy teraz rozsiedli się na wolnych, pojedynczych miejscach w całym autokarze. Dość szybko zasnął opierając się o swojego chłopaka i tuż przed odpłynięciem poczuł jak cały się spina, ale nie odepchnął go. Zayn patrzył na to z cholerną zazdrością w oczach, a Irlandczyk chyba to zauważył, przez co przez cała drogę miał nadzieje, że ta farbowana lalka nie połączy faktów i nie domyśli się dlaczego kazał przerwać to co działo się między Lou, a tamtą dziewczyną na jego imprezie. Zauważył, że jego przyjaciel, najwyraźniej znudzony podróżą, również usnął z jedną słuchawką w uchu, odchylając głowę do tyłu. Grimshaw grał w coś na telefonie i od czasu do czasu robił zdjęcia śpiącemu irlandczykowi, który obślinił jego rękaw, uśmiechając się głupio. Poranne godziny nie były takie złe. Większość autokaru spała, z początku dochodził go tylko jakieś strzępki rozmów. Jednak po drugim postoju wszystko się zmieniło. Ludzie rozbudzili się, zaczęli się przekrzykiwać, głośno puszczać jakąś beznadziejną muzykę, puścili karaoke, różne filmy, a Zayn, pewnie razem z przyjacielem mieli ochotę wybić okno i rzucić się pod pędzącą ciężarówkę. Dlaczego on się zgodził na tę jebaną wycieczkę szkolną? Mógł to do cholery po prostu olać. Jeszcze bardziej zirytował go fakt, że Harry się obudził i za nic nie chciał odczepić się od ust jego przyjaciela. Mówił coś, mówił i nagle go całował, przerywając swoją opowieść. Louis uśmiechał się do niego, a nawet parę razy się roześmiał i, boże, jak on zazdrościł tego wszystkiego Stylesowi. To on powinien całować te różowe usta i wywoływać uśmiech na jego twarzy. Nikt nie mógł wyobrazić sobie, jaką ulgę odczuł, gdy Payne ogłosił, że są na miejscu.

Gdy autokar zaparkował na wyznaczonym do tego miejscu, powoli zaczęli zbierać rzeczy, które powkładali do luk bagażowych umieszczonych nad siedzeniami, natomiast Zayn i Louis musieli jeszcze uprzątnąć papierki po cukierkach, które w trakcie drogi rzucali z nudów na przednie rzędy. Niecierpliwie czekali aż pojazd opróżni się z ludzi, aby oni też mogli wyjść, bo w środku panował cholerny zaduch tym bardziej, gdy wszyscy naraz postanowili się podnieść i ścisnąć obok siebie zupełnie jakby chcieli tym zrobić z siebie jedno wielkie ciasto.

Can't Pretend / L.T x H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz