Rozdział 19

4.4K 278 464
                                    

"Ignorowanie boli o wiele bardziej. Kiedy cię nie ma, nie możesz się bronić. Nie istniejesz."
Katarzyna Bonda
"Pochłaniacz"


- Może bez spania w jednym łóżku, ale no hm... - Louis wydukał, bo wiedział, że akurat tego nie jest w stanie mu dać. To było inne i nie miał ochoty ani siły by już teraz tak spać, ale mimo wszystko chciał się obudzić rano i zobaczyć chłopaka. To byłoby bardzo przyjemne rozpoczęcie dnia.

- Oczywiście, że chcę - Harry powiedział uśmiechając się, po czym na krótką chwilę połączył ich usta. O wiele bardziej wolał, aby szatyn zasnął obok niego, przytulając plecy bruneta do swojej klatki piersiowej. Myślał, że może na wycieczce już się do tego przekonał, ale najwyraźniej, to również była tylko część jego gry. Automatycznie zrobiło mu się gorzej, ponieważ po raz kolejny uświadomił sobie, że każdy gest chłopaka był niesamowicie fałszywy, lecz mimo wszystko, starał się sobie wmówić, że była w nim chociaż szczypta prawdy. Potrzebował się teraz do niego przytulić, znów poczuć jego ciepłe ramiona dookoła swoich, ale niestety doskonale wiedział, że nie ma teraz żadnego prawa, by to robić, szatyn musiał mu wcześniej zaufać, dlatego jedynym, co mógł zrobić, było ściśnięcie mocniej jego małej dłoni. - Będziesz mi musiał pożyczyć ubrania na jutro, skrzacie - zażartował starając się, by jego głos nie drżał. Boże, było tak pięknie i tym razem intencje chłopaka były szczere i może to dlatego miał ochotę się rozpłakać? Przecież nie mógł tego zrobić, nie na jego oczach, nie mógł psuć tej chwili. 'Już niedługo będzie lepiej' powtarzał sobie w myślach. Tak, bo gdy starszy już całkowicie mu zaufa, będzie o wiele łatwiej. Będzie tylko lepiej.

- Moja szafa i ja jesteśmy do twojej dyspozycji - zaśmiał się, ciesząc się, że brunet u niego zostanie. Przeniósł wolną dłoń na ramię chłopaka i bardzo delikatnie przejechał po nim palcami czując pod opuszkami gęsią skórkę Harry'ego. Nie nosił już długich rękawów i to był naprawdę dobry znak. Nie miał się czego wstydzić, szczególnie, gdy wyglądał tak jak wyglądał. Blizny czy stare siniaki nic nie zmieniały i cieszył się, że brunet wreszcie również to zauważył. - Może wreszcie będę mógł dać ci do noszenia coś innego prócz bluzy. Jak dużym masochistą trzeba być by męczyć się w ten sposób w tak wysoką temperaturę? -spytał, ale nie oczekiwał odpowiedzi, znał powód. Podniósł się do siadu, obserwując z góry zielonookiego, na którego twarz padało światło wywoływane przez księżyc i kolorowe promienie rzucane przez podświetlenie jego domu. I znowu to serce, czemu tak strasznie przyspieszało?. - Chyba czas wracać - stwierdził cicho, odgarniając włosy z twarzy bruneta.

- Jest tak pięknie, nie chce mi się - mruknął cicho, jednak wiedział, że muszą w końcu stąd iść. To naprawdę mu się podobało, nawet mimo chwilowego załamania, wspomnienia czegoś o czym jak najszybciej chciał zapomnieć.  Złapał jego dłoń i przytrzymał ją przy swojej twarzy, wtulając się w nią. Była taka mała i ciepła, przez co lubił ją czuć na sobie. Zachichotał, po czym również podniósł się do siadu, spojrzał Louisowi w oczy, muskając jego usta i wstał wyciągając rękę w jego stronę, którą ten z uśmiechem przyjął i zabierając ze sobą kocyk, wrócili do jego domu. Harry jeszcze chwilę go męczył, gdy chciał już iść do łazienki, ten ciągnął go za rękę i całował, zagadywał i naprawdę późno pożegnał się z nim słodkim, krótkim buziakiem, życząc mu dobrej nocy. Dość szybko zasnął, jednak męczył go zły sen, znaczy był dobry, a on sam obudził się niesamowicie pobudzony, jednak gdy na myśl przyszła mu tamta noc, to jak został wykorzystany, zrobiło mu się niedobrze. Pokręcił głową i wstał z łóżka budząc się wcześniej by wziąć prysznic. Zanim pomyślał, był już cały mokry, w pomieszczeniu były tylko wczorajsze ubrania, których nie chciał zakładać na czyste już ciało. Mimo, że przyzwyczaił się do płynu szatyna, brakowało mu jego słodkiego bananowego zapachu. Oplótł się ręcznikiem i poszedł cicho do pokoju starszego, zaglądając do jego szafy. Ściągnął z góry jakiś biały top przez przypadek zwalając z tej półki wszystko i powodując hałas. Tak, zdecydowanie udało mu się to całe 'nie obudzenie' szatyna.

Can't Pretend / L.T x H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz