Rozdział 28

2.5K 237 733
                                    

         
"Jeden błąd pociąga za sobą tysiące innych."
Gena Showalter
"Alicja w Krainie Zombie"



Harry rano, słysząc sonatę księżycową przetarł leniwie oczy i od razu uśmiechnął się wyciągając rękę, by uciszyć swój telefon.

- Pobudka kochanie - mówił z poranną chrypką do chłopaka składając pocałunek na jego powiekach i potrząsając nim lekko. Patrzył jak oczy Louisa powoli otwierają się i zamykają, ponieważ dla niego utrzymanie otwartych powiek było niesamowicie trudnym wyzwaniem.

- Yhmyh - wymruczał coś pod nosem, tym razem jedynie zerkając w stronę bruneta, który uśmiechał się do niego szeroko i cierpliwie oczekiwał aż ten wstanie. - Hej - powiedział lekko zachrypniętym głosem, przecierając oczy i podciągając się na łokciach, tak że jego obojczyki cicho strzeliły, nastawiając się i wskakując na odpowiednie miejsce. Sięgnął dłonią po telefon i od razu gdy zobaczył godzinę, jęknął głośno, posyłając Harry'emu pełne wyrzutów spojrzenie. - Czemu tak wcześnie? - Zapytał, przechylając się w stronę zielonookiego i opierając czoło na jego klatce piersiowej, z powrotem zamykając oczy, jakby przygotowując się do kontynuowania snu.

- Żebyś mógł się umyć, to chyba oczywiste - zaśmiał się i roztrzepał jego włosy - a ty wstajesz, nie idziesz znów spać? - Zapytał śmiejąc się jeszcze głośniej, gdy chłopak nie zareagował na wcześniejszą odpowiedź. Wiedział, że on uwielbiał spać, jednak gdy teraz by się zdrzemnął na te pół godziny, byłby bardziej zmęczony niż jest teraz. - Ruszaj się, kochanie - Odparł gdy unosił się do góry, a szatyn, zamiast wstać razem z nim zczołgał się z ciała Harry'ego i odwrócił się zakrywając całkowicie kołdrą, na co pokręcił tylko w rozbawieniu głową. Nawet nie wiedział, że on zmienił się przy nim w aż tak uroczego chłopaka, ale to było dobre. - No cóż, czyli będę musiał wziąć prysznic sam - westchnął podpuszczając chłopaka i wstał leniwie z łózka.

Louis wysunął głowę z pod kołdry i szybko przekalkulował swoje szanse na to czy po wstaniu od razu się nie wywali, jednak mimo wszystko ostatecznie zrzucił z siebie ciepłą kołdrę, która w tak miły sposób pozwalała mu na sen i podniósł się, właściwie zeskakując z łóżka.

- Możemy iść - powiedział, uśmiechając się jeszcze trochę sennie i podszedł do chłopaka, splątując jego palce ze swoimi i unosząc się na palcach, by móc dosięgnąć jego ust. - To jest lepsze od snu.

- Bardzo się cieszę, że już wstałeś, a skoro mamy to za sobą to leć pod prysznic, a ja zrobię nam śniadanie - zaśmiał się i jeszcze raz pocałował swojego chłopaka.

- To było podłe podejście, wiesz o tym? - Jęknął, odsuwając się od chłopaka i mrucząc coś pod nosem ruszył w stronę łazienki, od razu rozbierając się z wczorajszych ubrań. Z kabiny wyszedł jakieś 15 minut później, gdy nawoływania Harry'ego o to aby się pospieszył stały się znacznie głośniejsze. - No już idę no - powiedział, ale wątpił w to by było go słychać przez wciąż lejącą się przyjemnie ciepłą wodę. Wytarł włosy i obwiązał ręcznik wokół bioder, po czym w taki sposób wyszedł z łazienki, w pokoju napotykając ubranego już bruneta. - Przecież nie byłem tam aż tak długo - mruknął, otwierając szafę i wyrzucając z niej rzeczy, które chce dziś założyć.

- Pośpiesz się Lou bo nie zdążysz zjeść śniadania przed wyjściem - powiedział i podszedł do niego przytulając go od tyłu i całując jego kark. No tak, to oczywiście sprawi, że Louis zrobi wszystko szybciej, bo jakże by inaczej. - A przygotowałem ci takie słodkie pancakesy - odparł opierając brodę na jego ramieniu.

- No już już - powiedział wsuwając bokserki na biodra, później ulubione czarne rurki, a przez głowę przeciągnął biały t-shirt. Obrócił się w stronę chłopaka, który szeroko się do niego uśmiechał ukazując tym swoje dołeczki. - Ja pierdolę jak można być tak uroczym - zaśmiał się, nie wiadomo który już raz wkładając palce w wgłębienia w jego policzkach, po czym złapał za nie, przyciągając do siebie i złączył ich usta. - Teraz możemy zejść na dół.

Can't Pretend / L.T x H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz