Rozdział 27

3.2K 246 601
                                    

"Kiedy usiłujemy ukryć nasze najskrytsze uczucia, zdradzamy się całym sobą."
Frank Herbert
"Diana"


Następnego dnia, kiedy budzik Nialla przerwał mu sen, automatycznie rozejrzał się dookoła, czując dziwną pustkę, jednak długo się tym nie przejmował i poszedł pod prysznic. Wychodząc z kabiny poczuł silny ból głowy, więc wyjął z szafeczki tabletki przeciwbólowe i połknął jedną, po czym poszedł się ubrać. Cieszył się, że w końcu mógł założyć coś lżejszego, ponieważ już miał dość chodzenia w bluzach i ciągłego szczękania zębami. Poszedł do kuchni, w której zastał swoją mamę, która spojrzała na niego zmartwionym wzrokiem.

- Niall, skarbie wyglądasz blado, na pewno dobrze się czujesz? Może lepiej zostań dzisiaj w domu - kobieta powiedziała troskliwym tonem.

- Nie, naprawdę nie trzeba, tylko głowa mnie boli, niedługo powinno przejść bo wziąłem tabletki. Nie przejmuj się - podszedł i pocałował ją w czoło, po czym zabrał się za jedzenie wcześniej przygotowanego przez Maurę tosta. Kiedy skończył, zabrał ze swojego pokoju plecak i jeszcze raz pocałował matkę na pożegnanie, a następnie opuścił dom. Chętnie przeszedłby się na piechotę ze względu na przykre wspomnienia z wczoraj związane z samochodem (no może jednak nie aż takie przykre), ale wtedy spóźniłby się na pierwszą lekcję, więc ostatnecznie przełamał się i usiadł za kółkiem, wyjeżdżając na drogę. Kiedy dotarł do szkoły jęknął z niezadowolenia, ponieważ naprawdę nie chciało mu się tam wchodzić i wracać do szarej, nudnej rzeczywistości. Przekraczając próg budynku przyłapał się na zerknięciu w bok, aby odszukać wzrokiem Malika, który często palił w tamtym miejscu, jednak nie zastał go tam. Pewnie przyjdzie jak zwykle spóźniony. Udał się pod salę do muzyki, do której drzwi były lekko uchylone, więc tylko zwinnie wślizgnął się do środka. Od razu zauważył różowe włosy swojego chłopaka, który układał przeróżne kable. Zapukał delikatnie w drzwi, aby zwrócić na siebie uwagę.

- Hej, możemy pogadać? - uśmiechnął się delikatnie do chłopaka, aby ten go tylko nie odtrącił. - Słuchaj, ja strasznie cię przepraszam, ja nie powinienem tego przed tobą zataić, wiem, że jesteś teraz zły, ale musisz mi wybaczyć, może na to nie zasługuję, ale naprawdę tego żałuję - powiedział skruszony, przybliżając się coraz bardziej do Nicka.

- Nie rozumiem tylko czemu tak się zachowujesz. Gdy myślałeś, że cię zdradzam nawet nie podszedłeś, a teraz postanowiłeś też mnie ignorować, bo co? Bo się obrażę, że pojechałeś z Malikiem i Tomlinsonem? Nie wiem po co to zrobiłeś, ale no ok. Chciałbym tylko wiedzieć co się z tobą dzieje - powiedział, przerywając czynność i wpatrując się uważnie w blondyna.

- Jak to? Nic się ze mną nie dzieje - chwycił dłoń chłopaka i spojrzał mu w oczy. - Nie wiem czemu to zrobiłem, po prostu jestem tchórzem, bałem się twojej reakcji, bo... wcześniej proponowałem ci ten kemping i nie wiem, bałem się jak zareagujesz na to, że pojechałem tam bez ciebie.

- Dobra, nieważne - westchnął głośno, nie mając żadnej ochoty na to by z rozmowy wynikła jakaś kłótnia, więc postanowił po prostu odpuścić. Zbliżył się do chłopaka, przenosząc dłonie na jego policzki i delikatnie się uśmiechnął. - Tęskniłem, blondyneczko.

- Ja też, nawet nie wiesz jak mi tam ciebie brakowało - wtulił się w ciało chłopaka. Wiele razy na kempingu myślał o tym, że chciałby, żeby Nick tam był razem z nim, na przykład żeby mogli się razem kąpać w jeziorze, żeby miał do kogo się przytulać w namiocie. To znaczy miał, ale nie mógł zrobić nic więcej. Brakowało mu bliskiego kontaktu z osobą, którą kocha.

- No cóż, jeden plus z tego wszystkiego to to, że żaden z tych dwóch idiotów cię nie uszkodził. Wtedy chyba straciliby ręce - powiedział, całując chłopaka we włosy i jeszcze mocniej go objął.

Can't Pretend / L.T x H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz