Rozdział 45

2.3K 214 429
                                    

"Czasem myślę, że to niesamowite, jaką moc ma nasz umysł, by przekonać nas o prawdziwości naszych destrukcyjnych wymysłów."
Natalia Krzesłowska
"Na krawędzi widelca. Spowiedź bulimiczki"


- Co? - Louis spytał, unosząc brwi, gdy obrócił się w stronę Irlandczyka, który akurat wziął się za przygotowywanie deseru, przy którym ostatnio doprowadził jego kuchnie niemal do kataklizmu.

- No bo nie przypominam sobie, żebyś jadł nasze omlety w trakcie ich przygotowywania -odwinął serek mascarpone z folii i sięgnął po kruszone ciasto, które wcześniej upiekł w piekarniku.

- No widzisz, jestem taki zdolny, że nawet tego nie zauważyłeś - powiedział z udawanym uśmiechem i wywrócił oczami, gdy obrócił się z powrotem w stronę blatu, żeby zalać kubki zagotowaną wodą. Że też Niall nagle musiał się zrobić ciekawski.

- No ciekawe, że w takim razie jadłeś surowe ciasto, bo usmażyłem je dopiero, jak Harry obciągał ci na górze w kiblu - wyciągnął lody waniliowe z lodówki wykładając je na każdy talerz, po czym polał wszystkie desery musem pomarańczowym i posypał resztkami kruszonego ciasta.

- Doceniam, że to czy jadłem rano, czy nie, jest dla ciebie najważniejszym pytaniem na ten dzień, ale to chyba nie twoja sprawa.

- Chyba jednak moja, ponieważ okłamałeś mojego przyjaciela i jeżeli się nie dowiem dlaczego, to zaraz on się o tym dowie - wskazał ręką w stronę salonu.

- Niall kurwa, masz Zayna, masz Harry'ego, musisz się jeszcze dopieprzać do mnie? Powiedziałem tak, bo by się martwił i marudził. A teraz skoro już omówiliśmy tę kwestię może zajmiesz sie tym co robisz, hm?

- Już skończyłem i wciąż jestem ciekawy kiedy ostatnio jadłeś skoro tak bardzo boisz się, że Harry będzie się martwił. Bo ja osobiście nie widziałem, żebyś jadł cokolwiek od... cholera ty nawet pizzy z nami nie zjadłeś dwa dni temu.

- Niall, czy ty myślisz logicznie? Nie jesteś obok mnie przez cały czas, więc no wybacz, że wcześniej nie ustaliłem sobie, by jeść przed twoimi oczami. Co, jak pieprzyłeś się z Zaynem też miałem wam potowarzyszyć? - szatyn powiedział, najspokojniej jak tylko umiał, ale to naprawdę nie było łatwe. Nie chciał, żeby Niall zaraz wpadł na świetny pomysł by iść z tym do Harry'ego. To nie było potrzebne, ani trochę.

- Nie, ale za każdym razem, kiedy jestem obok ciebie odmawiasz jedzenia, a teraz okłamałeś Harry'ego, co do tego, że jadłeś. Wątpię, żebyś jadł sobie w samotności w momencie, w którym Harry poszedł akurat się odlać, więc chyba nie będziesz miał nic przeciwko, jeżeli pójdę go o to zapytać - powiedział, kierując się w stronę wyjścia.

Louis westchnął, obciągając bardziej rękawy na dłonie i kurwa, że też ten idiota postanowił się do niego przyczepić akurat w tym momencie.

- Niall no kurwa, nie rób sobie żartów. No może nie jadłem, ale po co robić problem? To chyba normalne, że nie chce mi się jeść po tym wszystkim, nie będę wpychać w siebie jak nie jestem głodny, daj sobie spokój.

- Ile czasu nie jadłeś idioto, że okłamujesz Harry'ego? Przecież nie okłamywałbyś go gdybyś nie jadł zaledwie kolacji wczoraj. A może... o boże czy ty... - zatrzymał się dochodząc do wniosku, że kilka dni temu Louis narzekał na to, że nie będzie mógł ćwiczyć. A co jeżeli on boi się, że przytyje z tego powodu? - Powiedz mi, że nie nie jesz dlatego, że nie chcesz przytyć.

- Błagam cię, nie rozśmieszaj mnie. Dodałeś coś do tych swoich omletów, że teraz zaczynasz wymyślać takie bzdury?

- No ja nie jestem do końca pewien czy to bzdury. Wiesz... w sumie trochę ci się przytyło od tego wypadku - zeskanował chłopaka wzrokiem, jakby naprawdę przytył, co w najmniejszym stopniu nie było prawdą, ale musiał go jakoś sprowokować.

Can't Pretend / L.T x H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz