Rozdział 61

1.8K 154 286
                                    


"Niektórych tęsknot nie da się ukoić. O pewnych rzeczach nie sposób zapomnieć. Niektóre przeżycia zostawiają w nas ślad na zawsze."
Janusz Leon Wiśniewski
"Ślady"

- Louis, wyciągnij dziewczynki z samochodu, proszę, one nie chcą tu być - powiedziała mama Zayna, a ten wybuchnął śmiechem zostawiając go samego z problemem.

- No cóż, czyli mamy coś wspólnego - westchnął i otworzył tylne drzwi samochodu, gdzie siedziały wszystkie trzy siostry Zayna i o jezu, czemu to on musi akurat je przekonywać do wyjścia? - No już, wyskakujcie mierzyć kiecki na ślub swojego brata. Nic przyjemnego, ale im szybciej to zrobicie tym szybciej rozejdziemy się na różne strony.

- A co, sprawdzałeś na własnej skórze, Lewis? Pewnie w różowej sukieneczce w koronkę ci do twarzy - powiedziała najstarsza z dziewczyn wysiadając z samochodu.

- Jak zawsze urocza Doni. Naprawdę nie dziwię się, że odstraszasz chłopaków - mruknął za nią, po czym przeniósł wzrok na swoją zdecydowaną ulubienicę i jej siostrę, która chyba jeszcze nie zdążyła zaczerpnąć uroku osobistego starszego rodzeństwa. - Wali potrzebujesz zaproszenia, by wyjść czy może powinienem zawołać jednego z twoich arabów, byś mogła się odprężyć obciągając mu i wtedy wyjść? - spytał, wcześniej wyciągając Saffeę z auta, by mimo wszystko nie musiała tego słuchać.

- Spadaj Louis - wymamrotała, nawet nie podnosząc na niego wzroku i wysiadła z samochodu mijając szatyna bez słowa.

- Ktoś ma chyba okres - mruknął pod nosem, zatrzaskując drzwi i podszedł do Zayna i jego mamy, przy okazji posyłając kobiecie szeroki jak na ostatni czas, uśmiech. - Zawsze do usług.

- Jak zawsze kochany - odezwała się kobieta wyczuwając dziwną atmosferę w pomieszczeniu. Ani Zayn nie podszedł do swojego chłopaka, tylko zatrzymał się przy niej, ani Louis nie podszedł do Harry'ego co również wydało jej się niezbyt normalne. - Nie za długie masz już te kłaki, Lou? Widzę, że razem ze swoim chłopakiem postanowiliście się zbuntować i nie chodzicie do fryzjera?

Szatyn spojrzał kątem oka na Harry'ego i poczuł się jakoś dziwnie będąc nazywanym 'chłopakiem' blondyna mimo, że mógł się tak określać przed dosyć spory czas. Ale no już nie teraz.

- Taa, fryzjer raczej mi się przyda - odparł, drapiąc się po głowie, nie był pewny czy powinien sprostować to, że nie są już razem czy po prostu przemilczeć. Wybrał drugą opcję.

- Niall! - krzyknęła najmłodsza z sióstr i wdrapała się na kolana blondyna, na którego twarzy natychmiast pojawił się uśmiech. - Wiesz, że będę rzucała wam kwiatuszki pod stópki? W takiej słodkiej sukieneczce - zagadała dziewczynka kiedy już wygodnie usadowiła się na jego kolanach.

- Może najpierw przydałoby się przymierzyć tę sukieneczkę, co? Chodź - postawił Saffaa'ę na ziemi i zaprowadził za rączkę do sąsiedniego pokoju, a za nimi podążyła reszta. Gdy tylko kobieta pracująca tam ich zauważyła od razu poszła na zaplecze po ich zamówienia, które wcześniej złożyli przez Internet.

Gdy najmłodsza z dziewczynek poszła z Niallem po sukienkę, ich mama pogoniła resztę, by również to zrobiły.

- Zayn, a wasze garnitury będą pasować? - spytała, gdy wygładzała falbanki na małej sukience.

- Muszą pasować, to w końcu tylko garnitur, nie może strasznie różnić się od reszty - powiedział przewracając oczami.

- Dobra, a świadkowie? Gdzie wasze stroje? - spytała skanując wzrokiem Louisa i Harry'ego.

- Mamo, oni już zdążyli je przymierzyć - powiedział przeciągle Mulat, uśmiechając się na widok Nialla z dzieckiem. To było całkiem urocze.

Can't Pretend / L.T x H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz